Krzysztof Brejza (PO) pytał świadka o sms wysłany przezeń 27 lipca do współpracownika w OLT Express: "Mam maila o akcji Ikar, to nie jest na telefon". Współpracownik Jarosław Frankowski odpisał: "Marcin, odpiszę za 25 minut. Czy to coś zmieni?". P. odpisał: "Nie, ale powoduje, że możemy umoczyć rząd". "Z jakich powodów zależało panu na uderzeniu w rząd Donalda Tuska?" - spytał Brejza.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) powiedziała w tym momencie, że "tak się nie zadaje pytań" i sama spytała świadka, czy zależało mu na "umoczeniu" rządu Tuska.

"Nie zależało mi na umoczeniu rządu Donalda Tuska" - odpowiedział P. Podkreślił, że "sytuacja ta jest związana z prowokacją dziennikarską zrobioną przez pana Pawła Mitera, który w chwili obecnej za tę prowokację jest sądzony przez sąd". Dodał, że - według jego wiedzy i "według zarzutów postawionych przez prokuraturę" - Miter "sfałszował notatkę o akcji Ikar". "Przedłożył mi ją w celu korzyści finansowej" - zaznaczył.

"Składało mi się to wtedy w jedną całość z tego względu, że my mieliśmy za pośrednictwem Tomasza Wicherka propozycję z ministerstwa gospodarki zakupu LOT; dostaliśmy nawet częściowo, o ile się nie mylę, a mam dość dobrą pamięć, księgi handlowe LOT do zapoznania się ws. przeprowadzenia takiego pseudoaudytu, żeby zobaczyć co tam jest" - mówił P.

Reklama

"Zatrudnienie Michała Tuska w OLT Express było mi nie na rękę"

Marcin P., odpowiadając na pytania Tadeusza Rzymkowskiego (Kukiz'15), relacjonował dokładnie okoliczności zatrudnienia Michała Tuska w liniach lotniczych OLT Express. "Michał Tusk w drugiej połowie 2011 roku chciał napisać artykuł o spółce Jet Air i otwieranych połączeniach w Gdańsku" - relacjonował.

"Zgłosił się do pana Tomasza Wicherka, który w tamtym okresie był prezesem zarządu spółki Jet Air, który powiedział, że nie jest uprawniony do udzielania takich informacji i skierował pana Michała Tuska do mnie, pytając mnie, czy wyrażam zgodę na podanie mojego numeru telefonu dziennikarzowi +Gazety Wyborczej+, z zastrzeżeniem, że jest to syn premiera" - dodał Marcin P.

Jak mówił, wyraził zgodę i rozmawiał z Michałem Tuskiem 20-30 minut. Michał Tusk w efekcie rozmowy napisał ten artykuł, a po jakimś czasie sam zgłosił się do P., że "chciałby znaleźć zatrudnienie w spółce OLT Express Regional".

"Rozmawiał wtedy z Jarosławem Frankowskim (dyrektor wykonawczy OLT - PAP) i wycofał się, mówiąc, jak mi się wydaje, że nie dostał aprobaty ojca, by się zatrudnić w tej spółce" - mówił Marcin P. Dodał, że nie jest pewien, czy tak było na pewno, bo na jego pamięć mógł wpłynąć "przekaz medialny".

"Mnie to było bardzo nie rękę, by zatrudniać Michała Tuska" - zaznaczył. "Dlaczego?" - spytał Rzymkowski. "Z tego względu, że był to syn premiera. Nie chciałem, by polityka mieszała mi się w działalność biznesową spółek" - odpowiedział P.

Po jakimś czasie, jak zeznał, odbyła się też jego rozmowa z Jarosławem Frankowskim, że "można go (Michała Tuska - PAP) będzie wykorzystać, bo jakieś informacje z lotniska wyniesie, bo wszyscy wiedzieli, że na lotnisku znajdzie zatrudnienie."

Z kolei znów po upływie pewnego czasu, jak mówił P., w styczniu lub w lutym 2012 roku, zadzwonił do niego Tomasz Kloskowski (prezes Portu Lotniczego w Gdańsku), nie na komórkę, tylko do biura. "Zadzwonił z propozycją, że pan Michał Tusk jest już pracownikiem lotniska i chciałby u nas pracować, ale w dziale marketingu i zajmować się pomocą w ustalaniu nowych kierunków połączeń" - zaznaczył Marcin P.

