Temperatury w Polsce jeszcze we wrześniu potrafiły sięgać 30 stopni. W sferze publicznej temperatura jest jednak jeszcze wyższa. Nie tylko w kampanii wyborczej wytaczane są coraz większe armaty.
Ugrupowania polityczne chętnie straszą konsekwencjami wyboru ich konkurentów. Prawo i Sprawiedliwość przejęło w wielkiej mierze dawną retorykę PO: tak jak partia Donalda Tuska straszyła niegdyś powrotem PiS, tak teraz PiS ostrzega przed powrotem PO jako partii skorumpowanej i skompromitowanej skandalem taśm.
W tym samym czasie rząd Zjednoczonej Prawicy w typowym dla siebie ekspresowym tempie pracuje nad podporządkowaniem Sądu Najwyższego władzy wykonawczej. Mimo protestów sędziów, skierowania przez nich sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i wydawania kolejnych zabezpieczeń powołania nowych sędziów prezydent Andrzej Duda podpisał w tym tygodniu nowe nominacje. Dla przeciwników obecnego rządu stanowi to potwierdzenie ich najgorszych obaw, zgodnie z którymi w Polsce trwale instalowany jest obecnie ustrój autorytarny.
Te wydarzenia mają więcej ze sobą wspólnego, niż można byłoby się spodziewać na pierwszy rzut oka. We wszystkich odgrywa rolę bardzo silna zbiorowa emocja: strach.
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP
Reklama
Autorka jest członkinią redakcji „Kultury Liberalnej” i adiunktem w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Ostatnio wraz z Jarosławem Kuiszem i Wojciechem Sadurskim opublikowała książkę „Trudne rozliczenia z przeszłością. Sprawiedliwość okresu przejściowego w perspektywie międzynarodowej”. Wkrótce ukaże się jej książka „Wynalazek nowoczesnego serca. Źródła współczesnego myślenia o emocjach w filozofii klasycznej”