Ile Facebook jest dla ciebie warty? Naukowcy obliczyli kwotę, którą jesteśmy skłonni zapłacić za dostęp do „darmowych” obecnie serwisów.

Niektóre z najbardziej przydatnych rzeczy w internecie są bezpłatne. Facebook, Wikipedia, mapy Google, Gmail i wyszukiwarka Google – wszystkie te usługi są bezpłatne. Jeśli nie będziemy zwracać uwagi na reklamy, to w zasadzie muzyka również jest darmowa, dzięki serwisom takim jak Spotify i Youtube. Wiele osób zapewne zapłaciłoby bezpośrednio za korzystanie z nich. Dan Kopf na portalu Quartz zastanawia się: jak dużo?

W niedawno opublikowanym raporcie opublikowanym przez National Bureau of Economic Research, grupa ekonomistów próbowała to obliczyć. Ekonomiści z MIT i Uniwersytetu w Groningen, postanowili zmierzyć wartość „darmowych” produktów cyfrowych. Ponieważ PKB opiera się na wartości zakupionych towarów i usług, darmowy produkt może faktycznie obniżyć PKB. Jako przykład naukowcy przytaczają Wikipedię. Jej pojawienie się skłoniło coraz mniej osób do zakupu Encyklopedii Britannica, produktu o znanej wartości dolara, a tym samym do obniżenia PKB. Przy czym zwrócono uwagę, że był to bezpośredni efekt – Wikipedia jednocześnie mogła zwiększyć PKB, ponieważ służyła jako źródło wiedzy i wartości dla innych.

Aby ocenić wartość bezpłatnych produktów cyfrowych, naukowcy przeprowadzili prosty eksperyment z pytaniem, czy użytkownicy woleliby mieć dostęp do usługi lub otrzymać określoną kwotę pieniędzy. Na przykład w przypadku Facebooka pytano, czy badani woleliby otrzymać 10 dolarów, jeśli zrezygnują z Facebooka na miesiąc. Oferowana kwota wahała się od 1 dolara do 1000 dolarów. Aby mieć pewność, że ankietowani są uczciwi, naukowcy zapowiedzieli, że jeden na 200 respondentów rzeczywiście będzie miał wybór. (Dodatkowy eksperyment wykazał, że „zagrożenie” egzekwowaniem wyboru jest potrzebne, aby uzyskać uczciwe odpowiedzi).

W 2016 roku przeprowadzili oni ankietę na podstawie odpowiedzi 1500 osób i okazało się, że 50 dolarów wystarczało, by respondenci nie korzystali z Facebooka przez miesiąc. Naukowcy przyznają, że wynik nie jest precyzyjny – 1500 osób nie jest dużą próbką dla tego rodzaju badań. Ale ekonomiści oceniają, że faktyczna wartość wynosi od 30 do 70 dolarów. Przeprowadzili ten sam eksperyment w 2017 r., wówczas cena zaniechania Facebooka przez połowę ankietowanych była bliższa 40 dolarom. Może wynikać z tego, że ludzie mniej cenią ten serwis.

Reklama

Korzystając z podobnej metodologii, naukowcy opracowali także szacunkowe dane na temat tego, jak przeciętna osoba ceni sobie rok darmowej poczty elektronicznej (8400 dolarów), mapy (3600 dolarów) oraz witryny e-commerce, takie jak Amazon (840 dolarów).

Równocześnie głównym celem badań nie było określenie dokładnych wartości darmowych produktów. Naukowcy chcieli wykazać, że takie oceny były możliwe do uzyskania w prosty i tani sposób. Brak przekonania o wartości tych produktów, jak argumentują, uniemożliwia racjonalną ocenę postępu gospodarczego.

>>> Czytaj też: Wszędzie roboty. Wszędzie ekrany. Czy przyszłość technologii jest zawsze różowa?

Oszacowane 40 dolarów to stosunkowo spora kwota, którą chcielibyśmy przeznaczyć na korzystanie z Facebooka, biorąc pod uwagę, ile korporacja mogła zarobić na swoich użytkownikach oraz ile być może będzie musiała zapłacić w odszkodowaniach. Facebook może być zmuszony zapłacić prawdziwą cenę za naruszanie prywatności użytkowników. Będą to miliardy dolarów.

Jak podaje Joel Rosenblatt na serwisie Bloomberg, sędzia federalny w amerykańskim stanie Illinois orzekł w poniedziałek, że miliony użytkowników sieci społecznościowej mogą postępować jako grupa (i składać pozwy grupowe), twierdząc, że technologia skanowania zdjęć wykorzystywana przez Facebooka narusza prawo stanu Illinois poprzez zbieranie i przechowywanie danych biometrycznych bez ich zgody.

Omawiana sprawa sięga 2015 roku, na długo przed skandalem Cambridge Analytica. Rzadko zdarza się, aby konsumenci wygrywali status w sprawach dotyczących prywatności. W historii Facebooka większość takich przypadków nie odniosła takiego sukcesu, jak wyrok w Illinois.

Facebook od lat zachęca użytkowników do oznaczania przyjaciół na zdjęciach, które umieszczają w swoich wpisach, a sieć społecznościowa gromadzi informacje. Korporacja wykorzystała program DeepFace, który automatycznie dopasowuje inne zdjęcia danej osoby. Usługa Google Foto w chmurze Alphabet Inc. wykorzystuje podobną technologię. Google staje w obliczu pozwu w Chicago, takiego jak Facebook w San Francisco.

Obie firmy twierdzą, że zbieranie danych o tym, jak wyglądasz, nie jest sprzeczne z prawem, nawet bez twojej zgody. Jednak zgodnie z Ustawą o ochronie danych biometrycznych z Illinois z 2008 r. firmy mogą zostać ukarane grzywną w wysokości od 1000 do 5000 dolarów za każdym razem, gdy wizerunek osoby zostanie wykorzystany bez jej zgody.

Facebook zaś uważa, że każdy użytkownik może być „pokrzywdzony” w inny sposób i musi udowodnić, że doznał rzeczywistej szkody, wykraczającej poza prawo do prywatności. Kiedy Mark Zuckerberg zeznawał w Kongresie w ubiegłym tygodniu w sprawie skandalu z Cambridge Analytica, senator z Illinois Richard Durbin oskarżył firmę o próbę obejścia biometrycznego prawa prywatności.

Jeśli Facebook przegra proces w Illinois, będzie musiał wypłacić miliardowe odszkodowania pozywającym go użytkownikom.

>>> Czytaj też: To koniec prywatności? Tak twierdzi Polak, który stworzył algorytm wykorzystany przez Cambridge Analityca