Nie zostanę onkocelebrytą. Rowerem, bieganiem, książką chciałbym ludziom powiedzieć: słuchajcie, życie się nie kończy w żadnym wieku i żadna medyczna diagnoza to nie wyrok - mówi w wywiadzie Dariusz Lipiński, poseł na Sejm V i VI kadencji, fizyk, samorządowiec. Od 2007 r. zmaga się z nowotworem trzustki.
Pana nie ma prawa tu być.
No tak, rak trzustki to wyrok.
Nie znam nikogo, kto by przeżył.
Reklama
A ja od 11 lat żyję, a jeszcze w tym czasie znaleziono mi przerzut na wątrobę…
Trzustka i wątroba w jednym?! Brzmi jak wygrana w nowotworowe „oczko”, a pan kpi sobie ze śmierci i zasuwa rowerem przez pół Europy, pisze książki i planuje: może teraz do Kapsztadu, a może do Damaszku?
Nie, to brzmi jak przechwałki, a ja przecież znam wielu ludzi w moim wieku dużo bardziej wysportowanych, w biegach z nimi zdecydowanie przegrywam.
A oni mają trzustkę?
Nie pytałem, ale pewnie mają.
No widzi pan.
Zgoda, ale wyczynowcem nie jestem.
Zostanie pan jedną z twarzy kampanii antyrakowej?
Jeśli mnie ktoś poprosi, pewnie się zgodzę, ale nie chcę stać się onkocelebrytą. Tym rowerem, bieganiem, książką chciałbym ludziom powiedzieć: słuchajcie, życie się nie kończy w żadnym wieku i żadna medyczna diagnoza to nie wyrok. Walczcie i żyjcie do końca.
Panu się udało.
Wczesne rozpoznanie, szybka operacja za granicą, to dlatego.
Poseł mógł sobie wszystko załatwić.
Niczego nie załatwiałem, ale rzeczywiście to wszystko zaczęło się w Sejmie. Muszę opowiadać o szczegółach?
Tylko wtedy to ma sens.
>>> CAŁY WYWIAD W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP