W czasie pierwszego szczytu Unii Europejskiej po trudnych negocjacjach ws. tzw. Wielkiej Koalicji w Niemczech, Angela Merkel zaproponowała, aby fundusze strukturalne UE dla takich krajów, jak Polska i Węgry, były powiązane z chęcią pomocy imigrantom z Bliskiego Wchodu i Afryki. Niemiecka propozycja spotkała się jednak z ostrą reakcją Luksemburga i Austrii, które ostrzegły Angelę Merkel, że takie działania mogą się odbić przeciw Europie.

„Jeśli powiążemy fundusze z migracją, to później zostaniemy ukarani. Nie przez rządy, ale przez obywateli” – mówił w Brukseli premier Luksemburga Xavier Betel. „To może być pewna opcja, ale moim zdaniem zła opcja, bo w gruncie rzeczy przy takim rozwiązaniu problem ma obywatel, a nie dany rząd” – dodał.

„Solidarność to znacznie więcej niż tylko przyjmowanie uchodźców” – komentował austriacki kanclerz Sebastian Kurz. „Naszym celem musi być zatrzymanie ludzi na zewnętrznych granicach Unii Europejskiej, a nie tylko dyskutowanie o sposobach dystrybucji uchodźców” – wyjaśnił.

Dyskusja wokół potencjalnego powiązania funduszy UE z przyjmowaniem uchodźców rozgorzała po tym, jak Polska i Węgry zdecydowanie odmówiły przyjmowania uchodźców w ramach ustalonych we Wspólnocie kwot.

Reklama

Czeski premier Andrej Babisz stwierdził, że nie ma problemu z powiązaniem funduszy UE z praworządnością. „Jedyny problem jak mam to kwoty migracyjne” – dodał czeski premier.

>>> Czytaj też: Bloomberg: Eksperyment gospodarczy nad Wisłą. Czy były bankier cytujący Piketty’ego zmieni polski model wzrostu?