Z wyliczeń agencji specjalizujących się w rekrutowaniu pracowników sezonowych wynika, że rozwożąc pizzę, przeprowadzając ankiety czy obsługując konferencje biznesowe, można zarobić od 2 do 3,5 tys. zł netto miesięcznie.
Wakacyjnej pracy studenci chętnie też szukają w dużych firmach, w których trwa sezon urlopowy i brakuje rąk do pracy. Najczęściej są to niezbyt skomplikowane prace biurowe. W tym roku w firmach, takich jak Adamed, Bakalland czy PZU, o jedno miejsce rywalizowało nawet 10 kandydatów. Chętnych nie brakuje, bo praca biurowa, zwłaszcza w dużych renomowanych firmach, oznacza nie tylko wysokie stawki (średnia 17 – 18 zł brutto za godzinę), ale pozwala na zdobycie praktyki zawodowej, którą można się później pochwalić w CV. – Część osób, które zatrudniają się na wakacje, często zostaje w firmie na stałe – wyjaśnia Tomasz Janczarek, prezes Work Service.
Dużym zainteresowaniem cieszą się też oferty przy promocji towarów. Z danych Work Service wynika, że hostessa może zarobić od 8 do 18 zł za godzinę. Najlepiej, bo nawet 50 zł za godzinę, można dostać przy promocji luksusowych towarów lub używek. Te zazwyczaj odbywają się jednak w nocnych klubach i pubach, więc trzeba się liczyć z koniecznością przestawienia zegara biologicznego.
Reklama
Warto też szukać pracy u producentów i dystrybutorów napojów, którzy szukają pomocników do rozlewania, pakowania i transportu butelek. – Duże koncerny takie jak Coca-Cola czy PepsiCo płacą nawet po 2,5 tys. zł – mówi Krzysztof Ingot z firmy pośrednictwa pracy Work Service.
Ale prawdziwą gratką są oferty od firm usługowych w miejscowościach turystycznych. Wysokość proponowanych wynagrodzeń zależy od rodzaju wykonywanej pracy, a także miejsca. Przykładowo pracując w restauracji czy hotelu w kurorcie, można zarobić 2 – 3 tys. zł netto. Mniej, bo średnio ok. 1,5 tys. zł, dostaje sprzedawca w sklepie. Pracodawcy nie oczekują tu zwykle doświadczenia, liczą się przede wszystkim chęć do działania, dyspozycyjność i umiejętność nawiązywania kontaktów z ludźmi.