Kurs EUR/PLN pokazał wartość 4,35. Euro jest więc najdroższe od stycznia ubiegłego roku. W dodatku atmosfera panująca na rynku nie wygląda optymistycznie dla polskiej waluty - zaznacza analityk walutowy Ekantor.pl, Katarzyna Orawczak.

To co ostatnio możemy obserwować na wykresie par powiązanych ze złotym jest sumą kilku czynników. W ostatnich tygodniach na pierwszy plan wysuwają się konflikty handlowe Stanów Zjednoczonych, które swym zasięgiem objęły już nawet Unię Europejską. Nie bez znaczenia pozostaje też ostrzejsza polityka Rezerwy Federalnej i kolejne problemy z jakimi przychodzi się zmagać państwom europejskim - dodaje analityk Ekantor.pl.

Cło za cło

Donald Trump nie pozwala odetchnąć polskiej walucie, która początkowo traciła na fali rosnącej awersji do ryzyka związanego z napięciami, do jakich dochodziło na linii USA-Chiny. O ile jednak konflikt pomiędzy Waszyngtonem a Pekinem zdawał się nie dotykać Polski bezpośrednio, o tyle o nakładaniu się cłami pomiędzy UE a USA nie można już tego powiedzieć. W momencie, gdy UE zdecydowała się wprowadzić cła odwetowe na amerykańskie towary, w tym również motocykle, Biały Dom zagroził wprowadzeniem cła na europejskie samochody, których fabryki znajdują m.in. w Polsce. Rynek co prawda może mieć nadzieję, że kolejne doniesienia zza oceanu są jedynie elementem gry prowadzonej przez Trumpa, a jej ewentualnym celem jest przygotowanie gruntu pod negocjacje. Problem tkwi jednak w tym, że najprawdopodobniej żadne rozmowy na temat relacji handlowych pomiędzy stronami sporu nie są planowane. Nie należy także zapominać o charakterze prezydenta USA. Donald Trump już niejednokrotnie udowodnił, że nie jest skory do łatwych ustępstw. I nie pomagają nawet decyzje czy apele tych tych najbardziej zainteresowanych, czyli firm. Harley-Davidson - marka będąca ikoną Ameryki - w obawie o wzrost cen, a co za tym idzie spadek sprzedaży, zaczęła rozważać przeniesienie części produkcji poza USA. Spotkało się to z ostrą reakcją prezydenta, który na Twitterze stwierdził, że to będzie początek końca motocyklowej potęgi. Teraz apel do Trumpa, poparty solidnymi argumentami, wystosunkowały największe koncerny samochodowe.

To nie jest czas dla złotego

Reklama

- Niepewność jest argumentem po stronie dolara, w dodatku nie jedynym - podkreśla analityk Ekantor.pl. Rynek wciąż ma na uwadze możliwości banków centralnych i w tym przypadku szala również przechyla się na stronę amerykańską, gdzie w czerwcu doszło do kolejnej podwyżki stóp procentowych. Tymczasem Europejski Bank Centralny najwyraźniej nie spieszy się do wykonania takiego ruchu. Podobnie zresztą jak NBP. Dopełnieniem obrazu pro-dolarowego są problemy z jakimi zmagają się europejskie gospodarki na tle kryzysu migracyjnego. Najpierw trwała bowiem batalia o stworzenie rządu we Włoszech, teraz zaczyna rozmawiać się o trudnościach rządu niemieckiego. - Złoty może mieć problem by w takiej atmosferze zawalczyć o mocniejszą pozycję. W efekcie podrożał nie tylko dolar, którego wartość pokazuje na chwilę obecną 3,76 PLN. Więcej zapłacimy również za franka szwajcarskiego (CHF/PLN 3,77). Z kolei euro sięgnęło wartości, których nie widzieliśmy od stycznia 2017 roku - zaznacza Orawczak z Ekantor.pl.

- Zachowanie złotego w najbliższych dniach zależeć będzie przede wszystkim od tego, na ile wyciszy się lub zaogni sytuacja pomiędzy USA a Unią Europejską. Informacje krajowe spychane będa na drugi plan. Nie należy jednak zapominać, że nawet jeżeli relacje handlowe uspokoją się na pewien czas, to pozostają jeszcze inne czynniki mogące ciążyć wycenie złotego - podsumowuje analityk walutowy Ekantor.pl.

>>> Czytaj też: Kredytowe eldorado. Węgrom udało się już oddłużyć, a Polakom nadal nie