Bitcoin z przytupem ruszył na Wall Street. Kontrakty terminowe na najpopularniejszą na świecie kryptowalutę podczas pierwszej sesji rosły nawet o 26 proc. Sprawiło to, że giełda Cboe w Chicago, która obsługuje te kontrakty, musiała dwa razy wstrzymać handel, żeby uspokoić rynek. Obroty przerosły wszelkie oczekiwania, a ruch na stronie internetowej Cboe był tak duży, że powodował opóźnienia i przerwy w jej działaniu. Giełda zapewnia jednak, że nie miało to wpływu na same notowania.

„Rzadko trafia się coś bardziej niestabilnego niż bitcoin, ale udało się to znaleźć: to kontrakty terminowe na bitcoin”, stwierdził Zennon Kapron, dyrektor zarządzający szanghajskiej firmy konsultingowej Kapronasia.

Kontrakty terminowe na regulowanym rynku to punkt zwrotny dla bitcoina. Tegoroczny wzrost wartości kryptowaluty fascynował wszystkich – od domowych spekulantów po firmy maklerskie z Wall Street. Kontrakty notowane na Cboe, w ślad których niedługo pojawią się podobne oferty na CME oraz Nasdaq, powinny ułatwić mainstreamowym inwestorom przewidywanie spadków i wzrostów wartości bitcoina. Do tej pory inwestorzy mieli do dyspozycji wyłącznie giełdy z co najwyżej niewielkim nadzorem, co odstraszało korporacje i narażało użytkowników na niebezpieczeństwo ataków hakerskich czy załamań na rynku.

Przerwy w handlu kontraktami bitcoinowymi miały miejsce zgodnie z regulaminem Cboe. Nakazuje on dwuminutową przerwę, jeśli nastąpi 10-proc. wzrost względem ceny otwarcia i pięciominutowy w przypadku 20-proc. wzrostu. Kolejna pięciominutowa przerwa następuje, jeśli cena wzrośnie o 30 proc.

Reklama

Czytaj więcej o bitcoinie:

Historia wielkiej kariery kryptowalut. Co to jest bitcoin i jak się go "wydobywa"?

Blockchain. Nic dziś bardziej nie rozpala umysłów niż technologia stojąca za bitcoinem

Kontrakty terminowe na bitcoin ruszyły z przytupem. Dwa razy trzeba było wstrzymać handel

Co banki centralne na świecie tak naprawdę myślą o bitcoinie?