Senat nie zaproponował w środę poprawek do nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym i sądach powszechnych, która zmienia przepisy dot. skargi nadzwyczajnej i mianowania asesorów. Teraz ustawa trafi do podpisu prezydenta.

Za nowelizacją - bez poprawek - opowiedziało się 54 senatorów, 18 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Wcześniej Senat nie zgodził się na odrzucenie ustawy, czego domagali się senatorowie PO.

Aleksander Pociej (PO) mówił przed głosowaniem, że nowela "jest pełna błędów", była pisana "na kolanie" oraz zawiera sprzeczne przepisy. "Praktycznie wyrzucamy do kosza skargę nadzwyczajną - taki jest efekt tej ustawy. Będzie można skargę nadzwyczajną odrzucić w każdym momencie pod pretekstem, że nie spełnia wymogów bycia ważną dla porządku prawnego" - podkreślił senator.

Według niego, procedowanie nad nowelą odbywało się "bez ekspertyz i bez dyskusji". Zwrócił też uwagę na nieobecność przedstawiciela ministerstwa sprawiedliwości podczas głosowania w Senacie.

W czasie wtorkowej debaty, senatorowie PO mówili, że nowelizacja ustawy o SN ma wszystkie grzechy, które miała poprzednia ustawa. Przekonywali, że jest ona niekonstytucyjna, robiona na kolanie i zakłada upolitycznienie sądownictwa oraz, że jest "zabiegiem taktycznym", mającym na celu wmówienie KE, że PiS wycofuje się ze zmian dot. sądownictwa.

Reklama

Uchwalona przez Sejm 10 maja nowelizacja - autorstwa posłów PiS - przewiduje m.in., że skarga nadzwyczajna do SN na prawomocne wyroki polskich sądów, które uprawomocniły się przed jej wejściem w życie, będzie mogła zostać złożona wyłącznie przez Prokuratora Generalnego lub Rzecznika Praw Obywatelskich. Obecnie złożyć może ją - także w odniesieniu do wyroków uprawomocnionych przed wprowadzeniem nowych przepisów - osiem podmiotów m.in. RPO, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Finansowy i prezes UOKiK.

Do zbioru przesłanek uzasadniających złożenie skargi nadzwyczajnej, dodano "wstępny warunek". Jak napisano w uzasadnieniu, "w myśl zmienionego przepisu, skargę nadzwyczajną będzie można wnieść niezależnie od zaistnienia bardziej szczegółowych przesłanek (...) tylko wtedy, gdy będzie to absolutnie niezbędne z punktu widzenia zasady demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej".

Nowela wprowadza też zmiany w Prawie o ustroju sądów powszechnych dotyczące mianowania asesorów sądowych. Zgodnie z ustawą, miałby dokonywać tego nie - jak obecnie - minister sprawiedliwości, lecz prezydent. Zgodnie z nowelizacją, Krajowa Rada Sądownictwa będzie mogła wyrazić sprzeciw wobec kandydata na stanowisko asesorskie na etapie procedury poprzedzającej mianowanie asesora sądowego przez prezydenta.

Prezydent - zgodnie z nowelizacją - miałby także obowiązek zasięgnięcia opinii Krajowej Rady Sądownictwa przed wyrażeniem zgody na dalsze zajmowanie stanowiska przez sędziego Sądu Najwyższego, który osiągnął wiek przejścia w stan spoczynku - 65 lat.

W czasie prac w senackiej komisji praw człowieka, praworządności i petycji, sugestie poprawek zgłaszało senackie Biuro Legislacyjne. "Ta ustawa, to powinny być dwie ustawy. To są dwie równoległe nowelizacje, kompletnie ze sobą niezwiązane" - podkreśliła Beata Mandylis z tego biura.

Wskazywała też, że w przypadku asesorów sądów powszechnych będzie taka sytuacja, że do prezydenta będą przesyłane tylko indywidualne wnioski o mianowanie, bez informacji w ogóle o tych osobach, co do których KRS zgłosiła sprzeciw i uznała, że oni nie będą mogli być asesorami, a odmienna procedura pozostanie w przypadku asesorów sądów administracyjnych.

Według Biura Legislacyjnego w przepisach przyjętych w Sejmie zachodzi też "błąd logiczny" i "sprzeczność" między poszczególnymi zdaniami nowelizacji. Chodzi o sędziów SN, którzy zawnioskują po ukończeniu 65. roku życia o dalsze zajmowanie stanowiska, a prezydent nie zajmie stanowiska wobec takiego wniosku. "Co się dzieje z sędziami, którzy ukończą 65. rok życia w czasie trwania +milczenia+ prezydenta: czy oni przechodzą w stan spoczynku, czy oni pozostają na stanowiskach do czasu zakończenia postępowania przez prezydenta?" - pytała Mandylis.

W grudniu ub. roku KE uruchomiła wobec Polski formalne postępowanie, zarzucając władzom w Warszawie naruszenie zasad praworządności w zapisach ustaw reformujących sądownictwo. Część spornych kwestii została już przedyskutowana przez obydwie strony; obecnie Komisja domaga się dalszych ustępstw ze strony Polski.

Wątpliwości KE budziły m.in. przepisy dotyczące m.in. skargi nadzwyczajnej; Komisja rekomendowała Polsce rezygnację z tego instrumentu.

Wiceszef KE Frans Timmermans oznajmił w poniedziałek przed rozpoczęciem spotkania unijnych ministrów ds. europejskich, że na obecnym etapie nie ma szans na wycofanie przez Komisję art. 7 uruchomionego przez KE w związku z obawami o stan praworządności w Polsce. Na późniejszej konferencji prasowej Timmermans wyraził nadzieję, iż w najbliższych tygodniach uda się dojść do porozumienia z polskim rządem w sprawie praworządności. Podkreślił, że osiągnięto pewne postępy, nadal jednak niewystarczające. (PAP)

autor: Wiktoria Nicałek