W krakowskim Sądzie Okręgowym zapadł w środę wyrok w procesie ws. "mafii paliwowej". Sąd uznał, że materiał dowodowy nie dał podstaw do przypisania oskarżonym procederu wyłudzania podatku VAT i prania brudnych pieniędzy i uniewinnił Jana B. i Zdzisława M.

W procesie oskarżonych było 18 osób, zarzuty dotyczyły "wyprania" prawie 200 mln zł i dokonania oszustw podatkowych na kwotę blisko 280 mln zł. Proceder polegał na nielegalnym produkowaniu paliw, fikcyjnym obrocie produktami ropopochodnymi przez kolejne spółki oraz praniu brudnych pieniędzy.

Wśród oskarżonych znajdowali się dwaj tzw. baronowie paliwowi z największego w Polsce prywatnego importera paliw - spółki BGM: Jan B. i Zdzisław M., oraz "baron lokalny" ze Śląska Artur K. i pośrednik Tomasz K. Wszyscy czterej odpowiadali przed sądem za zorganizowanie i kierowanie grupą przestępczą zajmującą się praniem brudnych pieniędzy.

Uczestnictwo w takiej grupie zarzucono pozostałym oskarżonym, wśród których znajdowały się osoby firmujące działalność fikcyjnych spółek-słupów, między którymi sprzedawano komponenty paliwowe. Ponadto wszystkim oskarżonym zarzucono liczne przestępstwa przeciw dokumentom, jak podrabianie, poświadczanie nieprawdy, oraz oszustwa w stosunku do mienia wielkiej wartości.

W ogłoszonym w środę wyroku krakowski sąd uniewinnił ośmioro oskarżonych, w tym domniemanych "baronów paliwowych" Jana B. i Zdzisława M.

Reklama

Oskarżonego Tomasza K. za zlecanie wystawiania fałszywych faktur oraz kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą w tym zakresie skazał na karę trzech i pół roku pozbawienia wolności i grzywnę 60 tys. zł; oskarżony Artur K. za zlecanie fałszywych faktur usłyszał wyrok trzech lat i 60 tys. zł grzywny.

Pozostałych ośmiu oskarżonych za wystawianie fałszywych faktur lub posługiwanie się nimi zostało skazanych na kary od pół roku do trzech lat pozbawienia wolności i grzywny. Wobec niektórych oskarżonych sąd orzekł także czasowy zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z handlem produktami ropopochodnymi.

"Sąd uznał, że dowody zebrane w sprawie nie są wystarczające do przypisania oskarżonym winy za zarzuty opisane w akcie oskarżenia, dotyczące wyłudzenia i prania brudnych pieniędzy. Nastąpiła także zmiana w zakresie stanu prawnego, która też miała istotne znaczenie z punktu widzenia ustalenia odpowiedzialności karnej. W związku z tym doszło do uniewinnienia oskarżonych" – powiedziała PAP rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego sędzia Beata Górszczyk.

Wskazała także, że sąd rozważał możliwość przypisania oskarżonym odpowiedzialności na podstawie przepisów Kodeksu karno skarbowego, ale w takim przypadku nastąpiło już przedawnienie. Tak samo przedawnieniu uległ zarzut działania zorganizowanej grupy przestępczej.

"Natomiast sąd przypisał oskarżonym, łącząc zarzuty, poświadczenie nieprawdy, ale tylko tym osobom, co do których można było wskazać, jakie faktury zostały przez nich sfałszowane bądź jakie polecili wystawić. Jeżeli w materiale dowodowym nie było konkretnych faktur, oskarżeni zostali uniewinnieni, pomimo że przyznali się do ich sfałszowania" – poinformowała rzeczniczka.

Dużą część ustnego uzasadnienia wyroku sąd poświęcił omówieniu braków aktu oskarżenia. Jak podkreślił, znalazły się w nim m.in. zarzuty, których nie poparto materiałem dowodowym, lub dowody, które nie znajdowały odzwierciedlenia w zarzutach. Zastrzeżenia sądu budziły także nieselekcjonowane zbiory dokumentów, np. rzekoma opinia informatyczna, będąca w istocie wydrukiem dokumentów z komputerów firmy BGM, zawierająca się w 749 tomach akt, lub zbiór dokumentów z ówczesnego CBŚ w Szczecinie.

Wyrok jest nieprawomocny. Na ogłoszenie wyroku nie stawiła się żadna z oskarżonych osób. Oprócz prokuratora na sali obecni byli tylko dwaj obrońcy.

Jak powiedział PAP po ogłoszeniu wyroku przedstawiciel urzędu prokuratorskiego, wyrok "stanowi pewne zaskoczenie". "Dokonamy oceny pisemnego uzasadnienia, oceny rozstrzygnięć w zakresie winy, kwalifikacji i wtedy podejmiemy decyzję w sprawie apelacji" – powiedział prokurator.

Obrońca oskarżonego Zdzisława M. mec. Zbigniew Kubicki pytał po wyroku: "Gdzie jest ta mafia? Nie udowodniono istnienia żadnej mafii paliwowej. Udowodniono tylko istnienie zwykłych kantów na stacjach benzynowych, jakie się dzieją w całej Polsce" – stwierdził w rozmowie z PAP adwokat. "Ten wyrok przyjmuję bez satysfakcji, bo to jest krótko mówiąc porażka organów ścigania. Jaka to może być satysfakcja dla ludzi, którzy siedzieli w areszcie po dwa lata?" – powiedział obrońca.

"W przeciwieństwie do mec. Kubickiego, ja jestem usatysfakcjonowany wyrokiem, gdyż materiał dowodowy był tak obszerny i tak skomplikowany, że prokurator musiał pewne błędy popełnić, ale najważniejsze jest to, że to obrona okazała się skuteczniejsza" – powiedział z kolei obrońca Jana B. adwokat Janusz Molis.

Akt oskarżenia w tej sprawie powstał w 2004 r., proces rozpoczął się w kwietniu 2005 r. Pytany przez PAP o przyczyny tak długiego procesu, trwającego ponad 13 lat, sąd wyjaśnił m.in., że w toku procesu przesłuchano 18 oskarżonych, 115 świadków z aktu oskarżenia i kilkunastu świadków zgłoszonych przez strony. Uzyskano liczne opinie biegłych, w tym opinię medyczną dotycząca oskarżonego Jana B. Zapoznano się z opinią zawartą w 749 tomach akt, a po jej wyselekcjonowaniu oskarżony Jan B. składał wyjaśnienia co do każdego z 18 tys. stron dokumentów. W procesie odbyły się 133 rozprawy.

Śledztwo dotyczyło jednego z wątków największego w Polsce śledztwa paliwowego, prowadzonego przez ówczesną Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie. Chodziło o proceder nielegalnego obrotu paliwami z wyłudzaniem akcyzy przez różne spółki i prania brudnych pieniędzy. Materiały w tej sprawie trafiły do Krakowa z dziesięciu innych prokuratur w kraju.