Jeśli ma kształtować rzeczywistość polityczną czy biznesową, lider nie może być ani wszechwładny, ani nieomylny. Najlepiej rządzą ci, którzy słuchają innych i nie boją się im zaufać
"Pan to jest aparat. Zawsze inaczej niż normalny człowiek” – mówi z podziwem Mariusz do swojego przełożonego w trzecim odcinku cyklu „Ucho Prezesa”. W ten satyryczny sposób Robert Górski doskonale opisuje to, jak w Polsce traktuje się szefów i czego się od nich oczekuje, a także to, jak oni sami się zachowują. Muszą zawsze widzieć i wiedzieć więcej, wszystko ma od nich zależeć, a bez nich nic nie może się udać. To archaiczne podejście dominuje nie tylko w polityce, lecz także w biznesie, administracji i edukacji. Tymczasem współcześni liderzy nie mogą być ani bizantyjskimi satrapami, ani supermenami z komiksów. Gdyby udało się to zmienić, bylibyśmy silniejszym państwem, a kraj lepiej by się rozwijał.

Bezpieczny przewodnik

The Wharton School w Filadelfii jest najstarszą i jedną z najlepszych szkół biznesu na świecie. Od teraz uczelnia szczyci się również tym, że jej absolwent jest 45. prezydentem USA, a mniej oficjalnie i tym, że studiowała tam również dwójka dzieci Donalda Trumpa. Od kilkunastu lat szkoła prowadzi cykl specjalnych wykładów Knowledge@Wharton, które wygłaszają prominentni eksperci z różnych dziedzin.
W styczniu 2007 r. tematem było przywództwo, a wykładowcą jedna z ówczesnych gwiazd bankowości inwestycyjnej na Wall Street. Gość miał przedstawić, jak należy zarządzać, by odnosić sukcesy na najwyższym szczeblu, i jakie cechy powinni mieć współcześni przywódcy. „Po pierwsze liderzy, którzy dobrze znają swój biznes, zasługują na prawo do tego, by przewodzić. Dzięki temu inni, którzy za nimi podążają, są bezpieczni. Poza tym to liderzy muszą wybrać strategię i zadbać o to, by była ona skrupulatnie realizowana. Wreszcie kluczowe jest to, by nie było wewnętrznych konfliktów i w rodzinie panował spokój” – wyjaśniał słuchaczom swoje credo Richard Fuld, prezes Lehman Brothers. Uważał on, że jego sposób zarządzania wyprowadził bank z poważnych kłopotów w latach 90. i jako uniwersalny może być wykorzystany w innych sferach życia. Tymczasem kilka miesięcy po tym wykładzie Lehman Brothers po raz pierwszy w historii odnotował kilkumiliardowe straty, a kilkanaście miesięcy później zbankrutował i przestał istnieć.
Reklama
„Uważam, że zasady przywództwa, jakie wyznawał Fuld, przyczyniły się do upadku Lehman Brothers. Powinien był on stworzyć takie warunki w organizacji, które pozwalałyby ludziom, a nawet zachęcały ich do tego, by kwestionować obowiązującą strategię w razie, gdyby dostrzegali jakieś zagrożenie – nawet jeśli powodowałoby to wewnętrzny konflikt” – pisze w jednej ze swoich książek prof. Dean Williams z Uniwersytetu Harvarda. Williams, który doradzał wielu ogromnym międzynarodowym korporacjom i rządom na całym świecie, uważa, że skończyły się już czasy, gdy jeden wielki człowiek jest w stanie sam rozwiązywać problemy całej społeczności, organizacji czy państwa. „Każda osoba, bez względu na to, jak sławna czy utalentowana, może się mylić, co może powodować dramatyczne konsekwencje, jeśli działa samodzielnie, podejmuje błędne decyzje albo nie jest w stanie uwzględnić różnych punktów widzenia” – przekonuje Williams. Tymczasem nie tylko w Polsce nadal dominuje kult wielkiego wodza, którego należy zawsze słuchać, który zaradzi wszystkim problemom i zadba o nasze interesy. Taka wiara w geniusz jednostki zwalnia z odpowiedzialności i jest bardzo wygodna. To nie jest wyłącznie przypadek Mariusza i jego prezesa. Tylko jakie są tego efekty? Casus Richard Fulda i jego Lehman Brothers skończył się nie tylko bankructwem wielkiego banku, ale doprowadził również do światowego kryzysu finansowego.