Dziennik nie przebiera w słowach i bezpardonowo krytykuje terytorialną politykę Indii, którą nazywa "chęcią przekształcenia chińskiego rejonu Donglang w sporny teren oraz blokowaniem prowadzonych tam chińskich inwestycji". Indie mają, według autorów komentarza, mentalność zimnowojenną i wiecznie podejrzewają Pekin o spisek.

Tekst "Global Times" odnosi się do niedawnych spięć na granicy, na terenie indyjskiego stanu Sikkim. Spór o ten obszar, jak i o przebieg granicy w stanie Arunaćal Pradeś od ponad pięciu dekad dzieli oba kraje.

"Global Times" powołuje się na słowa indyjskiego ministra obrony Aruna Jaitleya, który twierdzi, że jego kraj jest teraz inny niż w 1962 roku, kiedy doszło do konfliktu chińsko-indyjskiego. Gazeta przypomina też komentarz głównodowodzącego indyjskiej armii generała Bipina Rawata o tym, że Indie są gotowe do wojny prowadzonej "na dwóch i pół frontach" - z Chinami, Pakistanem (także spory o tereny graniczne) i w kraju.

Dziennik pisze o "chińskiej opinii publicznej rozwścieczonej przez indyjską prowokację", o armii "dość silnej, by wyrzucić indyjskich żołnierzy z chińskiego terytorium", a wreszcie o tym, że "indyjskie wojsko może wybrać, czy wróci na swój teren z godnością, czy zostanie wykopane przez chińskich żołnierzy". Pojawia się także groźba, że gdyby teraz wybuchł konflikt, straty Indii w starciu z Chinami byłyby znacznie większe niż w 1962 r. Tekst kończy się apelem o jedność chińskiego narodu, który w przypadku obecnego sporu "powinien dać Indiom gorzką lekcję pokory".

Reklama

Dziennik znany jest z publikowania kontrowersyjnych komentarzy, których nie wypada wygłaszać stronie rządowej.

26 czerwca chińskie ministerstwo spraw zagranicznych zaapelowało do Indii o natychmiastowe wycofanie żołnierzy z granicznych terenów między indyjską prowincją Sikkim a chińskim Donglang. Tego samego dnia prezydent USA Donald Trump przyjął premiera Indii Narendrę Modiego w Białym Domu.

Indie i Chiny prowadzą spory terytorialne od 1962 r. Obserwatorzy przyznają, że obecny protest Pekinu może oznaczać jeden z najpoważniejszych kryzysów w relacjach obu krajów w ciągu ostatnich lat.

Indyjskie media informują, że napięcia w regionie trwają od kilku tygodni i w tym czasie chińscy żołnierze przekraczali granicę, niszcząc po indyjskiej stronie bunkry. W maju Pekin określił zbudowanie nowego mostu łączącego stan Arunaćal Pradeś z Assamem jako "rozbudowę wojskowych struktur w spornej prowincji".

Również w maju, ze względu na wzrost chińskich inwestycji w Pakistanie, Indie zrezygnowały z udziału w szczycie inicjatywy "Pasa i Szlaku" w Pekinie. Delhi twierdzi, że chiński kapitał legitymizuje pakistańskie roszczenia terytorialne wobec terenów spornych z Indiami.

Prezydent Chin Xi Jinping rozmawiał z premierem Modim podczas szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy na początku czerwca w kazachskiej Astanie. 15 czerwca, po spotkaniu, Modi złożył Xi urodzinowe życzenia za pośrednictwem chińskiego serwisu Weibo, odpowiednika Twittera.

Komentując te wydarzenia pekiński korespondent indyjskiego dziennika "The Hindu" Atul Aneja nazywa obecne napięcie "przejściowym", ponieważ każda z potęg ocenia wzajemne relacje ze strategicznej perspektywy. "Modi i Xi spotkają się kolejny raz we wrześniu podczas szczytu krajów BRICS (Brazylii, Rosji, Indii, Chin i Afryki Południowej, tegoroczny szczyt odbędzie się w chińskim mieście Xiamen - PAP). Nie sądzę, by incydenty na granicy były w stanie zakłócić rozwój stosunków chińsko-indyjskich" - powiedział Aneja w rozmowie z PAP pod koniec czerwca PAP Aneja.

Rafał Tomański (PAP)