- My Żydów bez przerwy szukamy, brakuje nam ich, nie znosimy ich albo wielbimy. To tak niezwykłe braterstwo, że żyć bez nich nie możemy. (...) Ta polska fascynacja Żydami przeczy wszelkim stereotypom - mówi w wywiadzie dla DGP Andrzej Szczerski – historyk sztuki, kurator wystawy #dziedzictwo w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Ale po raz pierwszy w historii jesteśmy państwem monofonicznym – wszędzie sami Polacy, sami katolicy, a wokół żyto i ziemniaki.

No nie, wino też się w Polsce uprawia, ale ta jednorodność doprowadziła do wielkiej tęsknoty za wielokulturowością. To widać w drobiazgach, w podkreślaniu regionalnych różnic, że te ziemniaki są ziemniakami w Krakowie, ale już w Poznaniu są pyrami, a na Mazowszu kartoflami. I to przekonanie, że Polska musi odnaleźć swoje wieloetniczne korzenie, jest coraz silniejsze.

Na pańskiej wystawie są Żydzi, ale ich w polskiej świadomości prawie nie ma, bo Niemcy ich wymordowali, a PRL amputował pamięć o nich.

To wraca ze zdwojoną siłą, to Irena Lasota napisała ostatnio, że Polacy mają na punkcie Żydów pier…ca – przepraszam, ale tak napisała. Bo my Żydów bez przerwy szukamy, brakuje nam ich, nie znosimy ich albo wielbimy. To tak niezwykłe braterstwo, że żyć bez nich nie możemy. Dajcież wreszcie Żydom spokój – apeluje Lasota. Ta polska fascynacja Żydami przeczy wszelkim stereotypom.

Reklama

Stereotyp jest oczywisty – wyssaliśmy antysemityzm z mlekiem matki.

A tymczasem wystarczy popatrzeć na to, jak przyjmowani są Żydzi, że pamięć o nich wszędzie się pielęgnuje. To wszystko pokazuje, że zaszła tu duża zmiana cywilizacyjna. I ten temat wraca.

Zwykle jako „Żyd z pieniążkiem”.

Wraca w każdej formie, ludycznej i kulturowo wyrafinowanej. Żyjmy normalnie, razem i obok siebie, że odwołam się znów do Ireny Lasoty.

Jak obok siebie, skoro ani Żydów, ani Ormian, ani Rusinów wokół nie ma?

Wielokulturowość jest cechą naszego dziedzictwa, dlatego dyskusja o imigrantach w Polsce ma u nas inny odcień, bo dla nas nie jest problemem, że obok mieszka ktoś, kto nie jest etnicznym Polakiem. My mamy to przećwiczone, a problemem jest co najwyżej to, jak się ten imigrant u nas znalazł i czego on od nas oczekuje.

Ale to już rozmowa o polityce, o kwotach uchodźców.

A tymczasem mamy w Polsce ponad milion Ukraińców, których dążeniom europejskim kibicuję, bo to bliscy nam kulturowo ludzie.

Są tu chwilowo, a my żyjemy w kraju kulturowo nam obcym. Polak wychowany na Sienkiewiczu szuka obok siebie Żmudzina, Tatara, Ukraińca, Żyda, a ma tylko chłopów z Mazowsza.

Polska wymyślona w Jałcie była fragmentem pomysłu na Europę, w której nam narzucono kryterium etniczne. To było działanie przeciw polskiej historii, przeciw naszej tożsamości. Zawsze warto przypomnieć, że to nie my wybraliśmy sobie taki los, przecież gdyby to od nas zależało, to potoczyłoby się to inaczej.

Treść całego wywiadu będzie można przeczytać w jutrzejszym wydaniu DGP.

>>> Polecamy: Sprawy rodzinne nie są łatwe. To w większości dramaty porządnych ludzi [WYWIAD]