Dwie państwowe firmy paliwowe Orlen i Lotos przystąpiły do ostrej walki o kierowców e-samochodów. Pozostali gracze na razie się nie spieszą - pisze poniedziałkowy Puls Biznesu.

Płocki koncern kilka dni temu - choć - bez szczegółów - ogłosił, że przystępuje do budowy sieci punktów ładowania samochodów elektrycznych. Wojciech Jasiński, prezes PKN Orlen deklarował, że chciałby, aby w przyszłym roku kierowcy aut elektrycznych mogli przejechać całą Polskę głównymi szlakami komunikacyjnymi, korzystając z orlenowskich punktów ładowania. Pierwsza stacja ma być uruchomiona jeszcze w połowie tego roku i stanie przed płocką siedzibą koncernu.

"Koncern nie odpowiedział jednak na pytanie, ile dokładnie takich punktów chciałby uruchomić w tym i kolejnych latach, ani jaka będzie ich docelowa liczba. Decyzja w tej sprawie ma zależeć od wyników rozpoczętego pilotażu" - czytamy w PB.

Może się okazać, że lidera rynku przegoni Grupa Lotos, tym bardziej - że jak podkreśla PB - ma już unijne dofinansowanie projektu. Lotos jeszcze w tym roku chce mieć na swoich stacjach 12 punktów ładowania e- aut.

Jak wynika z informacji PB, inne obecne w Polsce koncerny paliwowe Shell i Circle K (dawniej Statoil) na razie nie zamierzają uczestniczyć wyścigu, choć na europejskim rynku uczestniczą w projekcie budowy takich punktów. W zeszłym roku podpisały umowę z firma IONITY, która jest operatorem punktów ładowania samochodów elektrycznych. Umowa IONITY i Shell obejmuje dziesięć krajów, w tym Polskę.

Reklama