Zachowanie indeksów giełdowych wyprzedza zmiany zachodzące w gospodarce. Potwierdzają to m.in. polskie realia – analizując wykresy wzrostu PKB oraz warszawskich indeksów giełdowych bardzo łatwo dostrzec niniejszą zależność.

Zatem kluczem do sukcesu pozostaje skuteczna identyfikacja punktów zwrotnych w gospodarce, co nie jest zadaniem łatwym, zwłaszcza w przypadku dołków. Tymczasem ten dołek mamy prawdopodobnie już za sobą, co potwierdzają nie tylko indeksy giełdowe, ale również dane makroekonomiczne wskazujące na wyraźne ożywienie w polskiej gospodarce. Wszystko to znalazło swoje odzwierciedlenie w prognozach wzrostu PKB, które są coraz to bardziej optymistyczne.

Oczekiwania dotyczące wzrostu PKB w 2016 r. były bardzo wysokie. Początkowo ekonomiści szacowali, że ten może wynieść od 3,5% do 4% rdr. Jednak następnie prognozy te sukcesywnie były rewidowane w dół. Błędne okazały się także przewidywania Ministerstwa Finansów, które pierwotnie oczekiwało dynamiki na poziomie 3,8% rdr. Tymczasem w 2016 r. polska gospodarka urosła o 2,8% rdr - to spore rozczarowanie, zwłaszcza że od kwietnia ubiegłego roku funkcjonuje program 500+. Głównymi czynnikami wpływającymi na tak istotną rozbieżność okazały się być kulejące inwestycje polskich przedsiębiorstw oraz wyraźna zapaść na rynku budowlano - montażowym, co związane było zarówno z brakiem stabilności politycznej (tj. brakiem sprzyjających warunków do podejmowania decyzji inwestycyjnych), jak i opóźnieniami w redystrybucji środków unijnych.

>>> Czytaj też: Giełdy w Europie nie były tak silne od 16 miesięcy. Pomaga Daimler, Puma i ropa

Tymczasem obecnie można być niemal pewnym, że polska gospodarka przyspiesza. Kluczowym pytaniem pozostaje: jak bardzo? W tej kwestii można zauważyć sporo optymizmu wśród ekonomistów i analityków, choć jego skala pozostaje de facto nieco zróżnicowana. Analitycy mBanku szacują, że dynamika PKB w 2017 r. wyniesie 4% rdr, podczas gdy NBP oraz Ministerstwo Finansów oczekują odczytów kolejno na poziomie 3,7% oraz 3,8% rdr. Niniejsze projekcje należy zaliczyć do grona tych najbardziej optymistycznych, bowiem na podstawie prognoz krajowych ekspertów można spodziewać się, że gospodarka w 2017 r. urośnie o około 3,5% rdr. Znacznie bardziej konserwatywne oczekiwania względem naszego kraju mają ekonomiści zagraniczni. Ci również ostatnimi czasy podnoszą swoje prognozy, które jednak pozostają wyraźnie niższe od tych rodzimych np. 3,4% rdr (JP Morgan), 3,2% rdr (Moody’s oraz Komisja Europejska).

Reklama

Pomimo wielu pozytywnych symptomów skłaniałbym się do przyjęcia postawy zachowawczej względem oczekiwanej dynamiki polskiego PKB, zwłaszcza mając na uwadze ubiegłoroczne rozbieżności. W pierwszym w kwartale można spodziewać się znaczącej poprawy tempa wzrostu gospodarki w stosunku do analogicznego okresu w 2016 r. – według ekspertów BOŚ, te wyniesie od 3,7% do 4% rdr. Motorem napędowym okażą się najprawdopodobniej rosnące inwestycje oraz poprawiająca się sytuacja na rynku budowlanym, co zostanie spotęgowane przez efekt niskiej bazy. Ponadto, po raz kolejny nie zawiedzie zapewne konsumpcja, tym bardziej że w pierwszym kwartale 2016 r. nie funkcjonował dodatek na dziecko. W kolejnych kwartałach dynamika powinna pozostać solidna, choć niższa niż w pierwszych trzech miesiącach roku.

Tym niemniej, jak już zostało wspomniane, niniejsze prognozy zostały de facto zdyskontowane przez rynek. Warto podkreślić, że w kolejnych latach kondycja gospodarki powinna nadal sprzyjać polskiej giełdzie. Napływ środków unijnych, coraz lepsze wyniki uzyskiwane przez polskich eksporterów oraz raczej niezagrożona postawa polskiego konsumenta powinny utrzymać solidne tempo PKB, a to znajdzie swoje odzwierciedlenie w wynikach poszczególnych spółek. Jednak należy pamiętać, że hossa nie jest uzależniona tylko i wyłącznie od czynników wewnętrznych, zwłaszcza w przypadku rynków emerging markets, do których zalicza się Polskę. Wiele bowiem zależy od globalnych nastrojów rynkowych i poziomu awersji do ryzyka, tym bardziej że niemal 50% obrotów na warszawskim parkiecie generują inwestorzy zagraniczni.

Obecnie wszystko wskazuje na to, że polska gospodarka ma przed sobą naprawdę dobre perspektywy. W efekcie potencjalnych zagrożeń dla warszawskiej giełdy należy szukać na globalnych rynkach. Tutaj do najistotniejszych można zaliczyć ryzyko związane z wyborami we Francji i w Niemczech. Niepokoić może również dotychczasowa nieefektywność polityki gospodarczej Donalda Trumpa. Do tego należy doliczyć wzrost napięcia geopolitycznego w Azji oraz na Bliskim Wschodzie. Niemniej póki co, nastroje rynkowe w Stanach i w Europie pozostają dobre, choć cena złota dynamicznie wzrosła. Tak sielankowy sentyment nierzadko jednak okazywał się ciszą przed burzą, dlatego też być może warto w takich okresach zachować szczególną czujność.

>>> Czytaj też: Niemcy i długo, długo nic. Te państwa rządzą unijną gospodarką [RANKING]

Autor: Łukasz Rozbicki, MM Prime TFI