Na jednym z rysunków Marka Raczkowskiego naukowiec przedstawia drugiemu swój najnowszy wynalazek. „To jest nasz megainteligentny robot, który poleci na Marsa” – mówi. „Nigdzie nie polecę” – odpowiada robot. Dziś jeszcze nas to bawi, ale jak zareagujemy za kilka lat?
ikona lupy />
Jarosław Sroka, członek zarządu Kulczyk Investments / Dziennik Gazeta Prawna
W ciągu najbliższych dekad rewolucja technologiczna wpłynie na obraz świata w stopniu większym, niż zmienił się on przez ostatnie dwa wieki. Globalizacja i postęp na nowo zdefiniują rynki pracy – lokalne i regionalne, lecz także oczekiwania dotyczące pracowników i ich umiejętności. Czy mający kwalifikacje i kompetencje pracownik zaadaptuje się do kosmicznego tempa robotyzacji, automatyzacji produkcji oraz nieuchronnej ekspansji sztucznej inteligencji? Jakie nowe zawody powstaną w najbliższym czasie i czy nie okaże się czasem, że łatwiej i taniej będzie powierzyć ich wykonywanie robotom niż ludziom? Jak wychowywać i edukować dzieci, wiedząc, że gdy dorosną, większość z nich będzie wykonywać zawód, jakiego dzisiaj jeszcze nie ma? Na pierwszy rzut oka pytania te mogą wydawać się zbyt śmiałe, absurdalne. Ale to tylko dlatego, że w Polsce ta dyskusja dopiero przed nami. Świat nie tylko już o tym mówi, świat zaczyna to już wdrażać.

Robota od zaraz zatrudnię

Potrzeba jest matką wynalazku, a dziś największą potrzebą gospodarki okazują się być młodzi, zdolni i zaangażowani pracownicy. Dobrze obrazują to ostatnie dane dotyczące sytuacji na rynku pracy w Polsce. Rekordowo niskie bezrobocie (stopa bezrobocia rejestrowanego we wrześniu 2017 r. wynosiła 6,9) z jednej strony może cieszyć, ale z drugiej jest konsekwencją negatywnych zmian demograficznych, które prowadzą do problemów związanych z obsadzeniem wolnych stanowisk pracy. A to dopiero początek problemów i wyzwań, jakie czekają rynki pracy we wszystkich krajach Unii Europejskiej.
Reklama
Pogłębiające się zjawisko braku rąk do pracy nakłada się na dynamiczny proces wielkiej rewolucji technologicznej i wynikającej z niego komputeryzacji i robotyzacji pracy. Dopóki zatrudnienie człowieka będzie znacznie bardziej opłacalne niż wdrażanie przełomowych rozwiązań technologicznych, dopóty roboty nie będą stanowiły dla pracowników zagrożenia związanego z jego substytucją. Do czasu. Prędzej czy później roboty i sztuczna inteligencja mogą okazać się antidotum na problem deficytu pracowników, a w przyszłości doprowadzić do gwałtownego wzrostu tzw. bezrobocia technologicznego. Już dziś przed takim scenariuszem przestrzegają główni aktorzy czwartej rewolucji przemysłowej, do których należą m.in. Elon Musk (Tesla), Mark Zuckerberg (Facebook) czy Preston McAfee (Google). Wyrażają oni zdecydowane obawy związane z niekontrolowanym rozwojem sztucznej inteligencji oraz pozbawianiem pracy pracowników zarówno nisko, jak i wysoko wykwalifikowanych. Zjawiska, jakie obserwowane są na rynku pracy w Stanach Zjednoczonych, które wydawały się jeszcze niedawno odległą przyszłością, coraz częściej ujawniają się w kolejnych krajach europejskich.
Czym to grozi? Wiele zawodów i profesji czeka rewolucja, która będzie oznaczała stopniowe zastępowanie rutynowych, powtarzalnych zadań robotami i komputerami. Środowisko pracy ulegnie zasadniczym zmianom. Praca stanie się bardziej fragmentaryczna, w jeszcze większym stopniu elastyczna, a tym samym niepewna i wymagająca ciągłego dokształcania się. Jednocześnie pojawi się wiele nowych profesji, które diametralnie odmienią nasze spojrzenie na pracę, a w konsekwencji na funkcjonowanie całego społeczeństwa.

