Dopóki nie będzie tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej, czyściciele kamienic będą mogli działać dalej; jej uchwalenie to polska racja stanu i test dla obecnego rządu - powiedział w niedzielę lider stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa Jan Śpiewak.

Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt ustawy reprywatyzacyjnej w październiku ub.r. Jak wówczas informowano, przewiduje on m.in. takie rozwiązania jak rekompensatę w wysokości do 20 proc. wartości mienia przejętego przez państwo po 1944 r. czy zakaz zwrotów w naturze i handlu roszczeniami. Szacunkowy koszt jej skutków wyniósłby od 10 do 15 mld zł. W połowie lutego rządowy projekt ustawy reprywatyzacyjnej został przekazany do ponownych analiz Ministerstwu Sprawiedliwości. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin mówił wtedy, że realizacja przepisów projektu ustawy reprywatyzacyjnej przekracza możliwości budżetu państwa.

"Dopóki nie ma ustawy (reprywatyzacyjnej), czyściciele kamienic mogą działać dalej. (...) Chcemy jej nie jutro, nie pojutrze, ale teraz" - powiedział lider stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa Jan Śpiewak podczas demonstracji zorganizowanej w Warszawie wspólne z Komitetem Obrony Praw Lokatorów.

Według Śpiewaka, uchwalenie tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej to "polska racja stanu" i "test dla obecnego rządu". Jego zdaniem przepisy te stanowiłyby podstawę do walki z mafią reprywatyzacyjną. "Nie zgadzamy się na działania pozorowane, nie zgadzamy się na teatr polityczny, chcemy konkretów" - mówił.

Jakub Żaczek z Komitetu Obrony Lokatorów powiedział z kolei, że duża ustawa reprywatyzacyjna jest obiecywana "od lat". "Postanowiliśmy przypomnieć o tej sprawie" - oświadczył. "Non stop jesteśmy zwodzeni, wciąż słyszymy, że nie stać państwa na tę ustawę i w efekcie płacimy więcej nie tylko pieniędzmi, ale też utraconymi mieszkaniami, domami, wypędzeniami lokatorów czy skazywaniem ich na pokrywanie czynszów, których nie są w stanie płacić" - mówił.

Reklama

Uczestnicy demonstracji przeszli sprzed działki przy ul. Emilii Plater (dawna Chmielna 70) przed gmach Sejmu, zatrzymując się po drodze przed kamienicami, o których zrobiło się głośno podczas tzw. afery reprywatyzacyjnej: chodzi o nieruchomości przy ul. Noakowskiego 16 oraz Poznańskiej 14.

Podczas protestu wznoszono m.in. takie hasła jak: "Mieszkanie prawem, nie towarem", "Chcemy ustawy reprywatyzacyjnej", "Pieniądze dla ludzi, nie deweloperów", "Miasto dla ludzi, nie dla zysku" czy "Zatrzymać reprywatyzację".

Uczestnicy zgromadzenia na chwilę zatrzymali się też przed ambasadą Stanów Zjednoczonych w Warszawie, by przypomnieć tam o podpisanej w maju przez prezydenta Donalda Trumpa ustawie o sprawiedliwości dla ofiar, którym nie zadośćuczyniono (Justice for Uncompensated Survivors Today - JUST), dotyczącej restytucji mienia ofiar Holokaustu. Ich zdaniem, jej wejście w życie godzi w polskie interesy.

W proteście, oprócz przedstawicieli stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa i Komitetu Obrony Lokatorów, wzięli też udział członkowie partii Razem. Obecny był też kandydat PSL na prezydenta Warszawy Jakub Stefaniak. Według Śpiewaka pokazuje to, że problem tzw. dzikiej reprywatyzacji jest ponadpartyjny.

Wiceminister sprawiedliwości i przewodniczący komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki poinformował na początku czerwca w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej, że projekt tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej nadal jest procedowany. "Pan premier Morawiecki poprosił o uzupełnienie informacji i analizy. Projekt zebrał pozytywne oceny we wszystkich środowiskach politycznych, ma pozytywną opinię rady legislacyjnej i komisji wspólnej rządu i samorządu. Jednak o jego dalszych losach zadecyduje pan premier" - powiedział.

Pytany, co stanie się, jeśli ustawa nie zostanie uchwalona zapewnił, że ma także projekt, "który załatwi problemy Warszawy - a na całą Polskę najwyżej poczekamy chwilkę dłużej".