Jak zwiększyć wydajność, jak wykreować w gospodarce większą produktywność – zastanawiały się niedawno tęgie głowy z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, OECD i Banku Rozrachunków Międzynarodowych, próbując odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu na wydajność mają wpływ uwarunkowania finansowe i działania podejmowane w ramach polityki gospodarczej, w tym pieniężnej.
Analitycy tych instytucji są zgodni, że systemy finansowe odgrywają istotną rolę w zwiększaniu wydajności przez efektywną alokację zasobów i wspieranie inwestycji, ale że jednocześnie są one też podatne na kryzysy, które na produktywność mają negatywny wpływ.
W następstwie ostatniego globalnego kryzysu gospodarczego wzrost wydajności w gospodarkach rozwiniętych mimo luźnej polityki pieniężnej utrzymywał się na niezmienionym poziomie (nie wzrastał, czego oczekiwano). Spowolnienie wzrostu wydajności dotyczy także krajów wschodzących, jak i tych o niskich dochodach.
Claudio Borio, szef departamentu ekonomicznego BIS, zauważył, że boomy kredytowe osłabiają wzrost wydajności w szczególności poprzez przesunięcia czynników wytwórczych do sektorów charakteryzujących się niższym jego wzrostem. Ponadto wpływ boomu na realokację siły roboczej jest znacznie większy wówczas, gdy konsekwencją boomu kredytowego jest kryzys bankowy.
>>> Czytaj też: Rosjanie i Grecy – pracują najdłużej w Europie, ale niska produktywność zabija ich gospodarki
Jak wskazuje Maurice Obsfeld, szef departamentu badań MFW, pomimo nadziei na ożywienie wzrostu produktywności w konsekwencji trwających przełomów technologicznych z lat 2000-2007 i 2011-2016, wzrost łącznej wydajności czynników produkcji (total factor productivity, TFP) spadł o 0,7 pkt proc. (z 1 do 0,3 procent) w gospodarkach rozwiniętych i 1,5 pkt proc. (z 2,8 do 1,3 procent) w gospodarkach wschodzących i rozwijających się. Liczby te nie uwzględniają okresu kryzysu z lat 2008-2010, podczas którego wydajność w naturalny sposób spadała. Z kolei w przypadku krajów rozwiniętych i o niskich dochodach spowolnienie wskaźnika TFP nastąpiło w wyniku spowolnienia, które rozpoczęło się jeszcze przed kryzysem.
Ekonomista MFW ostrzega, że utrzymujący się niski wzrost wydajności będzie miał poważne, negatywne konsekwencje dla poprawy światowych standardów życia, stabilności długu prywatnego i publicznego oraz polityk makroekonomicznych. Dodatkowo, w warunkach wysokiej nierówności dochodów, niski wzrost produktywności osłabia także spójność społeczną, i powoduje niekorzystne reperkusje polityczne.
Obsefeld podkreślił, że spowolnienie wzrostu wydajności – jako zjawisko w dużej mierze sekularne – zostało wzmocnione przez ostatni kryzys finansowy. Agresywna reakcja polityki pieniężnej na kryzys miała prawdopodobnie pozytywny wpływ na produktywność poprzez łagodzenie warunków kredytowych oraz wspieranie zagregowanego popytu i inwestycji. Jednocześnie skala i zakres wpływu polityki monetarnej na wzrost produktywności są trudne do oceny, co wynika z wielu kanałów, poprzez które polityka pieniężna może wpływać na wydajność – zarówno pozytywnie, jak i negatywnie.
>>> Czytaj też: Polski nie stać na prawdziwe innowacje. Gospodarkę dusi niska produktywność
W tym kontekście otwartym pytaniem pozostaje to, czy utrzymujące się akomodacyjne nastawienie w polityce pieniężnej, w ramach którego stopy procentowe są bardzo niskie od prawie dziesięciu lat, osłabiło wzrost wydajności poprzez inne mechanizmy, między innymi przez zwiększenie niewłaściwej alokacji kapitału przez przedsiębiorstwa i branże.
Obserwowany wzrost gospodarczy na świecie stanowi dobrą okazję dla decydentów gospodarczych do rozważenia, jak najlepiej wspierać dobrobyt w przyszłości. W szczególności kraje rozwinięte powinny rozwiązać pokryzysowe problemy (m.in. związane z kredytami zagrożonymi i wysokim poziomem zadłużenia) poprzez wspieranie innowacji, odpowiednią politykę edukacyjną i reformy strukturalne – a przedwczesna normalizacja polityki pieniężnej nie powinna znajdować się wśród działań zaradczych.
Autor: Milena Kabza, doktor nauk ekonomicznych, Departament Stabilności Finansowej NBP