Ze 146 kontroli w DPS przeprowadzonych przez rzecznika praw obywatelskich wynika jedno: cały system wymaga gruntownej reformy
W grudniu 2001 r. pan K. został całkowicie ubezwłasnowolniony. Kilka tygodni później na wniosek brata, pełniącego funkcję opiekuna prawnego, wbrew własnej woli trafił do domu pomocy społecznej. Nie pomogło nawet orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 2012 r., który orzekł, że umieszczenie go w DPS naruszało art. 5 europejskiej konwencji praw człowieka, czyli prawo do ochrony wolności osobistej. Rok temu sąd zmienił ubezwłasnowolnienie z całkowitego na częściowe. Ale i to nie oznaczało natychmiastowego zwolnienia z DPS. Potrzebne były kolejne interwencje Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Mężczyzna wyszedł z DPS przed kilkoma dniami. Po 15 latach pozbawienia wolności.
To sprawa bardzo drastyczna, ale nie odosobniona. Jak wynika z raportu przygotowanego przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich „Prawa mieszkańców domów pomocy społecznej”, z dbaniem o te prawa nie jest dobrze. O tym, że system DPS budzi liczne kontrowersje, wiadomo od dawna (pisaliśmy w DGP o tym m.in. w nr. 91/2017), ale to pierwsza tak dogłębna analiza sytuacji. W ramach Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur eksperci skontrolowali funkcjonowanie 146 DPS z całej Polski i wykazali nie tylko liczne nieprawidłowości, ale też systemowe, powtarzające się problemy.
Wprawdzie najgłośniejsze sprawy dotyczące przemocy wobec starszych osób w domach opieki dotyczyły prywatnych ośrodków (np. głośna sprawa ze Zgierza, gdzie w prywatnym domu opieki prowadzonym przez podającego się za księdza Marka N. pensjonariusze zaczęli umierać), ale też w publicznych DPS kontrolerzy stwierdzili powszechne stosowanie środków dyscyplinujących.
Mieszkańcom ogranicza się prawo do dysponowania własnymi pieniędzmi (tak było choćby w DPS w Ostrowcu Świętokrzyskim i w Pęcławicach Górnych), uniemożliwia się zakup karty telefonicznej (DPS w Szczebrzeszynie), zakazuje wyjścia z ośrodka (Braniewo, Wierzbica, Chorzów, Olkusz, Mysłowice), nakazuje się przez kilka dni nosić piżamę (Przasnysz), zamyka w łazience („Tęczowy dom” w Ełku), myje i ubiera na siłę (Słupia Pacanowska). Takie zarzuty dotyczą aż jednej trzeciej skontrolowanych placówek. A skala problemu może być ogromna, bo liczba DPS z roku na rok rośnie. Według oficjalnego wykazu prowadzonego przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (dane za 2015 r., nowszych nie ma) w Polsce są łącznie 873 gminne domy pomocy społecznej i ośrodki powadzone przez inne podmioty. Gotowe są przyjąć 80,3 tys. osób. Przewinęło się przez nie 88 tys. pensjonariuszy. Rok wcześniej DPS było 783 i miały miejsca dla 77 tys. osób. A to wciąż za mało. Do 2035 r. liczba osób w wieku 75+ wzrośnie w Polsce do 4 mln. Ok. 7 proc. z nich będzie wówczas potrzebowało stałej opieki.
Reklama
– Dlatego tak ważne jest systemowe rozwiązanie problemów narastających w DPS. Chodzi m.in. o brak kontroli legalności pobytu skierowanych do DPS wyrokiem sądowym. Jedyne, na czym taka kontrola się skupia, to sprawdzenie, czy w dokumentach mieszkańca znajduje się kopia postanowienia sądu w tej sprawie – mówi Krzysztof Olkowicz, zastępca RPO.
Luką jest też brak obowiązkowych badań psychologicznych czy psychiatrycznych, które powinny sprawdzić, czy występujące zaburzenia uzasadniają pobyt mieszkańca w DPS. Biuro RPO szczególnie mocno skrytykowało praktykę pełnienia funkcji opiekuna nad ubezwłasnowolnionym przez pracowników DPS. Powód? Takie historie jak w jednym z domów, gdzie pełnomocnikiem pensjonariusza był dyrektor DPS i jako pełnomocnik nabył z pieniędzy swojego podopiecznego za 2,3 tys. zł materiały budowlane na remont DPS.
– Wydawać by się mogło, że wyjście do kościoła, na zakupy, na spotkanie ze znajomymi to powinna być norma. A jednak wcale tak nie jest – podkreśla dr Aleksandra Iwanowska, wiceprzewodnicząca komisji ekspertów Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. – Brakuje przepisów, które by to zagwarantowały. W efekcie mieliśmy przypadki osób chorych na alzheimera, które były zamykane od zewnątrz w pokojach, uzależnieni od alkoholu byli zamykani w budynku, a niepełnosprawni miesiącami nie opuszczali budynku, bo nikt nie obsługiwał platformy dla wózków – dodaje ekspertka.
