Dow Jones Industrial spada o 1,3 proc., S&P 500 zniżkuje 0,9 proc., Nasdaq Comp. w dół o 0,9 proc.

DJI stracił w tym tygodniu już ponad 1.000 pkt.

Indeksy giełdowe na całym świecie notują w piątek mocne zniżki - inwestorzy obawiają się globalnej wojny handlowej, wywołanej przez USA.

Prezydent USA Donald Trump zapowiedział w czwartek, że wprowadzi w przyszłym tygodniu cła na import stali (25 proc.) i aluminium (10 proc.). Były biznesmen twierdzi, że ma to pomóc amerykańskim firmom, które rzekomo ucierpiały przez niesprawiedliwe zasady wymiany dóbr.

Reklama

"Cła dotyczyć będą ok. 2 proc. całkowitego importu USA i będą największym pod względem zasięgu protekcjonistycznym działaniem rządu USA od lat. Zdecydowana większość importu stali i aluminium pochodzi z Kanady, a lista krajów najbardziej dotkniętych tą decyzją obejmuje ponadto Koreę Płd., Brazylię, Meksyk, Islandię i Rosję. Wbrew retoryce i popularnemu poglądowi, pozostali producenci azjatyccy (Chiny i Japonia) zostaną dotknięci w minimalnym stopniu" - ocenili w porannym komentarzu ekonomiści mBanku.

Na amerykańskiej giełdzie tracą spółki, które wykorzystują stal w procesie produkcji - najmocniej na S&P 500 zniżkował Boeing, kurs Caterpillar zniżkował 1,5 proc.

Perspektywa spadku globalnego wolumenu handlu osłabia dolara. Amerykańska waluta traci względem koszyka 0,3 proc., a EUR/USD rośnie o 0,8 proc. do powyżej 1,23.

Na rynku długu spadki. Rentowność 10-letnich obligacji USA rośnie o 2 pb. do 2,83 proc.

"Wojny handlowe są dobre i łatwe do wygrania" - ocenił Trump w piątek we wpisie na Twitterze. W kontekście ceł na stal dodał: "Jeżeli nie ma stali, nie ma też państwa".

W innej wiadomości zapowiedział nałożenie ceł na produkty z tych krajów, które stosują taryfy wobec dóbr importowanych z USA.

Reszta świata wyraziła wątpliwości co do prawdziwości tez prezydenta USA.

Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zapowiedział, że Unia Europejska odpowie na działania USA "w sposób zdecydowany". Szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel zażądał "ostrej reakcji" UE na amerykańskie taryfy.

Pekin poinformował o swym "głębokim zaniepokojeniu" polityką handlową Waszyngtonu.

Kanada, która jest największym eksporterem stali i aluminium do USA zapowiedziała, że "podejmie kroki odwetowe", by bronić swych interesów i miejsc pracy.

"Cała ta sprawa (taryf - PAP) może rozsadzić WTO" - ocenił Axel Eggert, dyrektor generalny Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Stali.

Protekcjonistyczna polityka Białego Domu będzie miała przełożenie na sferę makroekonomiczną.

"Eskalacja polityki protekcjonistycznej stanowi istotne zagrożenie dla globalnego tempa wzrostu" - uważają ekonomiści ING.

"(...) Niepewność co do skali przełożenia ceł na ceny dóbr konsumenckich oznacza, że uczestnicy rynku przy każdym kolejnym odczycie inflacji (w USA - PAP) nie będą w stanie rozstrzygnąć, w jakim stopniu jej wzrost jest konsekwencją wzrostu presji popytowej, a w jakim – ceł. To oznacza, że oczekiwania jastrzębiego Fed będą się utrzymywać" - ocenili ekonomiści mBanku.

William Dudley, prezes Fed z Nowego Jorku, ocenił w czwartek, że dodatkowe stawki celne będą wywierać dodatnią presję na dynamikę cen "co będą musiały brać pod uwagę władze monetarne".

Przed inwestorami kolejne polityczne ryzyka - w niedzielę obie izby parlamentu wybierać będą Włosi. Sondaże i większość analiz wskazuje, że najbardziej prawdopodobnym wynikiem głosowania będzie zwycięstwo populistycznego Ruchu 5 Gwiazd, który zapewne nie zdobędzie jednak większości. Partia wyklucza wejście w klasyczną koalicję, więc szanse na sformowanie rządu mniejszościowego będzie prawdopodobnie miała centroprawica. Bez względu na wynik wyborów rynek nie oczekuje implementacji reform strukturalnych, choć nie przejmuje się zbytnio ostatecznymi rozstrzygnięciami - rentowność włoskiej 10-latki traci w piątek 4 pb, w dół o 20 pb od początku roku. Spread tych papierów do bunda spada do 128,5 pb. wobec jeszcze 140 pb w ub. tygodniu.

