Media informują, że Chiny mają zamiar rozwinąć napędzany energią jądrową transport kosmiczny do 2040 r. Wkrótce też będą wydobywać surowce z asteroid i budować elektrownie słoneczne w kosmosie, jak zapowiada Chińska Akademia Nowych Technologii Transportu – wiodący wynalazca i producent rakiet w kraju.

Według raportu akademii nowa „nuklearna flota” rakiet i hybrydowych przewoźników wielokrotnego użytku będzie gotowa na „regularne loty międzyplanetarne na dużą skalę”. Do połowy lat 40-tych XXI wieku ma prowadzić komercyjną eksplorację i eksploatację zasobów naturalnych. Zgodnie z tymi szacunkami, Chiny dorównają Stanom Zjednoczonym w kwestii konwencjonalnej technologii rakietowej do 2020 roku. Rok 2025 r. ma być początkiem suborbitalnej turystyki kosmicznej – wtedy to ma zostać uruchomiony suborbitalny transportowiec. Do 2030 r. ma przewieźć astronautów na Księżyc i pozwolić na sprowadzenie próbek z Marsa. W latach 40. XXI w. flota napędzana energią jądrową będzie gotowa do przeprowadzenia operacji wydobywczych na asteroidach i planetach.

„Do 2045 r. Chiny będą miały najlepszy system transportu w kosmosie” – stwierdził Li Hong, dyrektor akademii na stronie internetowej organizacji. Wang Changhui, profesor napędu w przestrzeni kosmicznej w Szkole Astronautyki na Uniwersytecie Beihang w Pekinie, dodaje, że „rakiety jądrowe zbudowano w celu skolonizowania Układu Słonecznego, a także miejsc poza nim”. Według Wanga problem leży w tym, że większość statków kosmicznych obecnie używa silników rakietowych, które spalają paliwo chemiczne i czerpią energię z paneli słonecznych. Ale takie paliwo szybko się wyczerpuje, a promienie słoneczne słabną, im dalej statek kosmiczny znajduje się od bazy i Słońca. Statek nuklearny miałby reaktor wyposażony w radioaktywne paliwo do rozszczepienia. To właśnie rozszczepienie atomów produkuje duże ilości energii, co mogłoby zostać wykorzystane do wygenerowania siły napędowej, a także energii elektrycznej dla wyposażenia pokładowego jednostki.

Ta technologia nie jest niczym nowym. Podczas zimnej wojny dziesiątki satelitów wyposażonych w różne typy reaktorów jądrowych zostały skonstruowane przez były Związek Radziecki i Stany Zjednoczone. Prawie wszystkie z nich były satelitami szpiegowskimi operującymi na bardzo dużych wysokościach i o ogromnych wymaganiach energetycznych. Kosmiczny wyścig nuklearny został ostatecznie odroczony, częściowo ze względu na zagrożenie dla ludzkości. W 1978 r. rosyjski satelita Kosmos 954 rozbił się, a jego radioaktywne odpady spadły na obszar 124 000 km² w Kanadzie.

Reklama

Ponad 30 niedziałających satelitów nuklearnych wciąż dryfuje w przestrzeni i może spaść na ziemię w każdej chwili w ciągu najbliższych kilku tysięcy lat. Wang dodaje, że „kwestie bezpieczeństwa będą największym wyzwaniem dla chińskiej floty. Jeśli spadną, spowodują globalną katastrofę nuklearną.”

Według chińskich autorytetów ds. kosmosu, nuklearne wahadłowce mają dokować w centrum transportowym, które będzie krążyć wokół Ziemi. Statek kosmiczny wielokrotnego użytku byłby używany do transportu ludzi i ładunku między promem a Ziemią. Wang zaznacza, że statkom napędzanym energią jądrową grozić będą uderzenia meteorytów oraz zderzenia z innymi transportowcami bądź satelitami.

Niezależnie od tych obaw, ekspert ds. lądu kontynentalnego stwierdził, że cele określone w raporcie będą prawie niemożliwe do osiągnięcia. „Chiny nie mają nawet lotniskowca napędzanego energią jądrową, który pływa po oceanach” – podsumował naukowiec, który prosił o anonimowość. „Budowa nuklearnej floty kosmicznej w najbliższej przyszłości to fikcja. Nie rozwiązaliśmy nawet podstawowych problemów z konwencjonalną technologią rakietową” – powiedział. Warto wspomnieć o wypadku z lipca tego roku. Ciężka rakieta nośna Chang Zheng 5 (Długi Marsz 5), zaprojektowana do misji księżycowych i budowy stacji kosmicznych, zboczyła z kursu i uderzyła w Ocean Spokojny. Nadal trwają badania, co było przyczyną tej katastrofy.

>>> Czytaj też: Patrioty coraz bliżej. Dlaczego Polska zapłaci za nie tak dużo?