Zwiększenie produkcji o ok. 0,6 proc. raczej nie rozwiąże problemów zbyt małej w stosunku do popytu podaży ropy naftowej i spadających zapasów. To oznacza, że kierowcy powinni pogodzić się z drożyzną na stacjach paliwowych. Benzyna i olej napędowy mogą osiągać rekordowe ceny - pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.

Przedstawiciele OPEC i Rosji na spotkaniu w Wiedniu zdecydowali, że produkcja ropy naftowej zostanie zwiększona realnie o 600 tys. baryłek dziennie (bpd). Niestety, to za mało, by ustabilizować rynek w kolejnych kwartałach, biorąc pod uwagę zagrożenia dotyczące utrzymania bieżącej podaży z objętego sankcjami Iranu i będącej w rozsypce ekonomicznej Wenezueli.

Sporów wiele, ale interes wspólny

Przed każdym ważniejszym spotkaniem producentów ropy naftowej pojawia się wiele scenariuszy. Do piątku Rosjanie sugerowali, że chcą zwiększenia produkcji aż o 1,5 mln bpd. Iran z kolei nie chciał w ogóle podwyższenia wydobycia ze względu na nałożone sankcje i brak technicznych możliwości zwiększenia mocy produkcyjnych.

Faktycznie jednak mimo geopolitycznych różnic wewnątrz OPEC i na linii OPEC - Rosja interes państw zrzeszonych w kartelu jest wspólny. Polega na osiągnięciu jak najwyższej ceny przy jednoczesnym podtrzymaniu popytu, niestymulowaniu rozwoju alternatywnych źródeł energii czy wydobycia z USA. Ten interest producentów został zaspokojony i zawarto porozumienie. To jednocześnie zła informacja dla importerów i konsumentów. Ceny paliw pozostaną wysokie, a niewykluczone, że dalej będa rosnąć, gdyż kurcha równowaga na rynku ropy może szybko ustąpić ponownie miejsca malejącym zapasom i niewystarczającej podaży.

Reklama

Powrót na szczyty bardzo prawdopodobny

Według czerwcowych szacunków Międzynarodowej Agencji Energetycznych (IEA), przy założeniu zmniejszania produkcji przez Iran oraz Wenezuelę, zapasy ropy mogą kurczyć się o ok. 1,3 mln bpd w czwartym kwartale br. W drugiej połowie 2019 r. może to być nawet 1,5 mln bpd.

600 tys. bpd jest więc kroplą w morzu potrzeb, której pozytywny efekt zniknie szybciej niż się pojawił. Dzisiejsze decyzje producentów ropy oznaczają więc, że istnieje duże ryzyko utrzymania się cen paliw w okolicach 5 zł za litr w kolejnych tygodniach. Niestety, wzrosło również prawdopodobieństwo, że zarówno benzyna bezołowiowa, jak i diesel w drugiej połowie roku znowu zaczną drożeć i przekroczą osiągnięte na początku czerwca wieloletnie rekordy na poziomie odpowiednio 5,14 i 5,09 zł/litr.

>>> Czytaj też: Na pomocy finansowej dla Grecji Niemcy zarobiły co najmniej 2,9 mld euro