Sprawa spółki windykacyjnej GetBack SA niesie za sobą przede wszystkim straty wizerunkowe - zwłaszcza dla warszawskiej giełdy, rynku obligacji korporacyjnych i całego rynku kapitałowego - zgadzają się analitycy, z którymi rozmawiała PAP. "To blamaż wielu instytucji rynku kapitałowego" - stwierdza jeden z nich.

Marcin Kiepas, analityk z Fundacji FxCuffs przekonuje jednak, że najprawdopodobniej skala problemu nie jest tak duża, że wchodzi w grę najbardziej czarny scenariusz.

"Sądzę, że udziałowcy i nowy zarząd GetBack staną na wysokości zadania i skończy się na rynkowym smrodzie" - ocenia Kiepas w rozmowie z PAP. "Nie oczekuję zatem bankructwa, ale przysłowiowe mleko trochę się rozlało" - dodaje.

Straty wizerunkowe może ponieść zwłaszcza rynek obligacji korporacyjnych - zwraca uwagę rozmówca PAP. Tym bardziej, że, jak przypomina, obligacje GetBack "były wciskane jako produkt całkowicie bezpieczny", a sprzedawały je np. takie banki jak Getin Noble czy Idea. "Teraz okazuje się, że obligacje sprzedawane były nie tym, którzy powinni je kupić" - mówi.

Zdaniem analityka straty wizerunkowe na całej aferze poniesie warszawska GPW, do której zaufanie zostało podważone, podobnie jak zaufanie do rynku obligacji korporacyjnych.

Reklama

Są też na razie wymierne straty - Quercus co prawda ogłosił, że nie ma już obligacji i akcji GetBack, ale jego notowania spadły, tak jak notowania zaangażowanych w sprawę obligacji GetBack banków - zwraca uwagę analityk.

Emil Szweda, założyciel serwisu Obligacje.pl, ocenia, że "całej sprawy nie można nazwać inaczej niż blamażem wielu instytucji rynku kapitałowego".

Przypomina, że w oferowaniu obligacji brały udział renomowane i nadzorowane podmioty finansowe, np. banki. Ponadto raporty GetBack były na bieżąco oceniane, a agencje ratingowe wystawiały spółce oceny B, oznaczające zdolność do obsługi zobowiązań.

Teraz jednak, dodaje Szweda, "nadwątlone jest zaufanie do całego rynku, nie wyłączając nadzoru". KNF nie zwróciła np. uwagi, mówi Szweda, że ogromną część obligacji GetBack oferowano jako tzw. obligacje prywatne.

"Konsekwencje całej sprawy mogą być bardzo daleko idące" - komentuje rozmówca PAP. Będzie to przede wszystkim, ocenia, utrata zaufania do rynku kapitałowego jako takiego. Problem z emisją obligacji mogą mieć też inne podmioty z sektora firm windykacyjnych, a w dalszej perspektywie można oczekiwać zaostrzenia rygorów nadzorczych, dotyczących obligacji.

Ignacy Morawski z portalu SpotData mówi, że "na razie nie wiadomo, jak to się rozwinie". "Wątpię, by ewentualna upadłość czy restrukturyzacja GetBack mogła naruszyć stabilność całego systemu finansowego, bo to nie jest bank, ani instytucja istotna systemowo" - mówi. "Na pewno główny problem to wiarygodność rynku finansowego dla osób fizycznych" - dodaje.

Przypomina, że rząd planuje reformę emerytalną - Pracownicze Plany Kapitałowe - która opiera się na koncepcji lokowania oszczędności na rynku kapitałowym. Tymczasem afera wokół GetBack, zwłaszcza jeśli miałoby dojść do restrukturyzacji tej spółki, "byłby to cios w wiarygodność rynku kapitałowego", zwłaszcza że obligacje tej firmy sprzedawano wielu ludziom, którzy mogli sobie nie zdawać sprawy z ryzyka.

"To jest generalnie problem PR-owy dla rynku kapitałowego, dla rynku obligacji korporacyjnych, dla rynku funduszy inwestycyjnych, a rynek jest w takim momencie, w którym potrzebuje dobrego PR" - mówi Morawski. Przypomina, że rynek obligacji korporacyjnych "dopiero raczkuje", a już "pojawia się na nim zgniły owoc". "To tak jakby dziecku podać truciznę" - ocenia.

Kornel Kot z Uniwersytetu Łódzkiego także ocenia, że "całe to zamieszanie powoduje, że inwestorzy zaczynają postrzegać giełdę w sposób niezbyt przychylny".

Tracą wizerunkowo także inne spółki z segmentu firm windykacyjnych. "Inwestorzy zaczynają domniemywać, że skoro GetBack ma taką sytuację, może należy przyjrzeć się innym spółkom z tego samego sektora, również notowanym na giełdzie" - mówi.

Generalnie, w opinii rozmówcy PAP, "sprawa GetBack rzuca światło na sprawność całego rynku i pokazuje, że jesteśmy cały czas rynkiem rozwijającym się". Zwłaszcza pokazują to poniedziałkowe sprzeczne komunikaty GetBack z jednej, a PFR i Banku PKO BP z drugiej strony - dodaje Kornel Kot.

