Ciężkie czasy dla Grecji nie skończyły się. Trudności polegają w dużej mierze na wdrożeniu licznych wewnętrznych reform.

Powrót na międzynarodowy rynek obligacji, otrzymanie 8,5 mld euro pożyczek od kredytodawców ze strefy euro, oczekiwanie na kolejne transze kredytów z MFW oraz podniesienie perspektywy oceny kraju przez agencję S&P Global Ratings nałożyły się na poprawę oceny Aten przez inwestorów. Problemem pozostają jednak krajowe reformy.

W tej chwili w realizacji znajdują się na różnym etapie realizacji dziesiątki z zaakceptowanych przez grecki rząd 140 reform. Aby uwolnić pozostałe 26,9 mld euro z międzynarodowego programu pomocowego, który kończy się w sierpniu 2018 roku, Grecja musi wprowadzić jeszcze ponad 100 dodatkowych działań.

Dowody na prowadzenie przez rząd polityki zaciskania pasa widoczne są wszędzie: począwszy od spadających dochodów, a skończywszy na wzroście ubóstwa. Grecja nie może pochwalić się jednak równie widocznymi strukturalnymi reformami. Oczekiwania kredytobiorców zaogniają polityczny spór, który jest podsycany przez niezadowolenie biznesu i społeczeństwa.

Międzynarodowe instytucje wymusiły na greckim rządzie reformy, które mocno uderzyły w codzienne życie mieszkańców tego kraju. Należy tutaj wymienić odebranie ulg podatkowych czy cięcia w wysokości wypłacanych emerytur (nawet do 50 proc.).

Reklama

Prawdziwy problem z wdrażaniem reform systemu podatkowego czy sądownictwa polega na tym, że ich wdrażanie wymaga długiego okresu. Wprowadzone dotychczas reformy mocno odcisnęły się na życiu Greków, co dodatkowo utrudnia wdrażanie kolejnych kluczowych zmian strukturalnych.

- Średni dochód gospodarstw domowych spadł w czasie kryzysu o co najmniej 40 proc., natomiast ubóstwo zwiększyło się w tym czasie o 35,6 proc., cięcia płac są ogromne, poza tym są one nadmiernie opodatkowane – twierdzi profesor Gerassimos Moschonas z Panteion University.

Grecja stała się centralnym elementem międzynarodowego kryzysu zadłużeniowego w 2010 roku. Od tamtego czasu gospodarka tego państwa skurczyła się o ponad 25 proc. Aby utrzymać śródziemnomorski kraj na powierzchni MFW i inni pożyczkodawcy strefy euro przeznaczyli 260 mld euro.

>>> Polecamy: Gospodarka Ukrainy najważniejsza dla Niemiec i Polski