Minister Krzysztof Tchórzewski był pytany o postępy negocjacji z Komisją Europejską nt. rządowego projektu o rynku mocy podczas wizyty na pilotażowym projekcie PGNiG szczelinowania hydraulicznego pokładu węgla w Gilowicach (Śląskie).

„Minister przypomniał, że projekt ustawy o rynku mocy trafił do podkomisji sejmowej. „W ramach prac w tej podkomisji sejmowej będziemy prowadzili dalsze prenotyfikacje. Cały czas jesteśmy w trakcie szczegółowych uzgodnień z Komisją Europejską” - powiedział Tchórzewski.

„Sytuacja jest taka, że tak naprawdę rozmawiamy w tym momencie o wszystkim, czyli także krok do przodu – jak będzie w Polsce wyglądał pakiet zimowy. To wszystko zamyka się w jedną całość, tego nie da się rozdzielić” - wyjaśnił.

„To negocjacje, jak każde inne, poruszamy się do przodu, nanosimy wiele poprawek, staramy się o to, aby był to jednak kompromis i myślę, że taki kompromis będzie miał miejsce. Zdobywamy pewien poziom zaufania w Komisji Europejskiej, że my chcemy rzeczywiście walczyć w Polsce z emisją” - ocenił minister energii.

Reklama

„Nasze działania w kierunku, aby to było jednoczesne z dalszym wykorzystaniem węgla, są przyjęte ze zrozumieniem - z punktu widzenia naszych możliwości. Dlatego też myślę, że ustawa o rynku mocy wejdzie w życie od 1 stycznia; mam taką nadzieję, ale początek grudnia, okres przedświąteczny nie będzie łatwy” - wskazał zastrzegając, że nie może mówić o szczegółach ucieranego kompromisu.

Pod koniec października br. sejmowa komisja energii i skarbu państwa zdecydowała o powołaniu podkomisji, która będzie pracowała nad rządowym projektem ustawy o rynku mocy.

Rynek mocy ma dać dodatkowe źródło wynagrodzenia dla państwowych koncernów energetycznych w zamian za gotowość do zaoferowania - w razie potrzeby - określonych mocy elektrowni. Za tę gotowość zapłacić mają odbiorcy energii w postaci tzw. opłaty mocowej doliczanej do rachunków za energię. Rocznie ma to być kilka miliardów złotych.

Zgodnie z planami ME nowe przepisy miałyby zacząć obowiązywać od stycznia 2018 r. Z oceny skutków regulacji wynika, że łączne koszty rynku mocy w ciągu pobierania opłaty przez 10 lat od wejścia w życie zmian wyniosą prawie 26,9 mld zł, z czego dla odbiorców przemysłowych 2,1 mld zł, dla sektora mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw oraz dużych przedsiębiorstw niebędących odbiorcami przemysłowymi prawie 15 mld zł, a dla gospodarstw domowych prawie 7 mld zł.

Projekt ustawy o rynku mocy zakłada wprowadzenie tzw. dwutowarowego rynku, na którym towarem będzie tzw. moc dyspozycyjna netto, którą mogą oferować wytwórcy i zarządzanie popytem energii (DSR). Wprowadzenie tego mechanizmu ma zapewnić bezpieczeństwo dostaw energii w horyzoncie średnio- i długoterminowym.

Zgodnie z projektem ustawy w 2021 r. w Polsce będzie już funkcjonował rynek mocy z płatnościami za moc, a pierwsza aukcja odbędzie się w trzecim roku przed okresem dostaw. Konsumenci odczują opłatę mocową w swoich rachunkach od 2021 r. Jej wysokość będzie zależna od wyników aukcji, w których wygrywać będą najtańsze oferty.

Funkcjonujący w Polsce jednotowarowy rynek energii nie zapewnia - według autorów projektu - przesłanek ekonomicznych do kontynuowania udziału w rynku lub podejmowania decyzji o wejściu na ten rynek z nowymi inwestycjami. Sytuacja taka występuje w szeregu krajów, w tym i w Polsce.

Jako główną przyczynę wskazuje się niskie ceny energii, spowodowane konkurencją subsydiowanych odnawialnych źródeł energii (OZE). Jednocześnie rosnąca produkcja OZE ogranicza czas pracy źródeł konwencjonalnych, przez co mają one niższe przychody. Natomiast nie znika potrzeba ich utrzymania i rozwoju dla zapewnienia bezpieczeństwa pracy systemu energetycznego.

Równolegle z pracami w parlamencie toczą się rozmowy przedstawicieli resortu energii z Komisją Europejską w ramach tzw. prenotyfikacji. KE uznaje bowiem rynek mocy za formę pomocy publicznej - stąd potrzebna jest jej zgoda na takie rozwiązania.

Rozmowy w Brukseli komplikuje zaproponowany przez Komisję Europejską tzw. pakiet zimowy, czyli kształt przyszłego rynku energetycznego. Zakłada on m.in. zakaz pomocy publicznej dla źródeł o emisji powyżej 550 kg CO2 na 1 MWh, co w praktyce eliminuje wszystkie źródła węglowe. W Polsce ok. 80 proc. energii produkuje się z węgla.

>>> Czytaj też: Tobiszowski: "Nieudany strajk w kopalni to niezrozumiała próba wywołania konfliktu"