Także wiceszef sejmowej komisji finansów Janusz Szewczak (PiS) uważa, że cała historia z GetBack "to bardzo poważna sprawa dla rynku, dla opinii o działalności funduszy i opinii o rynku obligacji korporacyjnych".

"Jeśli prawda jest, że może tam chodzić o kwotę 2 mld zł, to jest gigantyczna kwota, przypomnijmy, że w przypadku Amber Gold chodziło o 800 mln zł" - mówi. "Zobaczymy, jak sprawa się potoczy, ale na razie wygląda to bardzo niepokojąco" - dodaje Szewczak.

Na początku tygodnia GPW, na wniosek KNF, zawiesiła obrót akcjami GetBack SA. Stało się to po tym, gdy w poniedziałek rano GetBack podał, że prowadzi negocjacje z PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwoju w sprawie finansowania o charakterze mieszanym kredytowo-inwestycyjnym w wysokości do 250 mln zł. Z komunikatu spółki wynikało, że informacja została uzgodniona "ze wszystkimi zaangażowanymi stronami". PKO BP i PFR zdementowały jednak informacje, że prowadzą takie rozmowy. To wywołało reakcję KNF.

W efekcie całej sprawy rada nadzorcza GetBack SA odwołała ze skutkiem natychmiastowym Konrada Kąkolewskiego ze stanowiska prezesa spółki, a rezygnację z funkcji członków zarządu złożyli Anna Paczuska oraz Marek Patuła. Rada oddelegowała Kennetha Williama Maynarda, przewodniczącego rady, do czasowego, do dnia 15 czerwca 2018 r. włącznie, wykonywania czynności prezesa. Dodatkowo rada nadzorcza powołała, począwszy od 25 kwietnia 2018 r., Przemysława Dąbrowskiego na stanowisko członka zarządu spółki. Kenneth William Maynard poinformował, że nowy zarząd GetBacku chce w ciągu najbliższych tygodni zapoznać się szczegółowo z sytuacją w spółce.

GetBack może zostać uratowany, jeżeli wszystkie zainteresowane strony będą zachowywać się odpowiedzialnie - komentował prezes Quercus TFI, Sebastian Buczek. Zdaniem prezesa, brak porozumienia może doprowadzić do "politycznie wybuchowej sytuacji", w której zagrożone będą aktywa i oszczędności o wartości wyższej niż w przypadku Amber Gold.

W czwartek Quercus TFI poinformował w komunikacie, że GetBack nie wykupił obligacji o wartości nominalnej 5,5 mln zł. Spółka podała zarazem, że Quercus Ochrony Kapitału ani żaden subfundusz Quercus Parasolowy SFIO, a także Quercus Multistrategy FIZ, nie posiadają już ani obligacji, ani akcji GetBack.

Jak napisała "Rzeczpospolita", wcześniej brokerzy reklamowali obligacje GetBack jako bezpieczne tak jak depozyty. Wiązali je z Bankowym Funduszem Gwarancyjnym i zapewniali, że można je będzie łatwo sprzedać. Szukający alternatywy dla lokat mogli kupić papiery GetBack nawet za 1,5 mld zł - napisał dziennik. Według "Rz" oferowanie obligacji zaangażowanych było wielu brokerów, m.in. Polski Dom Maklerski, Idea Bank, Lion's Bank i kilku mniejszych pośredników.

Gazeta dodawała, że dotyczyło to np. obligacji oferowanych w trybie prywatnym, które stanowią prawie 90 proc. łącznej wartości tych papierów, na koniec września wartych łącznie 1,77 mld zł (teraz wartość ta może sięgać blisko 2 mld zł). Papiery trafiały głównie do inwestorów indywidualnych, i to na szeroką skalę – mogą być w portfelach od 5 do 30 tys. drobnych inwestorów. Jednak tylko jedna piąta wartości obligacji emitowanych w trybie prywatnym była zabezpieczona.

W czwartek agencja Fitch Ratings obniżyła długoterminowy rating IDR spółki GetBack do "B-" z "B+", umieszczając go na liście obserwacyjnej z nastawieniem negatywnym, co oznacza możliwość dalszych jego obniżek. Wcześniej także agencja S&P umieściła ratingi GetBacku na liście obserwacyjnej z nastawieniem negatywnym.

Spółka akcyjna GetBack zajmuje się zarządzaniem wierzytelnościami. Powstała w 2012 r., a od 2014 r. jest również obecna na rynku wierzytelności w Rumunii (za pośrednictwem spółki GetBack Recovery SRL) i od 2017 r. na rynku bułgarskim (za pośrednictwem spółki GetBack Recovery Bulgaria EOOD) i hiszpańskim. W lipcu 2017 r. akcje GetBack S.A. zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie S.A. w ramach przeprowadzonej pierwszej oferty publicznej akcji.

>>> Czytaj też: Prokuratura przygląda się informacjom na temat firmy GetBack