Złoty w ostatnim czasie pozostaje pod głównym wpływem wahań kursu EUR/USD. To właśnie poniedziałkowa zwyżka tej pary sprawiła, że pomimo ewidentnych powodów do osłabienia złotego, zakończył on dzień umocnieniem do głównych walut. I to właśnie poranny atak EUR/USD na barierę podażową 1,17 dolara (kolejny już w ostatnich trzech tygodniach) stoi za mocniejszym złotym. Wiele wskazuje na to, że ta korelacja może zniknąć.

Wczorajsza decyzja prezydenta Donalda Trumpa o nałożeniu ceł na chińskie produkty o wartości 200 mld USD, nie tylko spotka się z odwetową decyzją Chin, oznacza straconą szansę na rozmowy handlowe pomiędzy oboma mocarstwami, ale też stanowi zapowiedź dalszej eskalację wojen handlowych. To zaś psuje sentyment na rynkach finansowych, zwiększając awersję do ryzyka. W takich warunkach waluty rynków wschodzących tracą na wartości. I tak też powinno stać się ze złotym, nawet gdyby jednocześnie notowania EUR/USD dalej szły w górę.

Nie jest również wykluczone, że EUR/USD kolejny raz wykona zwrot ze strefy podażowej znajdującej się powyżej 1,17 dolara, co przy zachowaniu dotychczasowej korelacji, już w bezpośredni sposób uderzyłoby w polską walutę.

Większego wpływu na notowania nie będą miały dzisiejsze dane makroekonomiczne z Polski. O godzinie 10:00 Główny Urząd Statystyczny opublikuje dane o płacach i zatrudnieniu w sektorze przedsiębiorstw. Oczekuje się ich rocznej dynamiki odpowiednio na poziomie 7 proc. i 3,5 proc. Ostateczne wyniki raczej nie powinny odbiegać od konsensusu. A jeżeli nawet tak się stanie, to nie wpłynie to na postrzeganie kondycji rodzimej gospodarki, a tym bardziej na oczekiwania co do przyszłych decyzji Rady Polityki Pieniężnej ws. stóp procentowych.

Pośredniego wpływu na złotego nie będą miały ponadto wyniki posiedzenia Banku Węgier, ani nielicznie publikowane dziś dane z USA, czy wystąpienia przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego. Tym samym cała uwaga rynku walutowego skoncentruje się tylko i wyłącznie na temacie wojen handlowych.

Marcin Kiepas - analityk niezależny