Jeśli w ciągu kilku tygodni Londyn nie dojdzie do porozumienia z Brukselą kurs funta może spaść nawet o 20-30 gr. Co gorsze dla Brytyjczyków, szans na wypracowanie kompromisu w sprawie brexitu nie widać.

Odrzucenie przez unijnych przywódców propozycji premier Theresy May dotyczących przyszłych relacji handlowych z Wielką Brytanią znacznie komplikuje sytuację polityczną na Wyspach. Może to doprowadzić do przyspieszonych wyborów parlamentarnych w Zjednoczonym Królestwie, kolejnego referendum dotyczącego brexitu a nawet zupełnie niezorganizowanego opuszczenia wspólnoty. Ten ostatni scenariusz byłyby katastrofą dla Londynu.

Totalny brak porozumienia na linii Londyn - Bruksela

Reklama

Brak porozumienia jest lepszy, niż złe porozumienie - mówiła pod koniec ub. tygodnia premier May w kontekście opuszczenia UE. Stwierdzenie to jest konsekwencją odrzucenia przez unijnych włodarzy planu względnie miękkiego brexitu, czyli takiego, który umożliwiałby nieskrępowany przepływ towarów pomiędzy Wielką Brytanią i Unią oraz brak przejść granicznych między Irlandią Północną a Republiką Irlandii.

Bruksela jest sceptyczna wobec planów wyrażanych przez umiarkowane skrzydło torysów, do którego należy także premier May. W opinii unijnych przywódców ich realizacja zaburzyłaby fundament jednolitego rynku (unijne swobody przepływu towarów, osób, kapitału i usług niepodzielne według UE). Z kolei Londyn nie może zgodzić się na pozostanie w obszarze wspólnego rynku, gdyż spowodowałoby to zaburzenie głównej koncepcji brexitu, czyli ograniczenia migracji i uniknięcia obowiązku opłacania składek do wspólnego budżetu.

Wielka Brytania nie może się również zgodzić na pomysł, by w obszarze jednolitego rynku została tylko Irlandia Północna, chociaż warto zaznaczyć, że jej obywatele podczas referendum w czerwcu 2016 r. zagłosowali za pozostaniem w unijnych strukturach. W takiej sytuacji konieczne byłyby jednak wprowadzenie kontroli granicznych pomiędzy Irlandią Północną a główną brytyjską wyspą, co jest oczywiście nie do zaakceptowania przez Zjednoczone Królestwo.

Podzielona partia rządząca i ryzyko przedterminowych wyborów

Premier May ma nie tylko problem z Brukselą. Musi również zmagać się z opozycją wewnątrz własnej partii. Część wiodących przedstawicieli torysów (Boris Johnson, Michael Gove, Jacob Rees-Mogg), chce tak zwanego czystego brexitu, czyli możliwe niewielkich relacji z Unią, analogicznych do wypracowanego porozumienia celnego z Kanadą. Wykluczałoby to wprowadzenie jakiegokolwiek elementu wspólnego rynku, ale generowałoby również problem fizycznej granicy na linii Irlandia Północna i Republika Irlandii. Temat ten jest także wrażliwy ze względu na trwający od lat 60. ubiegłego stulecia do 1998 r konflikt, który pochłonął ponad 3 tys. ofiar.

Odrzucenie propozycji premier May podczas ubiegłotygodniowego szczytu w Salzburgu zwiększa siłę opozycji wewnątrz jej ugrupowania. Generuje to ryzyko przedterminowych wyborów inicjowanych zarówno ze strony zwolenników czystego brexitu jaki i części polityków skupionych blisko szefowej rządu.

Ponad rok temu odbyły się wybory do Izby Gmin, które jednak zamiast wzmocnić konserwatystów faktycznie ich osłabiły. Obecne sondaże pokazują ok. 2 proc. przewagi torysów nad laburzystami, czyli praktycznie potwierdzają wynik z czerwca 2017 r. Ryzyko jest więc niewspółmierne do korzyści, chociaż przedłużający się spór wewnątrz partii a także z Brukselą może wymusić przedterminowe wybory.

Opozycja bez wypracowanego stanowiska

W uproszczeniu przyjmuje się, że opozycyjna Partia Pracy byłaby bardziej skłonna do zawarcia porozumienia z Brukselą, ale to nie jest to wcale do końca pewne. Po pierwsze, jej przywódca Jeremy Corbyn, jeszcze przed referendum sprzed ponad dwóch lat często wypowiadał się przeciwko Unii. Po drugie, laburzyści nie mają aktualnie jednolitego stanowiska w sprawie kolejnych ruchów.

Nie jest jasne czy chcą oni kolejnego referendum w sprawie brexitu. Być może zaczną skłaniać się do wnioskowania o referendum, ale nie tyle dotyczącego kwestii pozostania w Unii, ile związanego już z nowymi relacjami Londynu i Brukseli (w bieżącym planie ustalono, że to parlament ma się wypowiedzieć na ten temat).

Dużym znakiem zapytania jest również sytuacja przedsiębiorstw w scenariuszu przejęcia władzy przez laburzystów. W ostatnich latach partia ta poważnie się zradykalizowała. Przez jej liderów rozważana jest nacjonalizacja firm użyteczności publicznej, wprowadzenie dodatkowych podatków m.in dla właścicieli więcej, niż jednej nieruchomości, czy zmuszenie prywatnych przedsiębiorstw zatrudniających ponad 250 osób do przekazania 10 proc. udziałów swoim pracownikom.

Niezwykle ważne konwencje obu partii

Najbliższe dni będą niezwykle ważne dla polityków obu wiodących ugrupowań w Wielkiej Brytanii. Od 23 września trwa konwencja laburzystów (konkluzje pojawią się we wtorek), która powinna dać odpowiedź na pytanie czy opozycja będzie dążyć przede wszystkim do przyspieszonych wyborów parlamentarnych i prowadzenia własnych negocjacji z Brukselą, czy też chce zagrać va banque i promować ideę kolejnego referendum.

W dniach 30 września–3 października odbędzie się także coroczne spotkanie konserwatystów. Prawdopodobnie ostatniego dnia wystąpi na nim premier May. Może się wtedy wyjaśnić, czy szefowa rządu będzie broniła własnego planu brexitu, który niesie za sobą ryzyko braku jego realizacji, konieczność przedterminowych wyborów a nawet chaotycznego opuszczenia UE, czy też zacznie ustępować miejsca zwolennikom czystego brexitu. Przy sporej rynkowej nerwowości oba scenariusze mogą być negatywne dla funta.

Czarne chmury nad funtem

W tym momencie trudno więc przewidzieć jakikolwiek pozytywny scenariusz rozwoju sytuacji dla funta. Każde działanie zarówno opozycji jak i partii rządzącej generuje dodatkowe ryzyka dla brytyjskiej gospodarki. Obecnie więc jedynie wyciągniecie ręki ze strony Brukseli i zgoda na kompromis zaburzający ideę wspólnego rynku mógłby ratować sytuację. Biorąc jednak pod uwagę przebieg szczytu w Salzburgu jest to bardzo mało prawdopodobne.

Zwiększa się natomiast ryzyko, że sekwencja politycznych wydarzeń na Wyspach będzie kierować Wielką Brytanię w stronę nieuporządkowanego opuszczenia Unii Europejskiej. Brak jakiegokolwiek porozumienia z UE tylko w perspektywie tego roku może osłabić funta nawet 20-30 groszy.

>>> Czytaj też: Wielka Brytania nie przetrwa bez imigrantów o niskich kwalifikacjach [OPINIA]