- Wiem, że to głupio brzmi, ale ja tak naprawdę nie lubię polityki i nie rozumiem jej. Nie rozumiem jej mechanizmów, tego, jak podejmowane są pewne decyzje, tego wszystkiego nie czuję. Ja jestem konkretny facet, lubię jasne zadania, realizację ich, w tym się spełniam.- z Michałem Dworczykiem rozmawia Robert Mazurek.

Ludzie się was boją. Was, PiS-u, bo czują, że strasznie od nich wymagacie.

Jestem ostatni, który wymagałby zbyt wiele od ludzi, stawiał im nazbyt wygórowane oczekiwania. Ja sam wiem, co to znaczy upaść, wielokrotnie tego doświadczałem, ale proszę nie kazać mi o tym opowiadać, bo nie wszystkim należy się chwalić.

Na koniec chciałem wrócić do polityki.

Reklama

Wie pan co? Wiem, że to głupio brzmi, ale ja tak naprawdę nie lubię polityki i nie rozumiem jej. Nie rozumiem jej mechanizmów, tego, jak podejmowane są pewne decyzje, tego wszystkiego nie czuję. Ja jestem konkretny facet, lubię jasne zadania, realizację ich, w tym się spełniam.

To powinien pan zostać urzędnikiem, nie politykiem.

O nie, wcale nie! Ja posługuję się zgoła nieurzędniczymi metodami. Mówiłem panu, że przeforsowałem Kartę Polaka?

Mówił pan.

To teraz panu opowiem, jak do tego doszło. Otóż szef MSWiA Ludwik Dorn był żywiołowo przeciwny i utrącał ten pomysł jak mógł. Wściekał się, że jakiś Dworczuk czy Dworczak się upiera. Ale w końcu Dorn został marszałkiem Sejmu, a ustawę przyjął rząd. Tyle że już były zapowiedziane wybory i rozpisany kalendarz Sejmu, w którym nie było Karty Polaka. Więc zorganizowałem demonstrację przeciwko własnemu rządowi.

Słucham?

Poszedłem do Kaczyńskiego, ale on powiedział, że nie ma na to wpływu i że widzę, jaki jest Dorn. Jednocześnie pozwolił mi działać, bylebym nie szkodził partii w kampanii. Więc ja za telefon i ściągnąłem do Warszawy siedem czy osiem autokarów z Litwy, Ukrainy, Białorusi.

I co?

Najpierw przyszli do KPRM z kwiatami i podziękowaniami dla premiera Kaczyńskiego za Kartę Polaka…

Sprytne.

A potem poszli z transparentami pod Sejm. Wyszli do nich politycy ze wszystkich partii, a na końcu Dorn, który w świetle kamer obiecał bardzo wtedy popularnej w Polsce Angelice Borys, że ustawa wejdzie. I na przedostatnim posiedzeniu Sejmu Karta Polaka przeszła niemal jednogłośnie.

To jest właśnie polityka.

Może ja po prostu nie umiem o tym opowiadać. Nie jestem wysublimowanym intelektualistą, kimś, kto potrafi wszystko ubrać w piękne słowa. Nie potrafię sypać anegdotami jak z rękawa, nie mam błyskotliwych ripost.

Dlatego nie będzie pan kandydował na prezydenta Warszawy.

A miało nie być o polityce. Ja jestem człowiekiem od ciężkiej pracy. Może jestem trochę jak Mołotow, na którego mówiono „Kamienna D…a”, bo bardzo ciężko pracował i robił swoje.

>>> Cała treść wywiadu będzie dostępna w weekendowym wydaniu DGP.