Niedawny werdykt Trybunału Sprawiedliwości UE w sporze między Holandią a Słowacją stwarza nowe możliwości rozwiązania problemu walutowych kredytów mieszkaniowych - uważa grupujące frankowiczów Stowarzyszenie "Stop Bankowemu Bezprawiu".

TSUE uznał w ostatni wtorek, że postanowienia umów, na podstawie których europejscy inwestorzy mogą pozywać rządy innych krajów UE przed sąd arbitrażowy, są niezgodne z prawem unijnym.

W wydanym w piątek oświadczeniu Stowarzyszenie "Stop Bankowemu Bezprawiu" ocenia, że "decyzja ta może mieć skutki dla innych krajów unijnych, które mają podobne umowy".

"Upadają kolejne przeszkody, by przyjąć ustawę, która umożliwi przewalutowanie tzw. kredytów frankowych, bo banki matki naszych banków, które udzielały tych kredytów, nie będą już mogły grozić polskiemu rządowi, że pójdą do arbitrażu" - mówi PAP prezes SBB Arkadiusz Szcześniak.

Stowarzyszenie w swoim oświadczeniu przypomina, że "w 2015 r. Niemiecki Commerzbank (właściciel mBanku), austriacki Raiffeisen, portugalskie Millenium i amerykański General Electric (właściciel BPH, GE Money Bank) w listach wysłanych do rządu i parlamentu ostrzegały, że w przypadku przyjęcia wspomnianej ustawy o przewalutowaniu tzw. kredytów frankowych, będą domagały się od polskiego państwa rekompensat".

Reklama

"Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE mówi, iż korporacyjne sądy nie powinny mieć już żadnego wpływu na działania państwa polskiego zmierzające do uregulowania kwestii niezgodnych z prawem umów kredytów pseudowalutowych" - stwierdza SBB.

Stowarzyszenie uważa więc, że Sejm powinien przyjąć ustawę o przewalutowaniu kredytów frankowych, zgłoszoną przez klub Kukiz'15. To jedna z czterech tzw. ustaw frankowych, którymi zajmuje się działająca od początku 2017 roku podkomisja sejmowej komisji finansów. Pozostałe projekty to zgłoszony przez klub PO, a także dwa prezydenckie - o zwrocie frankowiczom części spreadów oraz nowelizacja ustawy o wsparciu kredytobiorców, znajdujących się w trudnej sytuacji.

Według deklaracji nowego przewodniczącego podkomisji Tadeusza Cymańskiego (PiS), podkomisja w pierwszej kolejności powinna zająć się tym ostatnim projektem prezydenckim (jego pierwsze czytanie odbyło się w październiku 2017 roku, podczas gdy trzech pozostałych jeszcze w październiku 2016 roku), bo tylko do niego istnieje pozytywna opinia rządu.

Złożony przez klub Kukiz'15 projekt stanowi, że kredyty w złotówkach i kredyty denominowane w obcych walutach zostaną zrównane, co ma oznaczać potraktowanie kredytów frankowych tak, jakby od początku były kredytami w złotówkach. To jedyny projekt, który ma poparcie środowiska frankowiczów.

Komisja Nadzoru Finansowego uznała jednak, że koszty jego wdrożenia byłyby największe ze wszystkich. Wiosną 2017 roku KNF wyliczyła koszt wejścia w życie prezydenckiego projektu o zwrocie części spreadów na 9,1 mld zł, projektu PO na 11,1 mld zł, a projektu klubu Kukiz'15 na 52,8 mld zł.

Tymczasem SBB, jak mówił PAP Szcześniak, w lutym zwróciło się do KNF z pytaniem, czy szacując koszty badała możliwość rozbicia strat bilansowych banków na dłuższy czas, zamiast uwzględniać je jako straty jednorazowe. "Nie uzyskaliśmy jeszcze odpowiedzi" - zaznaczył prezes SBB.

Tadeusz Cymański mówił niedawno PAP, że pierwsze merytoryczne posiedzenie podkomisji pod jego kierownictwem odbędzie się być może w przyszłym tygodniu.

Umowy o wzajemnym popieraniu i ochronie inwestycji (BIT - Bilateral Investment Treaty) zawierane były masowo w latach 90. między państwami Zachodu a tymi, które wychodziły z komunizmu. Porozumienia, które zawierała również Polska, przewidują, że spory między jednym z umawiających się państw i inwestorem z drugiego muszą być rozstrzygane ugodowo lub, jeśli do tego nie dojdzie, przed sądem polubownym.

Taki system rozstrzygania sporów (ISDS) miał chronić inwestorów z państw zachodnich, którzy niemal trzy dekady temu mieli bardzo małe zaufanie do systemu sprawiedliwości w krajach postkomunistycznych. Podobne znajdują się w 196 umowach zawartych między państwami członkowskimi. Wielu obserwatorów wskazuje, że dziś są one już przeżytkiem.

Według komentatorów skutki wyroku w sprawie umowy o wzajemnej ochronie inwestycji (tzw. BIT) między Słowacją a Holandią potencjalnie odczują setki tysięcy firm z Europy, które prowadzą przedsięwzięcia biznesowe w innych państwach członkowskich. Komentatorzy zwracają bowiem uwagę, że inwestorzy zagraniczni praktycznie stracili możliwość dochodzenia roszczeń przeciwko rządom krajów Unii.