O potencjale tego, co mówi a co stara się przemilczeć prezes Europejskiego Banku Centralnego, mieliśmy okazję przekonać się równo rok temu. Kiedy to zmęczony biernością banku rynek, gotów był karmić się doniesieniami oraz pogłoskami na temat przyszłości programu QE, równocześnie szukając potwierdzenia w wypowiedziach Draghiego. Pozwalając sobie przy tym na nadinterpretację. Stąd gdy z dużym entuzjazmem mówił on o sytuacji europejskiej gospodarki - inwestorzy z jeszcze większym entuzjazmem spojrzeli w kierunku euro, którego wartość znacząco wówczas wzrosła. Najwyraźniej uznając, że bank stara się jedynie odwlec to, co nieuniknione. Dziś atmosfera jest już inna. Gospodarka wyhamowuje, pojawiła się niepewność związana z wizją polityki handlowej prowadzonej przez USA oraz sytuacją we włoskim rządzie. Mimo to ECB musi podjąć decyzję o losach QE. Uważa się, że program skupu aktywów zostanie przedłużony do końca tego roku, jednak w ostatnich dniach pojawiły się informacje o tym, że bank szykuje się również do jego wygaszania. - Taki komunikat będzie wsparciem dla euro zarówno w parze z dolarem, jak i złotym. Nie należy jednak zapominac o tym, jak prezes ECB potrafi manewrować pomiędzy słowami, próbując ostudzić emocje wokół wspólnej waluty. Trudno spodziewać się również by zdradził on plany dotyczące ewentualnej podwyżki stóp procentowych - zaznacza analityk Ekantor.pl.

Fed nie zawiódł

Przerzucenie niemal całej uwagi na konferencję Mario Draghiego, pozostawiło w cieniu wczorajszą decyzję Rezerwy Federalnej, która poinformowała o siódmej - w cyklu rozpoczętym w 2015 roku - podwyżce stóp procentowych. Dodatkowo został podsycony apetyt na to, że w 2018 roku dojdzie jednak do czterech, a nie trzech podwyżek jak wcześniej zakładano. Uwagę zwróciła też zapowiedź zwiększenia ilości konferencji, które od stycznia będą odbywać się po każdym posiedzeniu FOMC. Prezes Fed zaznaczył, że decyzja ma na celu wyłącznie poprawienie komunikacji z rynkiem i w żaden sposób nie świadczy o tempie kolejnych podwyżek. Jerome Powell, który objął stanowisko prezesa po Janet Yellen, jeszcze nie tak dawno mówił, że jest zadowolony z tego, w jaki sposób rynek wycenia ścieżkę podwyżek. Być może stąd zrodziła się potrzeba jeszcze lepszej komunikacji. - Jastrzębi wydźwięk komunikatu nie zaszkodził złotemu. Podwyżka w USA była już jednak wyceniona przez rynek, co ograniczało reakcję na walutach. Kurs EUR/PLN pokazuje obecnie wartość 4,27. Za dolara płacimy natomiast 3,61 PLN, ale przecież to nie koniec emocji - dodaje Orawczak z Ekantor.pl.