Również w niedzielę wyniki wewnątrzpartyjnego głosowania ws. zawiązania koalicji z CDU/CSU ogłosi niemiecka SPD. Od końca września w Niemczech obraduje rząd techniczny.

KOLEJNE MOCNE DANE Z USA

Po wyśmienitych czwartkowych odczytach z amerykańskiego sektora przemysłowego (indeks ISM na 14-letnich szczytach), z USA napłynęły kolejne mocne "miękkie" wskaźniki.

Indeks poziomu optymizmu wśród konsumentów amerykańskich, opracowywany przez Uniwersytet Michigan, wyniósł w lutym 99,7 pkt. - jest to drugi najwyższy odczyt od 2004 r. Rynek oczekiwał 95,5 pkt., wobec 95,7 pkt. w styczniu.

SCYLLA HANDLU, CHARYBDA BANKÓW CENTRALNYCH

Oprócz wojny handlowej obawy rynków koncentrują się także na coraz mniejszym wsparciu monetarnym ze strony banków centralnych. Do jastrzębich sygnałów Fed, Banku Anglii, Banku Kanady i coraz mniej gołębiego EBC nieoczekiwanie dołączył Bank Japonii.

Haruhiko Kuroda, prezes BoJ po raz pierwszy w trakcie swojej kadencji wspomniał w piątek o możliwości ograniczenia stymulacji monetarnej.

"Członkowie BoJ spodziewają się, że inflacja osiągnie 2-proc. w okolicach roku fiskalnego 2019 (który trwa do marca 2020 r. - PAP). Jeżeli tak się stanie, bez wątpienia rozważymy i będziemy debatować nad wyjściem (z polityki stymulacji - PAP)" - powiedział Kuroda.

Po wypowiedzi prezesa BoJ jen umacnia się do dolara o 1,4 proc. - USD/JPY spada do 105,3, czyli najniższe poziomy od listopada 2016 r.

Bankier wspomniał jednocześnie, że obecna polityka luzowania nadal pozostaje właściwa, przy czym zwiększenie QE jest możliwe, acz aktualnie niekonieczne. Dodał, że dyskusja nad zakończeniem QE nastąpi "we właściwym czasie".

Inwestorzy poznali rano bardzo dobre dane z japońskiego rynku pracy - stopa bezrobocia w styczniu wyniosła nieoczekiwanie 2,4 proc. wobec 2,7 proc. miesiąc wcześniej. To najlepszy wynik od 1993 roku. Analitycy oczekiwali 2,8 proc.

W przyszłym tygodniu na posiedzeniu zbiera się Europejski Bank Centralny. Bankierzy będą dyskutować nad zmianą języka komunikacji, jednak spotkanie nie zakończy się przełomowymi zmianami kursu polityki monetarnej - poinformował w czwartek wieczorem Reuters, powołując się na źródła w EBC.

Przedstawiciele EBC chcą wstrzymać się z decyzjami nawet do lata, ze względu na ostatnie zawirowania na rynkach finansowych, umocnienie euro oraz zniżkę inflacji (1,2 proc. w lutym, bazowy 1,0 proc.).

Inwestorzy obawiają się też wpływu bardziej jastrzębiej retoryki amerykańskiej Rezerwy Federalnej.

We wtorek szef Fed Jerome Powell podczas swojego wystąpienia przed Komisją Usług Finansowych Kongresu USA stwierdził, że od grudniowego posiedzenia Rezerwy zaobserwowano w napływających danych makro sygnały umocnienia w gospodarce USA i na rynku pracy, które "zwiększają zaufanie, iż inflacja wzrośnie do celu Fed".

W czwartkowym oświadczeniu przed Senacką Komisja Bankową Powell wzywał do stopniowych podwyżek stóp procentowych. Gołębim akcentem wystąpienia było stwierdzenie bankiera, że gospodarka USA się nie przegrzewa.

KOLEJNE PRZEMÓWIENIE MAY BEZ PRZEŁOMU WS. BREXITU

Piątkowe przemówienie premier Wlk. Brytanii Theresy May nie przyniosło przełomu w brytyjskim stanowiska ws. Brexitu.

May wykluczyła w piątek w przemówieniu w Londynie udzielenie zgody na nadanie Irlandii Północnej specjalnego statusu w przyszłym porozumieniu handlowym z Unią Europejską, określając tę propozycję jako "nieakceptowalną".

Dodała, że ani Unia Europejska, ani UK nie wynegocjują optymalnych dla siebie rezultatów. Zaproponowała, by brytyjskie urzędy nadzorujące sektor medyczny i lotniczy utrzymały "stowarzyszone członkostwo" w systemie prawnym UE.

Rynek przyjął wystąpienie szefowej rządu neutralnie. GBP/USD utrzymał wcześniejsze zwyżki w okolicach 1,378. (PAP Biznes)