Jak powiedział w poniedziałek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek, główny oskarżony Janusz P. prowadził firmę, zajmująca się świadczeniem usług transportowych na rzecz firm z Wólki Kosowskiej, należących do osób pochodzących z państw azjatyckich. Tam nawiązał kontakt z osobami oferującymi sprzedaż fikcyjnych faktur VAT.

Później, za pośrednictwem znajomych, P. przejął kontrolę nad trzema spółkami, mającymi siedziby na Węgrzech i w Czechach. W latach 2012-2014 do tych podmiotów jego firma "sprzedała" w rzeczywistości nieistniejące tekstylia i obuwie o łącznej wartości około 77 mln zł.

"Jednocześnie P. występował do urzędu skarbowego w Częstochowie o zwrot podatku VAT z tytułu stosowania stawki 0 proc., w związku z dokonaniem wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów. W ten sposób oskarżony doprowadził Skarb Państwa do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w łącznej kwocie około 11 mln zł" - wyjaśnił prok. Ozimek.

Jak podaje prokuratura, w początkowym okresie przestępczej działalności, Janusz P. uzyskiwał fikcyjne faktury VAT, które dokumentowały nabycie towarów przez jego firmę od różnych nieustalonych w śledztwie osób. Pod koniec 2012 roku nawiązał kontakt z obywatelką Wietnamu, która dostarczała mu fikcyjne faktury, wystawione przez różne spółki. W zamian za to otrzymywała od P. umówione kwoty.

Reklama

"Istotną częścią działalności zorganizowanej grupy przestępczej było też pranie brudnych pieniędzy. Polegało ono na przelewaniu przez Janusza P. na rachunki bankowe kontrolowanych przez siebie zagranicznych spółek środków pieniężnych, przeznaczonych na fikcyjny zakup towarów od jego firmy. Pieniądze te były następnie przekazywane na rachunki firmy Janusza P., w celu upozorowania zakupu tekstyliów i obuwia" - powiedział Ozimek. Według ustaleń śledztwa, członkowie grupy "przeprali" łącznie około 20 mln zł.

Na ławie oskarżonych zasiądzie sześć osób, pięć z nich ma zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Poza P. są to m.in. jego żona, która odpowie za pranie brudnych pieniędzy, obywatelka Wietnamu oraz szefowie spółek działających na Węgrzech i w Czechach.

Janusz P. przyznał się w śledztwie do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Od grudnia 2016 r. jest aresztowany. Pozostali oskarżeni nie przyznali się do winy. Na poczet grożących oskarżonym kar grzywny i przepadku korzyści uzyskanych z przestępstw zabezpieczono w śledztwie trzy samochody marki Audi, nieruchomość oraz pieniądze - około 2 mln zł.

Zarzucane oskarżonym przestępstwa są zagrożone karą pozbawienia wolności do 15 lat. Śledztwo było prowadzone przez Wydział ds. Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Częstochowie wspólnie z Centralnym Biurem Śledczym Policji.