GUS poinformował dziś, że bezrobocie w kwietniu wyniosło 7,7 proc. To najmniej od 1991 roku. Pomimo, że teoretycznie to dobra wiadomość dla pracowników, to może być ona również zwiastunem poważnych problemów dla całej gospodarki.

Dane o bezrobociu w Polsce zachwycają. Za niską podaż pracowników odpowiadają m.in. emigracja, niski udział w rynku pracy oraz polityki rządowe, takie jak obniżenie wieku emerytalnego, które z czasem doprowadzi do jeszcze większych braków na rynku pracy.

Z danych Eurostatu wynika, że bezrobocie w Polsce w marcu wyniosło 5,3 proc. i było jednym z najniższych wyników w Unii Europejskiej. Narodowy Bank Polski (NBP) ocenia, że wskaźnik bezrobocia już teraz znajduje się poniżej poziomu, w którym występuje zjawisko presji płacowej.

“Osiągamy poziomy, które już nie są powodem do zadowolenia. Rząd powinien się zacząć obawiać o dalsze losy wzrostu gospodarczego” – ocenia Jarosław Janecki, główny ekonomista z Societe Generale w Warszawie.

Poziom wynagrodzeń jest przedmiotem zainteresowania banku centralnego, który po raz pierwszy od 2012 roku szykuje się do podniesienia stop procentowych na początku 2018 roku. Przy czym jak dotąd tylko jedna osoba z 10-osobowej Rady Polityki Pieniężnej zauważyła, że spadające bezrobocie i wzrost wynagrodzeń mogą przyspieszyć zaostrzenie kursu jeszcze w tym roku.

Reklama

W czwartek GUS opublikował dane o bezrobociu za kwiecień tego roku. Wskaźnik wyniósł 7,7 proc. - zgodnie z medianą prognoz 25 ankietowanych przez agencję Bloomberg ekonomistów. To najniższy poziom bezrobocia od 1991 roku, kiedy to jeszcze większość gospodarki znajdowała się pod kontrolą państwa. Tymczasem roczny wzrost wynagrodzeń w ubiegłym miesiącu wyniósł 4,1 proc. – blisko tegorocznego minimum.

„Spadające bezrobocie to konsekwencja coraz niższej podaży siły roboczej oraz efekt zmniejszającej się liczby Polaków w wieku produkcyjnym” – ocenił w ostatnim raporcie na temat rynku pracy NBP. Zjawiska te jednak nie zostały skompensowane poprzez wzrost aktywności gospodarczej – zaznaczył bank centralny.

Co wpływa na rynek pracy w Polsce?

Emigracja

Ponad 2 miliony Polaków opuściło swój kraj od 2004 roku, kiedy to Polska wstąpiła do UE. Pomimo, że liczba polskich emigrantów w UE spadła, to i tak wynosi ona prawie 3 mln osób. 40 proc. wśród nich to osoby w wieku 18-24 lata, zaś udział tej grupy wiekowej wzrósł o 10 pkt. proc.

Imigracja

Szacuje się, że w Polsce pracuje ok. miliona Ukraińców, dzięki którym pracodawcy próbują załatać dziurę na rynku pracy i powstrzymać presję płacową. Od 12 czerwca Ukraińcy będą mogli wjeżdżać na teren UE bez wiz, co może oznaczać, wielu z nich zdecyduje się na opuszczenie Polski i dalszą podróż na Zachód.

Niska aktywność

Udział osób w wieku produkcyjnym, które są zatrudnione lub które poszukują pracy, wyniósł 56,3 proc. w ostatnim kwartale 2016 roku. Rok wcześniej ten sam wskaźnik był wyższy i znalazł się na poziomie 56,5 proc. To o 2 pkt proc. mniej niż wynosi średnia UE. Liczbę nieaktywnych zawodowo Polaków szacuje się na ok. 5,5 mln.

Podaż siły roboczej

NBP szacuje, że w tym roku ok. 80 tys. osób opuści rynek pracy ze względu na przepisy o niższym wieku emerytalnym. Starzejąca i zmniejszająca się populacja tylko zwiększy dalsze odpływy z rynku pracy. Dziś na każdych 100 pracowników przypada 28 emerytów. Do 2050 roku liczba emerytów może być dwa razy większa.

“Dla urzędników, którzy tradycyjnie myślą, że zaostrzenie polityki monetarnej zapobiegnie spirali inflacji płacowo-cenowej, obecna sytuacja na rynku pracy nie jest typowa” – ocenia Jarosław Janecki. „ Pomimo, że popyt na pracowników nie został zaspokojony, to nie pociąga to za sobą nadmiernych podwyżek płac” – dodaje.

>>> Czytaj też: Europejski mainstream wypycha Polskę z Unii