Z kontroli BRPO wyłania się obraz instytucji, w których „opieka” jest totalna. Skoro jest problem z alkoholikami, to najłatwiej całkiem zakazać picia, nawet tym mieszkańcom, którzy nie są uzależnieni.
RPO przygotował pakiet niezbędnych zmian prawnych. Apeluje do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o stworzenie wykazu, kiedy i na jakich zasadach można ograniczać wyjścia mieszkańcom DPS oraz ustandaryzowanie opieki psychologicznej i psychiatrycznej. Do Ministerstwa Zdrowia wnioskuje o objęcie kontrolą sądów rodzinnych wszystkich DPS, gdzie mogą przebywać osoby z zaburzeniami psychicznymi. Ale przede wszystkim po raz kolejny wskazuje Ministerstwu Sprawiedliwości konieczność ograniczenia zasądzania ubezwłasnowolnień. ⒸⓅ
Do 2035 r. liczba osób w wieku 75+ wzrośnie w Polsce do 4 mln [WYWIAD]
dr Adam Bodnar rzecznik praw obywatelskich
Nie można przedkładać wygody urzędników nad wygodę starszych osób
Z roku na rok rośnie liczba domów pomocy społecznej i ich klientów, bo jest taka potrzeba. Nagminnie dochodzi w nich do patologii – przemocy fizycznej i ograniczania mieszkańcom możliwości normalnego funkcjonowania włącznie z wychodzeniem z domu. Co trzeba zmienić?
Trzeba wreszcie poważnie potraktować wdrażanie alternatywnej pomocy. Kierowanie do domów pomocy społecznej jest rozwiązaniem najprostszym, co nie znaczy, że najlepszym. Żeby pomagać inaczej, samorząd i jego urzędnicy muszą się naprawdę postarać i łączyć różne formy opieki. W Biurze Rzecznika przygotowaliśmy publikację „Model wsparcia dla osób starszych w miejscu zamieszkania”, pokazujemy, co może zrobić gmina czy powiat, by ten system wsparcia był przyjazny. Starszą osobę – jeżeli zabraknie rodziny czy znajomych – należy jak najdłużej zatrzymać w miejscu zamieszkania i tam zorganizować usługi pielęgnacyjne, wsparcie materialne i lekarskie. A nie dla wygody urzędników od razu kierować ją do zamkniętej instytucji.
Jakie problemy w funkcjonowaniu DPS znaleźliście po 146 kontrolach?
W Polsce od lat dużo mówi się o odchodzeniu od masowych instytucji pomocy społecznej takich jak domy dziecka, szpitale psychiatryczne czy DPS, ale tylko w przypadku domów dziecka trochę się to udało. Pozostałe tak jak istniały, wciąż istnieją i będą istniały. Jedyne, co się udaje, to stopniowa likwidacja wielkich molochów na rzecz mniejszych jednostek. Drugim problemem jest proces komercjalizacji. Skoro jest zapotrzebowanie na stałą opiekę i są kolejki oczekujących do DPS, to masowo powstają ośrodki prywatne.
A w prywatnych domach opieki nie dochodzi do nieprawidłowości?
Bywa różnie. Prywatne ośrodki potrafią być tańsze niż DPS. Gdy tak się dzieje, to oznacza niestety, że oszczędzają na jedzeniu, personelu i lekarzach. I nie podlegają szczegółowej kontroli publicznej. Więc owszem, wypełniają lukę na rynku, ale nie rozwiązują problemu braku systemowego wsparcia ze strony państwa. Z naszych wizytacji wynika też, że brakuje wyspecjalizowanych domów opieki. Byłem na ścianie wschodniej w jednym z nielicznych ośrodków zajmujących się pomocą chorym na alzheimera. Oczywiście w innych DPS też są starsi ludzie chorujący na tę chorobę, ale rzadko mają zapewnioną specjalistyczną pomoc lekarską. Mamy starzejące się społeczeństwo i chorobę będącą jednym z największych wyzwań cywilizacyjnych, a nie mamy specjalistów, którzy mogliby pomóc.
Co jeszcze trzeba zmieniać w tym systemie?
Po pierwsze, zacząć od likwidacji bieżących nadużyć. Nie możemy też tracić z pola widzenia tego, że mamy instytucję ubezwłasnowolnienia, a ubezwłasnowolnienie plus DPS oznacza de facto trwałe pozbawienie wolności. Skoro dochodzi do takich sytuacji, że mamy osoby wręcz pozbawione wolności w DPS i łamane są tam prawa człowieka, to nie można zostawiać dyrektorom tych instytucji za dużej dowolności działania. Konieczne jest szczegółowe unormowanie praw pacjenta DPS.