Małe firmy mogą uratować nas przed kryzysem. Są jednak spętane absurdalnymi obowiązkami - stwierdza "Rzeczpospolita".

Przykładowo, świeżo upieczony biznesmen musi informować marszałka województwa, ile tuszu zużywa drukarka na jego biurku, a jeśli ma auto, raportować ile spalin zanieczyściło środowisko.

A będzie jeszcze gorzej, bo przedsiębiorcy o rocznych obrotach pow. 20 tys. zł, a więc praktycznie wszyscy, będą musieli instalować kasy fiskalne.

Ekspert Pracodawców RP Monika Gładoch ocenia, że prawo powinno łagodniej traktować drobne firmy, bo nie mają takiego potencjału jak te duże. "Realizacja ustawowych obowiązków jest dla nich bardzo kosztowna i może zaważyć na ich istnieniu" - stwierdza.

Według prezesa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezarego Kaźmierczaka małe i średnie firmy to fundament polskiej gospodarki, ale nie są poważnie traktowane przez rządy. "Kolejne obietnice niosą za sobą wyłącznie puste slogany, za którymi nie idą żadne realne działania. Nasza praca w znacznej części polega na zmaganiu się z niepotrzebnymi przepisami i biurokracją" - mówi.

Reklama

Jak wylicza "Rz", takie firmy wytwarzają prawie 70 proc. PKB i zatrudniają trzy na cztery osoby.