Jeśli Polska ma być poważnym graczem na mapie świata, potrzebuje strategii rozwoju sztucznej inteligencji
ikona lupy />
Tak jak silnik parowy i elektryczność zmieniły dzieje świata, tak sztuczna inteligencja przeformułuje jego oblicze / Dziennik Gazeta Prawna
Francja planuje w ciągu najbliższych pięciu lat zainwestować 1,5 mld euro w badania nad sztuczną inteligencją (SI). Chiny do 2030 r. zamierzają zostać globalnym liderem w tym obszarze. Swoją strategię opracowała także Wielka Brytania, która uczyniła z SI fundamentalny czynnik rozwoju gospodarczego. Unia Europejska również tworzy ramowy program, który zakłada zwiększenie nakładów na badania sztucznej inteligencji w krajach członkowskich.
Założenia Komisji Europejskiej są następujące: Wspólnota (zarówno sektor prywatny, jak i publiczny) powinna zwiększyć wysokość inwestycji w SI do poziomu co najmniej 20 mld euro do roku 2020. Żeby cel ten osiągnąć, KE uruchamia nowy strumień finansowania w ramach programu badawczo-innowacyjnego Horizon 2020, konkretnie 1,5 mld euro.
– Tak jak silnik parowy i elektryczność zmieniły dzieje świata, tak sztuczna inteligencja przeformułuje jego oblicze – komentował projekt Andrus Ansip, wiceprzewodniczący KE ds. jednolitego rynku cyfrowego.
Reklama
Raport PwC pokazuje, co możemy stracić, jeśli nie zainteresujemy się rozwojem SI. Do 2030 r. sztuczna inteligencja wniesie do światowej gospodarki 15,7 bln dol. Największym beneficjentem zmian będą Chiny. Za 12 lat PKB tego kraju za sprawą SI ma się powiększyć o 26 proc. wobec 14-proc. wzrostu w Ameryce Północnej.
– Strategia jest konieczna, jednak do tego droga daleka. Powinniśmy zrobić rozpoznanie innych krajów, ale trudno, żebyśmy korzystali np. ze strategii chińskiej, która zakłada potężne finansowanie i morderczą konsekwencję – komentuje dr Olaf Gajl, dyrektor Ośrodka Przetwarzania Informacji. – Nie będziemy mieć takich możliwości zbudowania samochodu jak Tesla, ale jest wiele zagadnień, w których polscy naukowcy mogą odnosić sukcesy. Sposobności mogą pojawić się w bardzo zaskakujących sektorach – zauważa dr Gajl.
Kwestia strategii rozwoju programów SI w Polsce została podjęta podczas debaty zorganizowanej przez Fundację Impact CEE, w której brali udział przedstawiciele instytucji publicznych, firm prywatnych i placówek naukowych. – Ta strategia musi uwzględniać postulaty i oczekiwania tych, którzy będą w przyszłości współtworzyli system sztucznej inteligencji – podkreślił wiceminister cyfryzacji Karol Okoński.
Natomiast Piotr Ciski, dyrektor zarządzający firmy Sage, producenta oprogramowania, zauważa: – Jako kraj musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie w SI chcemy zaistnieć. Bez tego budowanie strategii będzie nieskuteczne.
Artur Waliszewski, dyrektor biznesowy Google w Europie Środkowo-Wschodniej, twierdzi, że rynek SI nie został jeszcze zdominowany przez określone rozwiązania i wciąż czeka na przełomowe odkrycia. A to otwiera pole do działania nawet mniejszym graczom. – To jest tak nowa dziedzina, że nie ma okopanych w niej krajów, ludzi, firm, instytutów czy uniwersytetów. Postęp technologiczny, który umożliwi rozwój sztucznej inteligencji, dokonał się stosunkowo niedawno – mówi.
W lutym tego roku kanadyjska firma zajmująca się dostarczaniem rozwiązań z zakresu SI do firm zewnętrznych – Element AI – przygotowała raport, w którym podlicza, ilu ekspertów na świecie jest zdolnych zbudować architekturę sztucznej inteligencji. Liczba nie budzi optymizmu, jest to bowiem w sumie 22 tys. osób, z czego 10 tys. pracuje obecnie w USA.
– Kadr brakuje nam zarówno w sensie ilościowym, jak i jakościowym. To jest pytanie, czy my powinniśmy kształcić wszystkich na takim samym poziomie, czy raczej różnicować. Jeśli chodzi natomiast o ilość, to powinniśmy jako kraj zastanowić się, jak utrzymać zdolnych i wykwalifikowanych ludzi na miejscu, a nawet jak przyciągać kompetencje z zagranicy – przyznaje Tomasz Niebylski, dyrektor ds. przedsprzedaży SAP.
Ze względu na niewielką liczbę specjalistów ci najlepsi zarabiają pieniądze nieosiągalne dla polskich firm. „New York Times” dotarł do dziewięciu pracowników największych korporacji technologicznych i pokusił się o próbę oszacowania wysokości kwot, które w ciągu roku firmy przelewają swoim pracownikom. Wedle ustaleń gazety specjalista SI z dłuższym stażem albo doktor świeżo po ukończeniu nauki mogą liczyć na kwoty od 300 do 500 tys. dol. rocznie.
Piotr Ciski zauważa jednak, że kwestie finansowe niekoniecznie muszą być decydujące. – Potrzebne są ciekawe wyzwania, bo jak ich nie będzie w Polsce, ludzie będą wyjeżdżać. Musimy zajmować się niestandardowymi rzeczami i uniknąć sytuacji, w której staniemy się zagłębiem informatycznym, ale w zakresie prostych prac programistycznych czy testowych – zauważa.

>>> Czytaj także: 50 wynalazków, które ukształtowały współczesną gospodarkę