Miałoby to być niespełna 50 zł miesięcznie. I dla każdego po równo – niezależnie od tego, ile kilometrów takim samochodem przejedzie, i od tego, czy będzie to luksusowa limuzyna, czy wysłużony dostawczak.
To bardzo mało, jeśli porównać to z ceną wynajmu auta na rynku. Intencją resortu gospodarki jest wprowadzenie ryczałtu w określonej kwotowo, stałej, małej wysokości. Ma to zachęcić przedsiębiorców do wyegzekwowania takiego podatku od pracowników. Bo ci za używanie firmowego samochodu do celów prywatnych uzyskują nieodpłatny przychód.
Obecnie ustalenie podstawy opodatkowania takiego świadczenia jest bardzo skomplikowane i większość firm w ogóle tego podatku nie rozlicza. Dlatego resort uważa, że lepiej, jeśli podatek ten będzie niski, ale prosty do wyliczenia. Budżet zawsze na tym skorzysta. Propozycję resortu gospodarki analizuje właśnie Komitet Stały Rady Ministrów. Według założeń 50 zł miesięcznie to kwota, jaką płaciłby pracownik za średni dystans 15 km codziennej drogi z domu do pracy i z powrotem pokonanej służbowym autem.
Reklama