Jak dodał, miał on przekazywać np. informacje, jakie trasy docelowe z przesiadką wybierają pasażerowie z Gdańska, co jest bardzo cenną informacją dla linii lotniczej, bo może stworzyć na tych trasach bezpośrednie połączenia.

"Wtedy już z Michałem Tuskiem nie rozmawiałem, tylko rozmawiał z nim Jarosław Frankowski, który przyszedł do mnie z informacją, że Michał Tusk się zgadza, a prezes Kloskowski nie robi żadnych problemów, by pracował jednocześnie w porcie lotniczym i spółce OLT Express" - opowiadał Marcin P.

Michał Tusk nie wyraził jednak zgody na zatrudnienie w Amber Gold sp. z o.o., która zajmowała się marketingiem wszystkich spółek, a chciał być zatrudniony w spółce OLT Express, która "de facto tylko sprzedawała bilety". "Ja powiedziałem, że nie widzę z tym problemu" - zaznaczył Marcin P. W rezultacie Michał Tusk "podpisał umowę współpracy ze spółką OLT Express".

W tym czasie były bowiem zwolnienia z "Gazecie Wyborczej" i Michał Tusk wiedział, że lada moment straci pracę, choć nie miał tam etatu - dodał świadek.

Według niego chciał być natomiast zatrudniony w OLT, a nie w Amber Gold m.in. w związku z tym, że miał kredyt hipoteczny i chciał założyć działalność gospodarczą, i "współpracować ze spółką OLT Express".

Marcin P. dopytywany przez posła Rzymkowskiego, czy w momencie podpisania umowy z OLT Michał Tusk był zatrudniony w porcie lotniczym w Gdańsku, bo z dokumentów wynika, że z OLT Express umowę zawarł w połowie marca 2012 roku, a w porcie lotniczym, w połowie kwietnia, przyznał, że dokładnie nie pamięta kolejności zdarzeń. Choć, jak przyznał, Michał Tusk mógł mieć "promesę na zatrudnienie" w porcie w momencie podejmowania współpracy z OLT.

Marcin P. mówił też, że w sprawie OLT Express miał najczęstsze kontakty z prezesem ULC Tomaszem Kondziołką i, jak powiedział, był zdziwiony, że ten nie został potem zwolniony ze stanowiska.

Opowiadał też, że miał zaufanie do prezesa OLT Express Regional Andrzeja Dąbrowskiego, który "czyścił sytuację w ULC, związaną ze spółką Jet Air", a potem "wyłapywał błędy, jakie miała spółka Yes Airways". "Tyle uchybień ile on znalazł i wyprostował, chapeau bas dla niego" - powiedział Marcin P.

"Wiele osób wiedziało, że LOT w 2012 r. ogłosi upadłość"

Wiele osób, dziennikarzy wiedziało, że LOT najpóźniej w październiku, listopadzie 2012 r. ogłosi upadłość, czy to byłoby OLT, Lufthansa, czy Air Berlin, każdy by wykończył LOT w tamtym okresie, bo był tak zarządzany - powiedział w środę przed komisją śledczą ds. Amber Gold Marcin P.

"Wiele osób, które miały styczność z LOT-em, zajmowały się tym publicystycznie, dziennikarzy, wiedziało o tym, że LOT najpóźniej w miesiącu październiku, listopadzie 2012 r. ogłosi upadłość, bo nie ma pieniędzy. LOT nie miał w pewnym momencie pieniędzy na wypłaty wynagrodzeń w okresie 2012 r. i nie był w stanie konkurować w żaden sposób z innymi liniami lotniczymi" - powiedział P.

Dodał, że "czy to by była spóła OLT, czy weszłaby Lufthansa, czy wszedłby Air Berlin, każdy by wykończył LOT w tamtym momencie, bo był tak zarządzany" - podkreślił P.

"Odmówiłem rozmów na temat przejęcia LOT-u"

Odmówiłem rozmów nt. możliwości przejęcia LOT-u przez OLT Express, czy Amber Gold; takie propozycje przyniósł pan Wicherek. To były propozycje z Ministerstwa Gospodarki a nie z Ministerstwa Infrastruktury - zeznał Marcin P. w środę przed sejmową komisją ds. Amber Gold.

