"Jeżeli mówimy dziś o konieczności nowego otwarcia w UE i wszyscy podkreślają to, że powinniśmy szukać porozumienia, szukać sposobów na to, aby koncentrować się na tych tematach, które nas łączą, a nie dzielą - jeśli to ma być w praktyce zrealizowane, to musimy poszukać kompromisu w sprawie, która ma kluczowe, fundamentalne znaczenie dla dużej grupy państw" - powiedziała w piątek na konferencji prasowej po szczycie UE w Brukseli szefowa rządu.

Chodzi o reformę unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2. Polska była w grupie dziewięciu krajów, które sprzeciwiły się przyjęciu stanowiska Rady UE w tej sprawie w lutym. Mimo wszystko sprawa ruszyła do przodu i obecnie trwają zaawansowane negocjacje z Parlamentem Europejskim.

Warszawa chce skorzystać z tego, że szefowie państw i rządów krajów UE przyjęli w piątek zaproponowaną przez szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska zmianę sposobu prac zakładająca, że liderzy UE zajmowaliby się kwestiami, co do których nie ma porozumienia na niższym szczeblu. Chodzi np. o umożliwienie pójścia do przodu w sprawie migracji.

"Część rzeczy mamy uregulowane, uzgodnione, ale mamy jeszcze tak poważne kwestie, jak chociażby kryzys migracyjny, czy też dyrektywa o pracownikach delegowanych, czy kwestie dotyczące klimatu, które wymagają jeszcze zastanowienia, dyskusji i wypracowania konsensusu" - zauważyła premier.

Reklama

Mówiąc o "szerszym planie", czyli reformie UE, premier podkreślała, że Polska jako pierwszy kraj wystąpiła z propozycją, iż UE musi przeprowadzić konieczne zmiany, żeby zachować jedność. Jak tłumaczyła, potrzebne są one po to, żeby Unia mogła zachować jedność i jednocześnie, radząc sobie z wyzwaniami, mogła poszerzać się, rozwijać i koncentrować się na sprawach swoich obywateli.

"Poradzenie sobie z tymi wyzwaniami wymaga zmiany prac i zmiany metod" - zauważyła Szydło. Jak tłumaczyła, zmiana ma polegać na podejmowaniu decyzji przez szefów rządów na podstawie tzw. not decyzyjnych. Tusk chce, by zawierały one informacje dotyczące różnic, jakie są w danej kwestii między państwami członkowskimi, by łatwiej było je przezwyciężyć.

Polska może wykorzystać nowe narzędzie już na grudniowym szczycie UE. "Jeżeli nie zostaną rozwiązane te bieżące sprawy, które przed nami stoją, to jest dobra okazja, żeby metodę not decyzyjnych przetestować" - podkreśliła Szydło. Jako przykład podała kwestie rozwiązań dotyczących polityki klimatycznej, w szczególności prac nad nowym systemem pozwoleń na emisję gazów cieplarnianych. Negocjacje w tej sprawie toczą się od kilku miesięcy. Polska - według nieoficjalnych źródeł - chciałaby kompensacji finansowej w zamian za zgodę na restrykcyjne przepisy.

"Jeżeli nie będzie postępu w sprawach związanych z klimatem, to zaproponuję, żeby na grudniowej radzie ta kwestia została postawiona i żebyśmy tę metodę przetestowali" - powiedziała premier. Jak argumentowała, zmiany zaproponowane przez Komisję Europejską są bardzo niekorzystne nie tylko dla Polski, ale też dla dużej liczby państw UE.

Według premier Szydło przywódcy, którzy rozmawiali o zmianach w piątek rano wiążą spore oczekiwania i nadzieje z nowymi zasadami prac. "Były pytania i wątpliwości, ale wszyscy zgodziliśmy się co do tego, że ta nowa metoda musi być wprowadzona, (...) i byśmy mogli w konsekwencji poradzić sobie z nierozwiązanymi do tej pory problemami" - oświadczyła szefowa rządu.

Niewykluczone, że konieczność przeniesienia sprawy na poziom szczytu będzie dotyczył też propozycji zmian w dyrektywie o pracownikach delegowanych. Premier mówiła, że Polska, a także inne kraje Grupy Wyszehradzkiej, poszły na daleko posunięty kompromis w tej sprawie. Dodała, że stanowisko Francji, która domaga się zaostrzenia przepisów, jest jednak bardzo sztywne. Sprawa będzie omawiana na poniedziałkowym spotkaniu ministrów pracy w Luksemburgu, którzy będą próbowali przełamać impas w pracach.

Szydło wyraziła nadzieję, że nowe metody pracy, chociaż przewidują też, że w razie braku porozumienia możliwa będzie wzmocniona współpraca węższej grupy państw członkowskich, okażą się drogą do jedności i spójności. "Oczywiście takie pokusy znajdowania różnych formatów, które miałyby wypracowywać przyszłe projekty dot. UE pojawią się. Ale ja oczekuję od przewodniczącego Rady Europejskiej, że tak zorganizuje prace Rady, że każde z państw członkowskich będzie traktowane na dokładnie tych samych zasadach" - oświadczyła premier. "UE potrzebuje jedności" - dodała.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)