Niespodziewanie władze LOT-u poinformowały, że właśnie skończył się trwający od pięciu lat spór zbiorowy z pracownikami. Dwa strajkujące związki nie uznają tego i zaznaczają, że zarząd podpisał porozumienie ze związkowcami, którzy nie reprezentują załogi.

Konflikt w liniach lotniczych LOT staje się coraz bardziej dotkliwy dla pasażerów. Z powodu strajku dzisiaj trzeba było odwołać dwa loty dalekiego zasięgu – do Tokio i Seulu. Jednocześnie szef LOT-u Rafał Milczarski podkreśla, że strajk w obronie zwolnionej w maju szefowej związku zrzeszającego stewardessy jest nielegalny, bo nie został poprzedzony referendum. Milczarski ogłosił dziś, że zaangażowani w protest pracownicy zostali zwolnieni dyscyplinarnie. Chodzi o 67 osób, w większości stewardessy. Zwolnieni zapewne pójdą do sądu. Zarząd LOT-u liczy, że problemy z anulowaniem rejsów wkrótce się skończą, bo na miejsce zwolnionych pracowników zostaną przyjęci nowi. Rekrutacja trwa od dłuższego czasu.

Nieoczekiwanie zarząd LOT-u ogłosił, że dziś zakończył się trwający od 2013 roku spór zbiorowy w sprawie zasad wynagradzania. Przypomnijmy, że związkowcy domagali się przywrócenia zasad wynagradzania z 2010 roku. W obliczu groźby bankructwa firmy władze spółki wypowiedziały warunki wynagradzania i płacę bardziej uzależniły od liczby wylatanych godzin. Władze LOT-u twierdzą, że związkowcy z dwóch najmocniej protestujących organizacji zrzeszających stewardessy i pilotów w ostatnich latach odrzuciły kilkanaście projektów regulaminu wynagradzania. Michał Fijoł, wiceprezes LOT-u mówił niedawno DGP, że ostatnie żądania płacowe tych dwóch związków są niemożliwe do spełnienia, bo rocznie kosztowałyby spółkę dodatkowe 108 mln zł.

Jak to więc możliwe, że przy takim konflikcie mógł się skończyć spór zbiorowy? Okazało się, że spółka podpisała porozumienie i uzgodniła nowy regulamin wynagradzania z dwoma innymi związkami – Związkiem Zawodowym Pracowników PLL LOT i z „Solidarnością”. W liniach LOT dowiedzieliśmy się, że dwa pozostałe związki, z którymi toczył się największy spór, „utraciły reprezentatywność”. Miało do tego dojść w wyniku niedopełniania przez władze tych związków określonych procedur. Przedstawiciele spółki na razie nie zdradzają szczegółów opinii prawnej na ten temat.

Władze strajkujących związków pilotów i stewardess nie uznają tej decyzji. Przedstawiciele Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego napisali na Twitterze, to porozumienie „nie ma znaczenia prawnego tylko medialne” Według ZZPPiK, te związki „mają 50 członków i chodzą na pasku prezesa”. Do związków, których przedstawiciele zastrajkowali, ma zaś należeć blisko 800 osób. W tym przypadku spór zapewne też skończy się w sądzie. Dwa protestujące związki napisały dziś list do premiera Mateusza Morawieckiego, który sprawuje nadzór nad Polską Grupą Lotniczą (do której należy LOT). Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie skomentowała tego.

Reklama

>>> Czytaj też: LOT zwalnia dyscyplinarnie strajkujących pracowników. Pojedyncze samoloty nie startują