Pierwszy etap IV fali mobilizacji rozpoczął się 20 stycznia i został niemal całkowicie zrealizowany. Ogółem w tym roku do armii trafi 200 tysięcy rekrutów. Ukraina nie rezygnuje z mobilizacji ponieważ na wschodzie, mimo obowiązującego zawieszenia broni, nadal jest niespokojnie.

W ciągu doby separatyści ostrzeliwali Ukraińców 22 razy. Najczęściej w okolicach trasy Debalcewe - Artemiwsk oraz koło donieckiego lotniska. Napięta sytuacja jest też koło Mariupola, między innymi w okolicach Pawłopola doszło do otwartej walki między wojskiem a bojówkarzami.

Wczoraj prezydent Petro Poroszenko poinformował, że Ukraińcy zakończyli już wycofywanie ciężkiego sprzętu wojskowego z okolic frontu. Tych informacji nie potwierdzili niezależni obserwatorzy, w tym OBWE, a nawet ukraińskie Ministerstwo Obrony, czy Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony.

Separatyści przekonują, że cały czas wycofują sprzęt, jednak według strony ukraińskiej, jest to tylko przegrupowanie wojsk. Ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk poinformował, że Rosjanie nadal przywożą wsparcie dla bojówkarzy. Tylko minionej doby wjechały trzy wojskowe konwoje. Szczególnie wzmacniane są siły separatystów koło Nowoazowska pod Mariupolem.

Reklama

>>> Czytaj też: Pakiet zimowy uzgodniony. Ukraina i Rosja porozumiały się w sprawie gazu