Szybko rosnące ceny nieruchomości mieszkaniowych, przyciągają uwagę ekspertów. Globalne przedsiębiorstwo finansowe UBS niedawno opublikowało ciekawą analizę dotyczącą dużych miast, które najbardziej są zagrożone pęknięciem „mieszkaniowej bańki”. Na tej liście nie znajdziemy metropolii z Polski. Zostały tam jednak wymienione stolice krajów członkowskich UE.

Nieruchomościowe ryzyko koncentruje się np. w Sztokholmie

Każda analiza dotycząca adekwatności cenowej nieruchomości mieszkaniowych, musi ustalać pewien punkt odniesienia. W przeciwnym razie, niemożliwe będzie wskazanie rynków, na których ceny metrażu są zbyt niskie lub wysokie względem warunków ekonomicznych. Analitycy UBS ocenili ceny domów i lokali ze światowych metropolii przy uwzględnieniu takich czynników jak: dostępność metrażu za wynagrodzenie, rentowność najmu, zmiana długu hipotecznego do PKB, zmiana udziału budownictwa w PKB oraz zmiana kosztów zakupu lokalnych nieruchomości na tle kraju. Po odpowiednim uśrednieniu i przeskalowaniu wymienionych wskaźników przez ekspertów portalu RynekPierwotny.pl, powstał swoisty indeks adekwatności cen na rynku mieszkaniowym. Wspomniany indeks przyjmuje następujące wartości:

  • ponad (+1,5) - duże ryzyko pęknięcia „bańki cenowej” na rynku domów i mieszkań
  • od (+0,5) do (+1,5) - ceny nieruchomości mieszkaniowych zbyt wysokie względem warunków ekonomicznych
  • od (-0,5) do (+0,5) - ceny nieruchomości mieszkaniowych adekwatne względem warunków ekonomicznych
  • od (-1,5) do (-0,5) - ceny nieruchomości mieszkaniowych zbyt niskie względem warunków ekonomicznych
Reklama

Największe zainteresowanie wzbudzają oczywiście miasta z wartością indeksu ponad 1,5 wskazującą na największe ryzyko pęknięcia „bańki mieszkaniowej” oraz załamania rynku. Do tej grupy zalicza się Toronto, Sztokholm, Monachium, Vancouver, Sydney, Londyn, Hong Kong oraz Amsterdam. Przypadki Sztokholmu i Toronto są najbardziej niepokojące. W szwedzkiej stolicy realne ceny nieruchomości mieszkaniowych podwoiły się przez dwanaście ostatnich lat. Oprócz niskich stóp procentowych, przyczyną takich wzrostów była m.in. presja imigracyjna i polityka podatkowa państwa mocno wspierająca posiadaczy kredytów mieszkaniowych. Co ciekawe, jeszcze szybszy wzrost cen mieszkań i domów odnotowano w dalekim dla nas Toronto. Na terenie tego kanadyjskiego miasta, realne ceny metrażu wzrosły o 50% przez ostatnie pięć lat.

Trudno znaleźć nieprzewartościowaną cenowo metropolię …

Jak tłumaczą eksperci portalu RynekPierwotny.pl ciekawie przedstawiają się również wyniki analizy dotyczące innych metropolii. Obecność Londynu w grupie miast o najmniej adekwatnym poziomie cen metrażu, raczej nie stanowi niespodzianki. Co ciekawe, jeszcze gorzej od Londynu wypadło Monachium. Stolica Bawarii ze względu na zainteresowanie wielu inwestorów, staje się coraz mniej przyjaznym miejscem dla nabywców mieszkań. Wzrostu monachijskich cen wspomaganego m.in. przez niski poziom stóp procentowych EBC i napływ młodych pracowników, nie zahamowała dość konserwatywna polityka kredytowa niemieckich banków. W grupie metropolii z przewartościowanymi cenami metrażu, znalazło się inne wiodące gospodarczo miasto z Niemiec. Mowa o Frankfurcie nad Menem.

Trzeba również odnotować, że niewiele metropolii analizowanych przez UBS, obecnie cechuje się poziomem cen metrażu adekwatnym m.in. do możliwości nabywczych mieszkańców. Do tej grupy zaliczono Boston, Singapur, Nowy Jork oraz Mediolan. Swoistą ciekawostką jest Chicago, czyli jedyna metropolia ze zbyt niskim poziomem cen nieruchomości mieszkaniowych. Pozycja Chicago w powyższym zestawieniu może wynikać z faktu, że stricte ekonomiczna analiza UBS nie uwzględniła wpływu wysokiej przestępczości na ceny metrażu w tym mieście.

>>> Polecamy: Przyznano odszkodowania reprywatyzacyjne na ponad 216 tys. zł. Jest 100 kolejnych wniosków