Dzisiejszy dzień był bogaty w liczne dane makroekonomiczne, które miały znaczący wpływ na rynek walutowy.

Wszyscy inwestorzy skupili swoją uwagę przede wszystkim na odczycie danych o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym (NFP). Tutaj mieliśmy lekkie rozczarowanie, chociaż wzrost zatrudnienia o 209 tys. miejsc to już szósty z kolei odczyt powyżej dwustu tysięcy. Można więc powiedzieć, że to raczej większa stopa bezrobocia wpłynęła na chwilowe odwrócenie się od dolara. Ale nie ma powodu, aby w dłuższym terminie amerykańska waluta przestała się umacniać.

Wcześniej w ciągu dnia mieliśmy sporo odczytów indeksów PMI z europejskiej gospodarki, które nie przyniosły dużej zmienności gdyż okazały się bliskie oczekiwaniom. Jak widać ożywienie w Hiszpanii słabnie, we Włoszech i we Francji jest słabo, w Niemczech też rewelacji nie widać. Zaskoczył natomiast negatywnie odczyt PMI dla polskiej gospodarki, który spadł poniżej 50 pkt., co może potwierdzać, że w Polsce również zaczyna lekko hamować. W pierwszej części sesji słabo wypadł także funt, którego wyprzedaż przyśpieszyła po dużo gorszym odczycie indeksu PMI dla brytyjskiej gospodarki.

Złoty po silnej przecenie w ostatnich dniach, odrobił niewielką część strat . Jednak perspektywa dla pary USDPLN nadal pozostaje nieszczególnie pozytywna. Można więc powiedzieć, że okres stabilizacji, który dosyć długo mogliśmy obserwować na notowaniach walut w stosunku do złotego już się zakończył. O godzinie 17:30 dolar wyceniany był bardzo blisko 3,11 zł natomiast euro kosztowało 4,18 zł. W dłuższej perspektywie z pewnością zobaczymy wyższe poziomy. Dla EURPLN może to być nawet 4,25 natomiast USDPLN w niedługim czasie powinien testować okolice 3,15 zł.