W mediach niedawno znów ożył temat zwrotu części spreadów dla kredytobiorców walutowych. Ten okrojony wariant planu pomocowego dla „frankowców”, został przedstawiony przez Kancelarię Prezydenta w sierpniu 2016 r. Od października minionego roku, propozycją Prezydenta zajmuje się sejmowa Komisja Finansów Publicznych. Prace nad tym rozwiązaniem, mają jednak znacząco przyspieszyć.
ikona lupy />
Podział bankowych kosztów zwrotu spreadów ze względu na rok udzielenia kredytu (obliczenia KNF), źródło: Rynek Pierwotny / Media

Problem polega na tym, że nie do końca wiadomo, ile będzie kosztował częściowy zwrot spreadów. Jeden z szacunków mówi o kwocie wynoszącej 4 mld zł. Obliczenia KNF-u sugerują natomiast, że analogiczna kwota bankowych kosztów przekroczy 15 mld zł.

Różnice w metodologii KNF-u i NBP skutkowały rozbieżnością wyników

W 2016 roku swoje szacunki dotyczące kosztu zwracania spreadów, przedstawiły dwie państwowe instytucje - KNF i NBP. Wtedy nie można było się jeszcze spodziewać, że prezydencka propozycja pomocy dla kredytobiorców, na dłuższy czas trafi do „sejmowej zamrażarki”. Mimo upływu pewnego czasu od wykonania obliczeń Komisji Nadzoru Finansowego oraz Narodowego Banku Polskiego, te szacunki zbytnio nie straciły na aktualności. W tym kontekście warto przypomnieć, że druga propozycja pomocowa Prezydenta nie zakłada już przeliczenia kredytów według tzw. „kursu sprawiedliwego”. Projektowana ustawa przewiduje tylko zwrócenie klientom części spreadów pobranych przez banki od 1 lipca 2000 r. do 26 sierpnia 2011 r. Ta druga data jest związana z wejściem w życie tzw. ustawy antyspreadowej.

Reklama

Według obliczeń KNF-u, zwrot spreadów dla kredytobiorców walutowych (głównie osób zadłużonych w CHF i EUR), ma kosztować banki około 15 mld zł. Największy koszt (ok. 9 mld zł) powinien dotyczyć kredytów z 2006 roku, 2007 roku oraz 2008 roku. Wymienione lata upłynęły pod znakiem największej liczby udzielanych kredytów „frankowych”.

>>> Czytaj też: 9 tys. zł oszczędności dzięki niskim stopom procentowym

Co ciekawe, Narodowy Bank Polski w swoich szacunkach podaje znacznie niższy koszt zwrotu spreadów (ok. 9 mld zł dla całego sektora bankowego). Rozbieżności w szacunkach NBP i KNF są duże, ale na szczęście można je wytłumaczyć. Różna wartość oszacowanych kosztów, wynika z odmiennej metodologii obliczeń. Największe znaczenie mają następujące kwestie:

  •  NBP wykonywał szacunki na podstawie uśrednionych parametrów kredytu walutowego (dla każdego kwartału), podczas gdy KNF analizował dokładne dane o portfelach kredytowych z poszczególnych banków
  •  KNF brał pod uwagę różny poziom spreadów dla wszystkich banków, podczas gdy Narodowy Bank Polski wykonał obliczenia na podstawie średniego spreadu dla trzech największych kredytodawców

Narodowy Bank Polski oczywiście uprzedzał, że jego analiza kosztów związanych ze zwrotem spreadów, będzie miała bardziej uproszczony charakter. Wyliczenia NBP można potraktować jako wstępny szacunek. Analiza KNF-u jest dokładniejsza również dlatego, że nadzór finansowy dokładnie sprawdził status kredytów objętych zwrotem spreadów. Dzięki takiej ubiegłorocznej analizie można było stwierdzić, że już 18% kredytów walutowych z lat 2000 - 2011 zostało całkowicie spłaconych. Kredyty trwale niespłacalne, w 2016 roku miały tylko jednoprocentowy udział – tłumaczy Andrzej Prajsnar, ekspert z portalu RynekPierwotny.pl . Według danych dla 2016 roku, pozostałe 81% kredytów walutowych z lat 2000 - 2011, nadal znajdowało się w bilansie banków. Warto pamiętać, że zgodnie z ustawą zaproponowaną przez Prezydenta, posiadacze spłaconych i trwale niespłacalnych kredytów również mają otrzymać zwrot spreadów (z odsetkami). Takim osobom bank wypłaci pieniężne odszkodowanie, podczas gdy rekompensata dla aktywnych kredytobiorców spowoduje spadek ich salda zadłużenia.

Autorzy ustawy mogli zupełnie źle policzyć koszt zwrotu spreadów …

Jeszcze ciekawiej przedstawia się kwestia kosztu związanego ze zwrotem spreadów, który oszacowali pomysłodawcy prezydenckiej ustawy. W uzasadnieniu do projektu wspomnianej ustawy, znajdziemy informację mówiącą, że dla banków maksymalny koszt zwrotu spreadów wyniesie zaledwie 3,6 mld zł - 4,0 mld zł. Ten bardzo niski szacunek został zakwestionowany między innymi przez NBP. Narodowy Bank Polski zwrócił uwagę na interesującą kwestię. Według danych KNF-u, kredyty indeksowane (w rozumieniu opisywanej ustawy), stanowią około 55% wszystkich zobowiązań objętych zwrotem spreadów. Autorzy uzasadnienia do prezydenckiego projektu wskazują natomiast, że analogiczny udział jest zdecydowanie wyższy. Taka rozbieżność wzbudza wątpliwości dotyczące najniższych szacunków kosztu związanego ze zwrotem spreadów.

Autorzy prezydenckiego projektu założyli również, że zwrot spreadów nie wpłynie na sytuację budżetu państwa. To wątpliwe założenie, ponieważ ustawa zakładająca zwrot spreadów, nie zawiera przepisów zakazujących bankom odliczenia kosztów pomocy kredytobiorcom od podatku CIT. Warto również pamiętać, że pomniejszenie salda zadłużenia tysięcy klientów o nadpłacone spready, obniży podstawę do naliczania podatku bankowego o kilka mld zł. Takiego czynnika też nie uwzględniono przy przygotowywaniu prezydenckiej ustawy.

>>> Czytaj też: PKO BP szykuje propozycje dla frankowiczów. Co zaoferuje kredytobiorcom?