Po latach planów, obietnic i prób, elektryczne auta wreszcie wjeżdżają na ulice. Mimo wielkiego szumu, jaki tworzy wokół siebie Tesla, sprzedaż pojazdów z silnikami elektrycznymi to jedynie ułamek rynku samochodów napędzanymi innymi surowcami. Podczas gdy w Stanach Zjednoczonych co roku sprzedaje się 17,5 miliona aut, to mniej niż 1 proc. z tej liczby stanowią samochody całkowicie elektryczne.

Jak pisze Michael J. Coren na qz.com, tymczasem Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Indie oraz Norwegia mają w planach przejść w pełni na pojazdy zasilane elektrycznie już w nadchodzących dziesięcioleciach. Osiem innych krajów postawiło sobie podobnie ambitne cele. Wydaje się jednak, że zmiany wcale nie nadejdą tak szybko. Infrastruktura umożliwiająca ładowanie, ceny baterii i akceptacja społeczna pozostają głównymi przeszkodami dla elektrycznych pojazdów.

AlixPartners, międzynarodowa firma doradcza, w tym miesiącu zaczęła śledzić postępy przedsiębiorstw i krajów, które chcą zelektryfikować swoje pojazdy. Na razie flota elektryczna jest w zalążku. Z globalnej perspektywy, auta napędzane elektrycznością (nie biorąc pod uwagę hybryd) to mniej niż 0,5 proc. przemysłu motoryzacyjnego – pomimo postępów w kilku wymienionych wcześniej krajach.

Gdy przyjrzeć się danym, zmiany są widoczne. Najbardziej zaangażowanym krajem w upowszechnienie elektrycznych pojazdów (w przeliczeniu na jednego mieszkańca) jest Norwegia. Jak podaje Financial Times, we wrześniu auta elektryczne i hybrydowe stanowiły 60 proc. sprzedaży nowych samochodów, co było rekordowym poziomem.Według Electrek 27 proc. nowych samochodów w Norwegii zakupionych w czerwcu tego roku było w pełni elektrycznych.

Te liczby wciąż rosną szybko, a to dzięki hojnym dotacjom i polityce motywacyjnej. Kraj dąży do zerowej emisji zanieczyszczeń wszystkich nowych samochodów do roku 2025. Nawet analiza firmy AlixPartners, która wyklucza pojazdy hybrydowe i samochody ciężarowe o zasięgu poniżej 500 km – większość norweskich aut elektrycznych ma zasięg do 400 km – wskazuje, że Norwegia nadal jest pionierką.

Reklama

Dla krajów takich jak Norwegia, która ma tylko 5,2 miliona mieszkańców oraz spore budżety, łatwo jest szybko wprowadzać podobne zmiany. Ale prawdziwy wpływ na rynek motoryzacyjny mają Chiny i USA. Dwie największe światowe gospodarki sprzedają łącznie 45,5 miliona samochodów rocznie i zamierzają wprowadzić na swoje drogi najwięcej samochodów elektrycznych. Chiny wysunęły się na prowadzenie w 2014 r. i na razie nie spowalniają tempa wzrostu – 42 proc. rocznie, co stanowi dwukrotność średniego światowego wzrostu. W ubiegłym roku to w Chinach sprzedano 45 proc. globalnej sprzedaży pojazdów elektrycznych. Jednak chińskie władze mają przed sobą jeszcze wyzwania: muszą zająć się fałszerstwami w sprawozdaniach, oszustwami w subsydiach oraz dominacją węgla na rynku surowców.

>>> Czytaj też: Nowa norma w Chinach: w trosce o środowisko nie będą dążyć do jak najszybszego wzrostu

To, co ma największe znaczenie, to kilometry. By ograniczyć emisję zanieczyszczeń i zużycie paliw kopalnianych, to samochody elektryczne muszą zająć miejsce tych konwencjonalnych. AlixPartners, chcąc zbadać potencjał innowacyjnych aut, zanalizował „e-zasięg” sprzedawanych pojazdów elektrycznych. Firma zsumowała całkowity dystans, na jaki pozwala wydajność baterii wszystkich sprzedanych hybryd i pojazdów elektrycznych. Okazało się, że chińskie auta elektryczne łącznie mają zasięg do 13 miliardów kilometrów, czyli prawie trzykrotnie więcej niż auta w Stanach Zjednoczonych – największego konkurenta na rynku motoryzacyjnym.

Amerykański koncern Tesla, skoncentrowany jedynie na „e-pojazdach”, to lider w produkcji samochodów elektrycznych, jednak Volkswagen, Volvo i GM ogłosiły, że i te korporacje zajmą się jedynie autami elektrycznymi w nadchodzących dekadach. Na chińskim rynku działa kilkadziesiąt producentów pojazdów napędzanych elektrycznością.

Tesla, która dostarczała Daimlerowi, Toyocie i innym firmom elektryczny układ napędowy, koncentruje się obecnie niemal wyłącznie na produkcji własnych aut: pierwszym pojeździe do masowej sprzedaży, Modelu 3 o wartości 35 000 dolarów, a także luksusowych Modelach S i X. W zestawieniu koncernów, które inwestują w rynek e-pojazdów, za Teslą i ośmioma chińskimi producentami znajduje się BMW z 0,7 proc. udziałem elektrycznych samochodów w swojej produkcji w drugim kwartale 2017 roku.

>>> Czytaj też: To nie science fiction. Rusza salon samochodowy Tokyo Motor Show 2017 [ZDJĘCIA]