Najbardziej pozytywny wpływ na wyniki testów miały zachęty finansowe. Uwaga: liczy się wysokość nagrody.
Historia zachęcania dzieci do nauki jest pewnie tak samo długa jak historia samego szkolnictwa powszechnego. A jednak mało kto potrafiłby wskazać, która metoda jest tak naprawdę skuteczna. Przeprowadzony kilka lat temu przez czwórkę ekonomistów (Stevena Levitta – autora bestsellerowej serii książek „Freakonomics”, Johna Lista, Susanne Neckermann i Sally Sadoff) eksperyment miał na celu przetestowanie, które zachęty – pieniężne czy niepieniężne – sprawiają, że dzieci poprawiają swoje wyniki na testach. Wykorzystano autentyczne sprawdziany. Uczniowie byli informowani, że jeżeli poprawią swój wynik (w porównaniu do poprzedniego sprawdzianu tego typu) otrzymają nagrodę – albo finansową (10 lub 20 dolarów), albo trofeum (które będą mogli z dumą trzymać na swoich szkolnych biurkach). Oprócz trzech wymienionych grup (dwóch motywowanych pieniędzmi i jednej – pucharami) w eksperymencie brała również udział grupa kontrolna, w której dzieci przystępowały do testów jak zwykle, bez dodatkowej motywacji.
Poza sprawdzeniem, czy sama zachęta ma wpływ na wyniki, istotny był również jej kontekst. W niektórych grupach nagroda była wręczana od razu po teście, w innych dopiero po upływie miesiąca od sprawdzianu. Testowano też, czy dyskomfort spowodowany utratą czegoś, co już się dostało, będzie silniejszą motywacją niż obietnica nagrody. W tym celu w niektórych grupach zamiast przyrzeczenia otrzymania nagrody po wynikach testu uczniowie dostawali pieniądze lub puchar przed testem – musieli jednak podpisać zobowiązanie, że jeżeli nie poprawią wyniku, oddadzą nagrodę.
Czy tak skonstruowane zachęty wpłynęły na wyniki osiągane przez uczniów? Ogólnie rzecz biorąc – tak. Najbardziej uniwersalny i pozytywny wpływ na wyniki testów miały zachęty finansowe. Liczy się wysokość nagrody. Efekt 10-dolarowej „łapówki” był marginalny, ale uczniowie, którzy mogli otrzymać 20 dol., poprawili swoje wyniki średnio o taką liczbę punktów, do której zdobycia potrzebne byłoby dodatkowe 5 miesięcy nauki. Ale uwaga: nagroda w postaci trofeum również spełniła swoje zadanie – choć tylko wśród najmłodszych. W grupie uczniów szkół podstawowych możliwość zdobycia pucharu wiązała się z wynikiem średnio znacząco wyższym niż w przypadku zachęty pieniężnej w wysokości 10 dolarów i tylko nieznacznie niższym niż wypłata 20 dolarów. Młodsze dzieci były też ogólnie rzecz biorąc bardziej podatne na zachęty.
Reklama
Kwestia, czy nagroda wręczana jest już po teście, czy też odbierana uczniowi, okazała się bez znaczenia dla wyników. Co natomiast istotne, zachęty w większym stopniu miały znaczenie w przypadku testów z przedmiotów matematycznych niż sprawdzających umiejętność czytania ze zrozumieniem. Wreszcie – zachęty w większym stopniu oddziaływały na chłopców niż na dziewczynki.
Tyle że każdy rodzic chciałby pewnie, żeby jego dziecko uczyło się z bardziej szlachetnych pobudek niż nagrody i pieniądze. Jak eksperymentaliści odnoszą się więc do moralnego aspektu proponowanego przez nich „przekupstwa”? Z jednej strony nikt nie zaprzeczy, że w dorosłym życiu motywacja pieniężna nikogo nie dziwi i nie razi. Skoro więc my, dorośli, pracujemy dla pieniędzy i nagród, to czemu tak bardzo obawiamy się o moralne zepsucie naszych dzieci? Ponadto, jak podkreśla Steven Levitt, jeden z autorów eksperymentu, na tym etapie nauki ważne jest wyrobienie nawyków. Być może to, w jaki sposób te nawyki zostaną wyrobione, nie jest aż tak istotne.
Jak pokazał eksperyment (nie tylko zresztą ten), dzieci są wyjątkowo nastawione na „tu i teraz” – w grupie, w której nagrody były wypłacone lub wręczone z miesięcznym opóźnieniem, wyniki były takie same, jakby dodatkowej motywacji nie było. Zachęta działała wyłącznie, jeśli była dostępna od razu po dodatkowym wysiłku. Wniosek: wiara w to, że dzieci do nauki motywować będzie wizja prestiżowej lub dobrze płatnej pracy w jakiejś nieokreślonej przyszłości, to niezbyt realistyczny pomysł.
Co warto podkreślić – przeprowadzony eksperyment nie wpłynął w żaden sposób na późniejsze wyniki uczniów biorących udział w eksperymencie. To oznacza dwie rzeczy, po pierwsze – jednorazowe motywowanie poprzez pieniądze nie prowadziło do moralnego „zepsucia” uczniów. Pozbawieni dodatkowych zachęt wrócili do poziomu wyjściowego, nie próbując słabszymi wynikami wymusić kolejnych „łapówek”. Po drugie, pokazuje to również, że jednorazowa nagroda ma krótkotrwały skutek i jeśli ma przynieść bardziej długofalowy efekt, motywowanie musi być również długofalowe. Taki program motywacyjny musiałby już jednak mieć dobre uzasadnienie w domowym budżecie. ⒸⓅ

>>> Czytaj także: Co trzeba kupić do szkoły? Porównanie cen wyprawki w popularnych sklepach