Być może jest możliwa jakaś korekta nowelizacji ustawy o IPN; wątek ukraiński najbardziej nakazywał pewną wstrzemięźliwość - ocenił w czwartek wicemarszałek Sejmu, szef klubu PiS Ryszard Terlecki.

Terlecki był pytany w TVP Info, czy warto było przygotowywać nowelizację ustawy o IPN, skoro wzbudziła ona kontrowersje. "Można nic nie robić, bronić ciepłej wody w kranie i czekać, aż ktoś przyjdzie i zacznie coś robić. My jesteśmy zdania, że trzeba coś robić i wciąż coś robimy - nie zawsze może trafiamy w moment, w którym trzeba by to robić" — odpowiedział Terlecki.

Pytany, czy nowelizowanie ustawy o IPN miało sens, szef klubu PiS powiedział, że "wydaje się, że tak". Zaznaczył, że dotąd państwo polskie nie dysponowało narzędziami do ścigania tego rodzaju przestępstw i dostaje pewien instrument, "możliwość teoretyczną", ścigania osób kłamiących o polskiej historii.

Na uwagę dziennikarza, że ustawa ma też "wątek ukraiński", Terlecki odpowiedział, że "być może jest tu możliwa jakaś korekta".

"Ten wątek ukraiński - prawdę mówiąc - najbardziej nakazywał pewną wstrzemięźliwość wobec tej ustawy. Ona przeleżała rok w szufladach właśnie ze względu na rozszerzanie kategorii, dopisywanie słów, mnożenie komplikacji prawnych. Wydawało się, że w finale tego leżakowania ona nie będzie tak drażliwa, choć ten wątek ukraiński jest dla Ukraińców trudny. Ale Ukraina też przyjęła podobną ustawę, choć tam nie ma mowy o wymiarze kary, jest jednak mowa o przestępstwie za kwestionowanie zasług tych, którzy walczyli z Sowietami, ale popełniali też zbrodnie na Polakach" - powiedział Terlecki.

Reklama

Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o IPN 6 lutego, a następnie w trybie kontroli następczej skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent chce, by Trybunał zbadał, czy przepisy noweli ustawy o IPN nie ograniczają w sposób nieuprawniony wolności słowa oraz kwestię tzw. określoności przepisów prawa.

Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

W nowelizacji znalazły się też m.in. przepisy mające umożliwić wszczynanie postępowań karnych za zaprzeczanie zbrodniom ukraińskich nacjonalistów (także zbrodniom tych ukraińskich formacji, które kolaborowały z III Rzeszą Niemiecką). Zgodnie z nowelizacją są to "czyny popełnione przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1925-50, polegające na stosowaniu przemocy, terroru lub innych form naruszania praw człowieka wobec jednostek lub grup ludności". Wskazano również, że taką zbrodnią był udział ukraińskich nacjonalistów w eksterminacji Żydów i popełnione przez nich ludobójstwo na obywatelach II RP na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Ukraiński IPN wydał w reakcji na przyjęcie przez polski parlament tej nowelizacji komunikat, w którym ogłosił, że "przyjęcie nowej ustawy o IPN, która przewiduje m.in. odpowiedzialność karną za zaprzeczanie +zbrodniom ukraińskich nacjonalistów w latach 1925-1950+, poważnie ogranicza pole dyskusji i dialogu" historyków.

Nowela wywołała też krytykę m.in. ze strony Izraela i USA. Zgodnie z ustaleniami, które zapadły podczas rozmowy szefa polskiego rządu z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, został powołany zespół ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem. Na czele zespołu stanął wiceszef MSZ Bartosz Cichocki.

>>> Czytaj też: Instytut Yad Vashem: Sformułowanie "polski Holokaust" jest niedopuszczalne