Wpływy z VAT wzrosły o 40 proc. Za miesiąc zobaczymy, jaka w tym zasługa lepszej ściągalności.
Ministerstwo Finansów pochwaliło się wczoraj wynikami budżetu na koniec marca. Deficyt wyniósł 2,3 mld zł i był dużo mniejszy od 5,8 mld zł założonych w ministerialnym harmonogramie. To zasługa wysokich wpływów, zwłaszcza z głównego źródła, czyli podatku od towarów i usług. Na koniec marca dał on ponad 42,3 mld zł, o 40,6 proc. więcej niż w tym samym czasie 2016 r. Tylko w poprzednim miesiącu z VAT było prawie 9 mld zł.

Kij ma dwa końce

Dla rządu te liczby są dowodem, że polityka poprawy ściągalności podatków przynosi efekty. Ale eksperci zwracają uwagę, że budżetowi pomaga kilka efektów, które z trwałą poprawą ściągalności nie mają wiele wspólnego.
Pierwszy to manewr ze zwrotami VAT. Już w grudniu ubiegłego roku resort finansów wypłacił te, które w normalnym trybie trafiłyby do podatników w styczniu i w lutym. Skutek był taki, że w ostatnim miesiącu poprzedniego roku dochody z najważniejszego podatku drastycznie spadły, ale sytuacja w budżecie była na tyle bezpieczna, że nie groziło to nadmiernym wzrostem deficytu. Dziura w sektorze rządowym i samorządowym policzona według metody unijnej nawet się zmniejszyła w porównaniu z 2015 r., bo wyniosła 2,4 proc. PKB w porównaniu z 2,6 proc.
Reklama
Druga przyczyna to efekt przesunięcia we wpływach. Od początku roku tylko najmniejsi podatnicy mogą rozliczać VAT raz na kwartał. Większość musi robić to co miesiąc. Część tego, co fiskus dostał w lutym i w marcu jako rozliczenie styczniowego i lutowego VAT, normalnie wpłynęłaby dopiero w kwietniu.
– Duży podatnik w ubiegłym roku 25 kwietnia wpłacał VAT za styczeń, luty i marzec, w tym roku 25 kwietnia wpłaci tylko marcowy VAT, bo wcześniejsze już rozliczył. Budżet na tym zyskał, bo poprawił płynność na początku roku – tłumaczy Radosław Piekarz, doradca podatkowy z kancelarii A&RT Rynkowska, Kosieradzki, Piekarz.
Ten kij ma dwa końce, bo to, co na początku roku działało na korzyść państwowej kasy, w kwietniu będzie jej ciążyć. Dlatego to kwiecień pokaże, ile we wzroście podatkowych dochodów jest skutków zagęszczania fiskalnego sita, o którym tyle mówi resort finansów, a w jakim stopniu jest to efekt kalendarzowy.

60 dni dookoła VAT

Wyniki za kwiecień będą kluczowe z jeszcze jednego powodu: firmy budowlane, rozliczające się w trybie odwróconego VAT, powinny dostać pierwsze zwroty. Zgodnie z zasadą obowiązującą od tego roku sprzedawca usługi – podwykonawca – wystawia odbiorcy fakturę z kwotą netto. A odbiorca – czyli firma prowadząca inwestycję – sam nalicza VAT i go odprowadza. Problem powstaje u podwykonawcy, bo on sam, kupując towar od swoich dostawców, płaci ceny z VAT. W normalnej sytuacji odlicza go od VAT należnego na wystawionym przez siebie rachunku – ale nie może tego zrobić. Musi wystąpić do urzędu skarbowego o zwrot.
– Zwykle trwa to 60 dni. Jeśli więc podwykonawca kupił towar w styczniu i wystąpił o zwrot w lutym, to pieniądze powinien uzyskać na przełomie kwietnia i maja – wskazuje Piekarz.
Małgorzata Samborska, doradca podatkowy w firmie Grant Thornton, dodaje, że wprowadzenie odwróconego VAT wywołało wiele zamieszania, co też pozytywnie mogło odbić się na wynikach budżetu. – Po 1 stycznia firmy nie wiedziały, jak mają się zachowywać. Wiele wystawiło faktury nieprawidłowo, z VAT i odprowadzało VAT do urzędów. Jednocześnie kupujący sami naliczali ten VAT jeszcze raz i też odprowadzali go fiskusowi. W niektórych transakcjach doszło zatem do podwójnego naliczenia i odprowadzenia. Podatnicy mogą występować o zwroty, ale trochę potrwa, zanim wszystko się uporządkuje – ocenia Samborska.
Największe zwroty w budowlance fiskus będzie wypłacał prawdopodobnie dopiero latem. Bo gdy wiosną ruszą prace, firmy na większą skalę będą o nie występować.
W wakacje może zniknąć jeszcze jeden statystyczny efekt. W sierpniu ubiegłego roku wszedł w życie pakiet paliwowy, który zmienił zasadę rozliczania podatku przy imporcie paliwa. To może dziś zawyżać wpływy, bo przed rokiem dokonywano ich w innych terminach.
Małgorzata Samborska wymienia jeszcze jeden możliwy powód dużego wzrostu wpływów: to strach przed obowiązującymi od początku roku sankcjami. – Zdarza się, że gdy firma ma dylemat, czy może coś odliczyć, czy nie, to rezygnuje – mówi. Według niej nie można zupełnie pominąć efektów uszczelniania systemu podatkowego – one też przynoszą skutek i wpływy z VAT powinny rosnąć w kolejnych miesiącach. – Choć nie sadzę, żeby to był wzrost tak wysoki jak obecnie – ocenia ekspertka.
Podobnie uważa Radosław Piekarz. Według niego w kwietniu dynamika VAT osłabnie. – Ale trend wzrostowy powinien się utrzymać – komentuje.