Zatrzymać młodych, zanim to zrobią maszyny

Postęp technologiczny, charakterystyczny dla gospodarki 4.0, zmienia także charakter oraz skalę międzynarodowych migracji zarobkowych. Już dziś zauważamy nasilające się zjawisko mobilności przestrzennej pracowników, która staje się naturalnym etapem w karierze zawodowej naukowców, specjalistów ICT, menedżerów czy dużej grupy freelancerów. Imigranci ratują gospodarki coraz większej grupy państw wysoko rozwiniętych, które zmuszone są w jeszcze większym stopniu otwierać się na pracowników cudzoziemskich. Międzynarodowe korporacje i przedsiębiorstwa konkurują między sobą o najlepszych pracowników z całego świata.
Polska, podobnie jak inne kraje naszego regionu, bezpowrotnie utraciła część cennego kapitału, jakim są wykształceni, kreatywni i przedsiębiorczy ludzie. Tysiące młodych osób u progu swojej kariery wyjechały i zostali oni cenionymi specjalistami w Dolinie Krzemowej czy w najlepszych ośrodkach badawczo-rozwojowych w Europie Zachodniej. Kolejni planują wyjazdy. Wielu z biletem w jedną stronę. Wynagrodzenie przestaje być głównym czynnikiem decydującym o migracji, młodzi ludzie poszukują warunków i przestrzeni do rozwoju i realizacji własnych pomysłów i inicjatyw biznesowych. Czy i jak ich zatrzymać? Warto o tym pomyśleć już teraz, bo w końcu zrobią to za nas maszyny.
Równolegle coraz popularniejsza staje się migracja bez wstawania zza biurka. Dzięki powszechnemu dostępowi do internetu i możliwościom, jakie dają nowe technologie, pracę można świadczyć z dowolnego miejsca na świecie. Biorąc pod uwagę to, że prędkość internetu podwaja się co 2–3 lata, a ilość danych przesyłanych przez internet co rok, można przypuszczać, że to dopiero początek zmian. Lawinowo rośnie również liczba urządzeń podłączonych mobilnie. W 2020 r. osiągnie 50 mld. To całkowicie odmieni rynek pracy, przynosząc niespotykane dotychczas wyzwania.

Przystosuj się lub zgiń

Polska, podobnie jak większość państw regionu Europy Środkowo-Wschodniej, nie jest przygotowana także na pozostałe korekty, jakie mogą być efektem rozwoju gospodarki 4.0. Najwięcej uwagi wymagają zmiany w prawie pracy, w polityce zatrudnieniowej i w przepisach regulujących system zabezpieczenia społecznego. Potrzebne są konkretne działania zmierzające do uelastycznienia pracy, z jednoczesną gwarancją bezpieczeństwa zatrudnieniowego dla pracowników. Tym bardziej że rosnąca i naturalna dla rozwijających się gospodarek presja na wzrost płac powoli doprowadza do sytuacji, w której kraje Europy Środkowo-Wschodniej tracą naturalną przewagę w postaci tańszej siły roboczej.
Potrzeba także całkowitej zmiany myślenia o systemie kształcenia. System edukacji, opierający się na powtarzaniu teorii i wypełnianiu testów przez uczniów, nie stanowi odpowiedzi na wyzwania, z jakimi będzie się mierzył młody człowiek wchodzący na rynek pracy. Bez rewolucji w systemie edukacji luka między wiedzą i umiejętnościami nabytymi w ramach tradycyjnego systemu kształcenia a wymogami rynku pracy będzie się drastycznie zwiększać.
Niezależnie od tego musimy zbudować również system wyłapywania i wspierania najzdolniejszych już od szkoły podstawowej, żeby wchodząc na rynek pracy, mogli na równi konkurować z pracownikami z USA, Skandynawii czy Azji. Tylko tworząc solidne mechanizmy pomocowe, zbudujemy z nimi więź, która sprawi, że będą chcieli pracować w Polsce, z Polski lub dla Polski.
Podobne wyzwania i konieczność dostosowania się do zmian stoją przed światem biznesu, zwłaszcza przed młodymi przedsiębiorcami. Rozwój gospodarki 4.0 zrewolucjonizuje sposób prowadzenia i działania firm na świecie, równocześnie doprowadzając do powstania zupełnie nowych branż. Konieczne jest zatem inwestowanie w rozwiązania z potencjałem, które mogą stać się globalnymi markami naszego regionu. Oprócz kwestii finansowych niezbędne jest także wsparcie merytoryczne, know-how czy networking tych inicjatyw, które mają szansę konkurować z najlepszymi rozwiązaniami na świecie. Potencjał informatyków, fizyków czy specjalistów z biotechnologii pochodzących z Polski może stanowić najcenniejszy kapitał dla powstających firm czy start-upów.

Czasu coraz mniej

Autonomiczny, samowystarczalny, bezobsługowy, wirtualny – to tylko wybrane pojęcia, które na dobre zawładnęły umysłami specjalistów od zarządzania oraz inżynierów i informatyków projektujących usługi i produkty na miarę XXI w. Dynamika w zakresie rozwoju procesów technologizacji, robotyzacji oraz sztucznej inteligencji całkowicie zaskakuje. Obok licznych problemów społecznych, z którymi mierzą się kraje wysoko rozwinięte, pojawiają się wyzwania, które zarządzane w przemyślany sposób mogą prowadzić do innowacyjnego rozwoju społeczno-gospodarczego. Tego procesu nie da się powstrzymać ani spowolnić, a czasu na dostosowanie się do zmian jest coraz mniej. ⒸⓅ
Prędzej czy później roboty i sztuczna inteligencja mogą okazać się antidotum na problem deficytu pracowników. A w przyszłości doprowadzić do gwałtownego wzrostu tzw. bezrobocia technologicznego

Więcej artykułów z serii "Nie ma przyszłości bez przedsiębiorczości" przeczytasz tutaj

>>> Czytaj też: Pracownicy-zombie spowalniają gospodarkę. W Polsce to ponad połowa zatrudnionych