Narodowy Bank Polski nie popiera rozwoju kryptowalut, bo odpowiada za wartość polskiego pieniądza, a kryptowaluty nim nie są - mówił w czwartek podczas posiedzenia komisji sejmowej i zastępca prezesa NBP Piotr Wiesiołek.

Komisja finansów dyskutowała w czwartek na temat gwałtownego rozwoju kryptowalut, czyli tzw. walut wirtualnych. W posiedzeniu wzięli udział m.in. przedstawiciele rządu, NBP i KNF.

Wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz scharakteryzowała ogólnie posłom kryptowaluty, wykorzystujące tz. technologię blokchain.

Przyznała, że pierwsza kryptowaluta, czyli bitcoin, istniejąca od 2008 roku, jest przez niektóre państwa uważana za legalną walutę.

Według Emilewicz szacuje się że przy użyciu bitcoin "jest wykonywanych dziś ok. 380 tys. transakcji dziennie i wartość tych transakcji od 0,5 do 15 mld dolarów". Transakcje, jak dodała, są darmowe, ale stosowane są opłaty dobrowolne.

Reklama

Mówiąc o procedurach bezpieczeństwa, zaznaczyła, że według niektórych szacunków do złamania sieci blockchain potrzebna jest moc obliczeniowa połowy internetu.

Korzyści z kryptowalut, mówiła Emilewicz, to "prostota operacji finansowych i obniżenie kosztów transakcji". Zagrożenia wiążą się z tym, że to waluta wirtualna, nie gwarantowna przez instytucje finansowe, która może być wykorzystana np. do prania brudnych pieniędzy, obawy mogą też budzić cyberkradzieże.

>>> Czytaj też: "Wykopanie bitcoinów" pochłania tyle energii, co średnie państwo

Jeden z podstawowych problemów to, dodała Emilewicz, określenie realnej wartości kryptowaluty.

"To co stoi przed nami, to zrozumienie i umiejętność zmierzenia tej kryptowaluty, to jest ciągle wyzwanie" - powiedziała.

Obecny na posiedzeniu I zastępca prezesa NBP Piotr Wiesiołek przypomniał, że kryptowaluty na tyle szybko się rozwijają, że w lipcu NBP i KNF wydały wspólne oświadczenie, ostrzegające przed nimi.

Zaznaczył, że krytyptowaluty łatwo mogą być przedmiotem kradzieży, łatwo też stracić zainwestowane w nie środki, bo nie są objęte gwarancjami BFG.

Zwracał uwagę, że wiele wskazuje na to, że mają one spekulacyjny charakter, bo np. cena jednej z kryptowalut gwałtownie wzrosła. Mogą też funkcjonować jak piramida finansowa.

Stąd, jak mówił, NBP - który jest jedynym podmiotem uprawnionym do emitowania środków płatniczych w Polsce - nie popiera rozwoju kryptowalut, bo konstytucyjnie odpowiada za wartość polskiego pieniądza, a nie są nim kryptowaluty.

Zapowiedział zarazem kolejne działania edukacyjne w tej sprawie.

Zapewniał zarazem, że bank centralny nie ma nic przeciwko wykorzystywaniu w finansach najnowszych technologii, czyli np. technologii blockchain.

Także przedstawiciel Ministerstwa Finansów Filip Świtała (dyrektor Departamentu Systemu Podatkowego) mówił, że jego resort ocenia kryptowaluty w sposób "umiarkowanie negatywny", m.in. dlatego, że są one anonimowe, a MF zależy na transparentności danych.

Krytyczny wobec kryptowalut był obecny na posiedzeniu komisji prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz. Przestrzegał, że "dynamika procesu rozwoju kryptowalut jest tak gwałtowna i w tak krótkim czasie", że jest duże ryzyko, iż niebawem "dojdzie do gwałtownych korekt".

Apelował, by sytuację monitorować i za kilka miesięcy wrócić do tematu. Prezes ZBP nie wykluczył zarazem, że być może nie wystarczą same ostrzeżenia, a powinny być podjęte nawet decyzje zakazujące.

Z kolei poseł Wojciech Murdzek (PiS) zwracał uwagę, że kryptowaluty to zjawisko bardzo szybko się rozwijające. Nie wykluczył, że potrzebne byłoby wprowadzenie systemu prawnej regulacji kryptowalut. Są bowiem firmy, które się tym zajmują, a które chcą działać legalnie i płacić podatki.

Według Murdzka, w kryptowalutach są już ulokowane środki ściągnięte od obywateli o wartości ok. 300 mln zł, więc jeśli organy państwa nic nie zrobią, "być może zaczną się problemy i będziemy musieli zająć się rozlanym mlekiem".

"Jeśli nie stworzymy minimalnych ram, będziemy odpowiadali za powstanie szarej strefy" - przestrzegał poseł PiS.

Prowadzący obrady komisji Janusz Szewczak (PiS) przyznał, że kryptowaluty są problemem, bo na świecie rynek ten wart jest ok. 150 mld dolarów. "Moja ocena jest wstrzemięźliwa" - powiedział, dodając zarazem, że teraz niezwykle ważne są zapowiadane przez NBP działania edukacyjne.

>>> Czytaj też: Blockchain tak, kruptowaluty nie? [OPINIA]