Minionej doby separatyści atakowali ukraińskie pozycje 103 razy. Tradycyjnie aktywne działania były prowadzone koło Ługańska i Doniecka, a także Debalcewa.

Bojówkarze wykorzystywali wyrzutnie Grad, moździerze, czołgi i broń strzelecką. Doszło do bezpośrednich walk - atak został odparty przez ukraińskie wojsko. Giną cywile - w ciągu ostatniej doby co najmniej 6 osób: mieszkańców Awdijiwki i Gorłówki.

Wbrew deklaracjom separatystów, zdaniem ukraińskich władz i ekspertów, bojówkarzom nie udało się wziąć w okrążenie wojsko koło Debalcewa. Chcieli oni zastosować podobny manewr, jak w Iłowajsku, gdzie latem zginęło kilkuset ukraińskich żołnierzy, którzy próbowali wyrwać się z otoczenia.

Ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk twierdzi, że tym razem to separatyści ponieśli duże straty, choć nie podaje szczegółów. Bojówkarze nadal obawiają się ukraińskiego ataku na Gorłówkę. Do Zagłębia Donieckiego przywożona jest pociągami z Rosji amunicja: od 2 do 3 składów dziennie.

Reklama

Ukraińskie dowództwo dementuje informacje o okrążeniu przez separatystów Debalcewa. To miasto, zajmowane przez Ukraińców, rozdziela zgrupowania separatystów w Doniecku i Ługańsku.

Oficer prasowy dowództwa ukraińskiej operacji antyterrorystycznej, Leonid Matiuchin, zdementował podawane przez rebeliantów informacje o utworzeniu "kotła" wokół Debalcewa. Matiuchin podkreślił, że jest to dezinformacja. Zaprzeczył też doniesieniom mediów rosyjskich o zajęciu przez separatystów kolejnych miejscowości w Donbasie.

Według dowódcy ukraińskiego batalionu "Donbas", Semena Semenczenki, w Debalcewie trwały wczoraj walki, ale miasto ciągle zajmują Ukraińcy. Separatyści nie zdołali też odciąć miasta od reszty kraju.

>>> Czytaj też: Chiny mają nową strategię. Powstanie klasa średnia i kraj dobrobytu


Unia Europejska powinna ukarać Rosję za złamanie prawa międzynarodowego. Mówił o tym w radiowej Jedynce poseł Prawa i Sprawiedliwości, Witold Waszczykowski.

Ministrowie spraw zagranicznych państw Unii zbiorą się dziś w Brukseli na nadzwyczajnym spotkaniu, poświęconym konfliktowi na Ukrainie. Witold Waszczykowski powiedział, że Polska powinna się domagać ukarania Moskwy za złamanie prawa międzynarodowego poprzez agresję na sąsiedni kraj. Powinniśmy też postulować udzielenie pomocy Ukrainie. Waszczykowski podkreślił, że jeśli Rosja nie zostanie ukarana, to inne kraje też zaczną prowadzić agresywną politykę, co może doprowadzić do wojny w całej Europie.

Zdaniem posła PiS, Polska powinna też naciskać, aby Unia przyjęła jednolite stanowisko w sprawie Ukrainy. Obecnie takiego stanowiska nie ma. Polityk podkreślił, że wewnątrzunijne negocjacje toczą się bardzo wolno, podczas gdy sytuacja w Donbasie jest katastrofalna, a na Krymie zaczynają się czystki etniczne.

Gość Jedynki powiedział, że nie ma prawnej możliwości wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę, gdyż NATO nie ma żadnych zobowiązań wobec tego kraju. Waszczykowski dodał, że obce wojska mogłyby wejść na Ukrainę tylko za zgodą Rady Bezpieczeństwa ONZ, jednak jest to niemożliwe ze względu na sprzeciw Rosji. Zdaniem posła PiS, gdyby Ukraina zwróciła się do Polski o sprzedaż broni lub sprzętu wojskowego, to nasz kraj powinien się na to zgodzić.

>>> Czytaj też: Chiny mają nową strategię. Powstanie klasa średnia i kraj dobrobytu

Przewoźne krematoria na kamazach


Rosjanie przywieźli na Wschód Ukrainy mobilne krematoria. Taką informację przekazała Służba Bezpieczeństwa tego kraju.
Jej szef Walentyn Nalywajczenko powiedział, że od 20 do 23 stycznia Rosjanie przywieźli 7 krematoriów zamontowanych na ciężarówkach Kamaz. Każde z nich jest w stanie spalić dziennie od 8 do 10 ciał. Wcześniej podobne urządzenia widziano przy granicy rosyjsko - ukraińskiej w obwodzie rostowskim.

Walentyn Nalywajczenko podkreśla, że w przeciwieństwie do strony rosyjskiej, Ukraińcy traktują z godnością ciała zabitych w walkach Rosjan. „Uważamy, że trzeba postępować humanitarnie i zwracać ciała bliskim wraz z dokumentami i osobistymi rzeczami” - zaznaczył szef SBU.

>>> Obejrzyj zdjęcia krematoriów na dziennik.pl

Na Wschodzie Ukrainy obywatele Rosji walczą jako ochotnicy, najemnicy oraz jako kadrowi rosyjscy wojskowi. Moskwa zaprzecza jakoby ci ostatni byli obecni w Zagłębiu Donieckim. Władze w Kijowie wielokrotnie pokazywały jednak dowody na obecność rosyjskich żołnierzy na Wschodzie, a także na to, że Rosja dostarcza separatystom sprzęt wojskowy. Według ukraińskich władz, sobotni ostrzał Mariupola, w którym zginęło 31 cywilów, był przeprowadzony przy współudziale rosyjskich żołnierzy.

>>> Czytaj też:Moskwa zapłaci wyższą cenę za Ukrainę. Antyrosyjskie sankcje do końca roku