"Odmówiłem jakichkolwiek rozmów na temat możliwości przejęcia LOT-u przez OLT Express, czy Amber Gold" - powiedział Marcin P.

Pytany, kto mu składał takie propozycje, świadek powiedział: "To były propozycje przynoszone, o ile dobrze pamiętam przez pana (...) Wicherka". "I to na pewno były (propozycje) z Ministerstwa Gospodarki, a nie z Ministerstwa Infrastruktury, tego jestem pewien na 100 procent" - dodał.

"Dostaliśmy nawet częściowo księgi handlowe LOT-u do zapoznania się, w sprawie przeprowadzenia takiego pseudo audytu, żeby zobaczyć, co tam jest. Po analizie tych ksiąg, ja stwierdziłem osobiście, że oprócz 800 mln długu, marki, ta spółka nic nie ma, totalnie nic, jeszcze związki zawodowe do tego dochodziły. Ja odmówiłem jakichkolwiek rozmów nt. możliwości przejęcia LOT-u przez OLT czy Amber Gold" - relacjonował.

"To Latkowski poinformował mnie o planie śledztwa"

Wydaje mi się, że to Sylwester Latkowski poinformował mnie o planie śledztwa - powiedział w środę Marcin P. przed komisją śledczą ds. Amber Gold. "Na 90 proc. jestem przekonany, że tak było, podejrzewam, że moja pamięć mnie nie myli" - dodał.

Marcin P. powiedział, że Sylwestra Latkowskiego poznał przez Michała Lisieckiego, wydawcę "Wprost". Jak dodał, Latkowski wraz z Michałem Majewskim chcieli napisać artykuł o Amber Gold bądź o nim samym. "Już teraz nie pamiętam dokładnie" - dodał.

"Część tego spotkania była utrwalana czy nagrywana, część nie. Pan Latkowski mnie poinformował właśnie, tak mi się wydaje, że to pan Latkowski. To jest taki okres czasu, tak dużo informacji się przewinęło, mogę mylić te fakty, ale tak mi się wydaje, że pan Latkowski poinformował mnie wtedy o planie śledztwa" - powiedział Marcin P.

"Zaznaczyłem, że mogę się mylić, że to pan Latkowski dostarczył mi plan śledztwa. Tak mi się wydaje na 90 proc. (...) Na 90 proc. jestem przekonany, że tak było, podejrzewam, że moja pamięć mnie nie myli" - podkreślił.

Członek komisji Marek Suski (PiS) ocenił, że Marcin P. chce spowodować, by komisja wezwała Latkowskiego na przesłuchanie. "Pan Latkowski ujawnił te taśmy, z których dowiedzieliśmy się o tym, jak wyglądały interesy i że Donald Tusk, premier, wiedział o tym, że prokuratura działa opieszale, i wiedział wcześniej o tym, że Amber Gold to piramida" - powiedział.

"W tej chwili atakuje pan te osoby, powiedział pan też o (Marku-PAP) Belce, że jakaś śmieszna historia, pan Belka mówił o tym finansowaniu pod stołem lotniska z Łodzi, krytycznie się wypowiadał na tych taśmach, to kolejna osoba, która demaskowała wiedzę premiera i PO o tym, że ta firma jest piramidą i że syn premiera tam pracuje w OLT. Kolejną osobę pan atakuje, natomiast o związkach z politykami niby pan nie chce mówić. Tutaj pan mówi o tej sytuacji z Belką" - zwrócił się do Marcina P. poseł PiS.

>>> Pierwsza część zeznań Marcina P., twórcy Amber Gold

"Michał Tusk przekazywał poufne informacje"

Poseł PiS Marek Suski pytał o informacje, które miał przekazywać Michał Tusk na temat firmy Wizz Air. "Stwierdził pan podczas zeznania, że kwestie, o których informował syn premiera, należą do kategorii poufnych, czy pan potwierdza, że były jakieś poufne informacje?" - pytał Suski.

"Z mojej wiedzy - tak, cały czas mówię o tych dofinansowaniach, które były organizowane za pośrednictwem tej gdańskiej organizacji turystycznej. To są informacje poufne, tego pan nie znajdzie na żadnej stronie internetowej, ani, jak pójdzie pan do prezesa portu lotniczego, tam pan nie dostanie (takich informacji), nie znajdzie pan także informacji, do jakich portów lotniczych docelowo latają pasażerowie z przesiadki" - powiedział Marcin P.

