Banki centralne i inwestorzy zmagają się z odpowiedzią na pytanie, która jest warta 100 bln dol.: dlaczego wskaźnik inflacji konsumenckiej pozostaje na tak niskim poziomie w większości części świata nawet pomimo przyśpieszenia wzrostu gospodarczego?

Coraz więcej wątpliwości pojawia się obecnie również w stosunku do wskaźnika inflacji producenckiej (PPI), który w ostatnim czasie miał tendencję wzrostową. Jednak dwa czynniki wzrostu cen hurtowych oferowanych przez producentów: odradzające się chińskie fabryki oraz perspektywy zmniejszenia podatków w USA przez prezydenta Donalda Trumpa wykazują oznaki słabnięcia.

Wyjaśnienie tajemnicy niskiej inflacji ma kluczowe znaczenie dla polityki monetarnej banków centralnych całego świata oraz mającego wartość 100 bln dol. rynku obligacji. Tak jak w przypadku wyjaśniania jakiejkolwiek zagadki, utworzyły się konkurencyjne obozy, które mają własne koncepcje.

- W oczywisty sposób znajdujemy się w gospodarczym okresie globalnej reflacji, z najbardziej wyraźnym wzrostem kosztów wejścia na rynki od 2011 roku – twierdzi Michael Shaoul, CEO Marketfield Asset Management z Nowego Jorku. Wskazuje on na wysokość cen producenckich w Chinach, USA, Niemczech oraz Korei Płd. i podkreśla, że stanowią one ponad 50 proc. wartości towarów handlowych. Relacja ta świadczy jego zdaniem o wyraźnie wzrostowym trendzie inflacyjnym.

Jednak nie wszyscy podzielają to stanowisko. – Chiny mają kluczowe znaczenie dla globalnych trendów inflacyjnych, jednak niewiele wskazuje na to, by miały być one głównym motorem napędowym globalnej reflacji w nadchodzących 12 miesiącach – mówi Louis Kuijs, szef działu hongkongskiego Oxford Economics zajmującego się azjatyckimi gospodarkami. – W drugiej połowie 2017 roku spodziewamy się spowolnienia chińskiej branży budowlanej. To wraz z nadmierną produktywnością tamtejszego przemysłu ciężkiego sugeruje, że wzrost cen, zarówno w Państwie Środka, jak również międzynarodowo, nie będzie wysoki.

Reklama

Istotnym czynnikiem inflacyjnym będzie także zapewne polityka Trumpa, który obiecywał wielkie inwestycje infrastrukturalne ze środków publicznych oraz prywatnych oraz znaczne korekty podatkowe. – Trumpflacja nie będzie jednak wystarczająca, by zrównoważyć Xiflację – twierdzą ekonomiści Societe Generale.

>>> Polecamy: Dania "zabija" Teslę. Elektryczne auta nadal nie są konkurencyjne