„Neoliberalizm, turbokapitalizm, kryzys” jest trzecią częścią serii, po „Kapitalizmie drobnego druku” (2014) i „Inny kapitalizm jest możliwy” (2015). Dzięki konsekwencji wydawcy udało się też zachować graficzną ciągłość okładek. Na pierwszej (czerwonej) widnieje zaciśnięta pięść. Na drugiej (koloru niebieskiego) jest dłoń złożona w geście wiktorii z jednym poranionym palcem. Trzecia (niebieska) dłoń układa się w znak verso pollice, z kciukiem skierowanym w dół.
Te okładkowe gesty-symbole da się zinterpretować jako drogowskazy po intelektualnym świecie Szahaja. Naukowiec z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika zaczynał od lewicowości. Interesował się marksizmem szkoły frankfurckiej i brał udział w posiedzeniach legendarnego Kolegium Otryckiego. Ale lata 80. to nie był dla lewicy najlepszy czas. PZPR Jaruzelskiego i Rakowskiego w szybkim tempie oddalała się od swoich ideowych korzeni, dryfując ku partii nie dość, że autorytarnej, to jeszcze na wskroś wolnorynkowej. Lewicowość niepostkomunistyczna schodziła zaś do głębokiego podziemia.
Potem Szahaj poszedł w kierunku badania liberalizmu, nowego hegemonicznego sposobu myślenia polskich elit politycznych po 1989 r. Nawet jeśli liberalizmu nie czuły, to chciały do niego aspirować. Szahaj sporo wówczas jeździł po najlepszych światowych uczelniach. Spędził dłuższy czas na Stanfordzie i w Berkeley. Był w Oksfordzie i w Cambridge. Ze wszystkich tych wyjazdów przywoził coraz większy krytycyzm wobec polskiej wersji liberalizmu. Która bardzo często nie była żadną żywą i inspirującą ideologią, lecz przykrywką dla budowania III RP na gruncie niesprawiedliwości i pozornej, fasadowej demokratyzacji.
W końcu zaś przyszła synteza. Dość pesymistyczne (stąd kciuk skierowany w dół) przekonanie, że z polską transformacją nie dzieje się najlepiej. A brutalny i darwinistyczny neoliberalizm zwyciężył. Na dodatek polskie opiniotwórcze elity nie są gotowe, by przyznać się do błędów i zaproponować zmianę kursu. Co może otworzyć drogę do władzy autorytarnym populistom. I może nie wystarczyć do zmiany zasadniczej natury obecnego systemu opartej na wyzysku słabych i wykluczonych przez silnych i majętnych.
Reklama
Najnowsza książka Szahaja składa się z ok. 30 tekstów publikowanych w latach 2016–2017. Krążą one wokół typowych dla autora tematów: dobra wspólnego, osłabienia pracy, obrony prowincji czy przyszłości kapitalizmu. Czasem to interwencje inspirowane konkretnymi wydarzeniami (zakaz handlu w niedzielę), częściej ogólna, erudycyjna refleksja mądrego obserwatora procesów politycznych. Tym cenniejsza, że w generacji Szahaja tego typu wrażliwość jest zjawiskiem unikalnym.