Niemieccy komentatorzy krytykują w piątek negatywne stanowisko minister gospodarki Brigitte Zypries i innych przedstawicieli rządu Niemiec wobec nowych sankcji USA przeciwko Rosji; zarzucają jej mobilizowanie antyamerykańskich nastrojów, by ratować Nord Stream 2.

"Die Welt" przypomina wypowiedź Zypries z czwartku, że sankcje USA "mogą mieć na celu zaszkodzenie niemieckim firmom, które prowadzą interesy gazowe z Rosją, i promowanie amerykańskiego gazu łupkowego".

Autor komentarza Alan Posener określa stanowisko minister mianem "teorii spiskowej podpowiedzianej jej zapewne przez Komisję Wschodnią Niemieckiej Gospodarki, która skarży się, że amerykańskie sankcje zagrażają budowie nowych magistrali, w tym gazociągu Nord Stream 2 (...), za którym lobbuje partyjny kolega Zypries Gerhard Schroeder". "To łatwa do przejrzenia próba mobilizowania nastrojów antyamerykańskich w celu forsowania projektów, które napotykają sprzeciw w Unii Europejskiej i na Ukrainie" - ocenia Posener.

Komentator tłumaczy, że mieszkańcy Europy Wschodniej z niepokojem podchodzą do projektu Nord Stream 2, gdyż zwiększa on zależność Niemiec od rosyjskiego gazu. Ponieważ rura omija Ukrainę, Polskę i kraje bałtyckie, prezydent Rosji Władimir Putin może użyć przeciwko nim broni gazowej, nie odcinając Niemiec od dostaw gazu - tłumaczy komentator. Jego zdaniem Niemcy nadal popierające Nord Stream są w Europie izolowane, a sam projekt uważany jest za "martwy".

Posener zaznacza, że uchwalone przez amerykański Kongres sankcje są odpowiedzią Stanów Zjednoczonych na mieszanie się Rosjan do kampanii wyborczej w USA. "Niemcy powinny w tej sprawie poprzeć Amerykę" - uważa publicysta, przypominając, że lobbyści Kremla próbują wpływać na bieg wydarzeń także w Niemczech. "Należy pokazać, że Zachód nie da się podzielić i że Ameryka może na nas liczyć" - konkluduje.

Reklama

>>> Czytaj też: Trump może nałożyć na Rosję ostrzejsze sankcje niż Kongres

"Cóż za osobliwy sojusz" - zauważa Claudia von Salzen w "Tagesspieglu". "Nie tylko Kreml, lecz także niemiecki rząd, a szczególnie szef MSZ Sigmar Gabriel i minister gospodarki Brigitte Zypries sprzeciwiają się nowej ustawie USA o sankcjach wobec Rosji" - pisze komentatorka.

Postępując w ten sposób, Berlin opowiada się przeciwko tym siłom w Ameryce, które chcą uniemożliwić prezydentowi Donaldowi Trumpowi prowadzenie na własną rękę polityki wobec Rosji - tłumaczy von Salzen.

Krytykując USA, Niemcy "stają po stronie Kremla i koncernu Gazprom" - wskazuje autorka komentarza. Berlin "puszcza mimo uszu" poważne zastrzeżenia sąsiadów z Europy Środkowej i Wschodniej przeciwko temu projektowi - przypomina.

Von Salzen zarzuca krytykom amerykańskich sankcji, że nie zadali sobie trudu, by przeanalizować przyczyny, dla których Moskwa buduje swój gazociąg. Jak dodaje, pomijają oni w dodatku fakt, że Rosja nieraz wykorzystywała politykę energetyczną jako instrument nacisku na sąsiadów.

"Nie jest pozbawiony ironii fakt, że nie kto inny jak Trump staje się najlepszym sojusznikiem niemieckich zwolenników Nord Stream 2" - zauważa von Salzen. Jak wyjaśnia, ustawa daje prezydentowi prawo do ostatecznej decyzji o zastosowaniu sankcji. "Nie należy się spodziewać, że Trump wstrzyma ulubiony projekt Kremla" - przewiduje komentatorka "Tagesspiegla".

>>> Polecamy: Niemcy: Biznes broni Nord Stream2 i krytykuje amerykańskie sankcje