Tygodnik "wSieci" ujawnił stenogramy z podsłuchów ABW założonych u Marcina P. W przytoczonej rozmowie Marcin P. mówi do Jarosława Frankowskiego (dyrektora zarządzającego OLT Express): "Słuchaj, jeszcze mam jedno pytanie do ciebie odnośnie pamiętasz, mówiłeś, że Tusk ci przyniósł informację, ile Wizz Air płaci za jednego pasażera i jakie dostaje zwroty, pamiętasz?". Frankowski odpowiada: "Tak, tak. On mi mówił mniej więcej, tylko nie pamiętam, kurde, kwot, wiesz? (...) on tego nie przysyłał, jakby był ostrożny, tak".

Suski pytał też świadka, za co płacił Michałowi Tuskowi. "Michał Tusk stwierdził podczas przesłuchań (przed komisją śledczą), że przekazywał tylko informacje ogólnie dostępne na stronach internetowych" - przypomniał Suski.

"Michał Tusk nigdy nic mi nie wysyłał, oprócz tego artykułu do autoryzacji, nie przypominam sobie, żeby Michał Tusk ze mną kiedykolwiek korespondował" - powiedział Marcin P. Jak dodał, Michał Tusk korespondował m.in. z dyrektorem zarządzającym OLT Express Jarosławem Frankowskim. "Z moją żoną miał jedno spotkanie na temat możliwości wydawania - z racji jego doświadczenia dziennikarskiego - magazynu pokładowego" - mówił świadek.

"Nie umiem dokładnie powiedzieć, co dokładnie robił pan Michał Tusk, bo on nie był bezpośrednio mi podległy, ja go nie rozliczałem z zadań, które on wykonywał, to jest pytanie do Jarosława Frankowskiego" - powiedział Marcin P.

W połowie 2011 r. spółka Amber Gold przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express - linie OLT Express rozpoczęły działalność 1 kwietnia 2012 r. Po upadku OLT Express pod koniec lipca 2012 r. okazało się, że ze spółką współpracował pracujący w Porcie Lotniczym w Gdańsku Michał Tusk.

Marcin P.: Oficjalny kontakt z funkcjonariuszem ABW po raz pierwszy był 16 sierpnia 2012 roku

Oficjalny kontakt z funkcjonariuszem ABW po raz pierwszy był 16 sierpnia 2012 roku - zeznał Marcin P. w środę przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold.

Jak dodał, nie jest w stanie stwierdzić, czy był nieoficjalny kontakt z ABW. Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r.

Ponadto poseł PiS Stanisław Pięta pytał świadka, na jakiej podstawie twierdził, że wszyscy wiedzieli, iż Michał Tusk znajdzie zatrudnienie na lotnisku. Marcin P. powiedział: "Wszyscy, czyli ja i pan Jarosław Frankowski (dyrektor zarządzający OLT Express), wiedzieliśmy od Tomasza Kloskowskiego (prezesa Portu Lotniczego w Gdańsku), że Michał Tusk znajdzie zatrudnienie na lotnisku".

"W rozmowie z panem Kloskowskim, z tego co pamiętam, może nie w pierwszej, ale w drugiej na pewno było do razu zaznaczone, że Michał Tusk będzie także pracownikiem lotniska" - powiedział świadek. Jak dodał, pytał Michała Tuska, dlaczego odchodzi z "Gazety Wyborczej". "Michał Tusk powiedział o tym kredycie, a potem od innego dziennikarza +Gazety Wyborczej+, dowiedziałem się, że Michał Tusk po prostu musiał odejść, bo była redukcja etatów, były zwolnienia w oddziale (gazety) w Gdańsku" - zaznaczył Marcin P.

"To nie było tak, oczywiście w mojej ocenie, że Michał Tusk nagle sobie wymyślił, że odchodzi z +Gazety Wyborczej+. Według mnie po prostu umowa-zlecenie z nim została rozwiązana" - podkreślił świadek.

W połowie 2011 r. spółka Amber Gold przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express - linie OLT Express rozpoczęły działalność 1 kwietnia 2012 r. Po upadku OLT Express pod koniec lipca 2012 r. okazało się, że ze spółką współpracował pracujący w Porcie Lotniczym w Gdańsku Michał Tusk.